Nelu bardzo mnie pociąga nocne niebo, w Warszawie nie da się takich zdjęć robić... A weranda daje poczucie "widzenia, nie będąc widzianym"
Danusiu ja sie też cieszę, kiedy mogę na spokojnie pogapić się na Twój i inne ogrody. Niestety tych chwil "na spokojnie" coraz mniej. Coraz bardziej tęsknię za emeryturą...
Okna na razie czekają u kamieniarza w Wisznicach... A W. jeszcze jakieś witraże zamówił (zamiast szyb w drzwiach). Weranda będzie droższa niż cała chałupa... A jak się wytłucze cos przypadkiem to ja nie wiem.
Wiesiu kot panoszy się niemiłosiernie. No i chce się za wszelką cenę z Zębasem zakumplować. Ostatnio była próba przytulania i wspólnego spania na fotelu, ale Zębas po kilku błagalnych spojrzeniach rzuconych w moim kierunku, zwiał


No właśnie, rzadko mam okazję widzieć tyle gwiazd.
Miłeczko już robiłam inspekcję w krwiściągach pod kątem dzielenia i widzę, że chyba jest szansa. Ja nigdy jakoś za nimi szczególnie nie przepadałam, ale jak popatrzyłam na różne kompozycje tu i ówdzie to stwierdzam, że to bardzo dekoracyjna roślina. Poza tym ma wiele odmian, nawet takie poduszkowate, które od biedy i na skalniak się nadają
Margosiu dziękuję!
Ja mam pierwszy raz od wielu lat młodego kota i staram się nie być "madką" Trochę niepokoją mnie dłuższe zniknięcia, bo nie wiem, czy kot już jest po drugiej stronie osiedla, czy po prostu siedzi gdzieś w krzakach. Niedługo czas na sterylkę.
Zanetko no tak, wiem, trzeba się przyzwyczajać do nowego adresu, ale miałam kłopot z pisaniem na dwóch forach, Na Kompostowniku znienacka w starszych postach wszystkie zdjęcia zniknęły... Ale zapraszam
Ogród rośnie, W. już zaczyna snuć plany wyjścia za bramę zadnią... tam jest obniżenie na końcu pola, gdzie jest wilgoć i marzy mu się kolekcja irysów.
Janko ciesze się, że zaglądasz do bloga! Koty u nas były różne, ostatnio nawet takie w typie rasy, a może i nawet rasowe, ale zawsze znajdy, z odzysku.
A wiejski ogarniamy o tyle o ile Oby deszcze padały to będzie dobrze.
Efciu kochana, jestem, żyję, choć z trudem panuję nad rzeczywistością. Wczoraj wróciłam z nagłego wyjazdu służbowego, co dało mi jednakowoż możliwość "wpadnięcia" na 10 minut do wiejskiego. Kilka fotek telefonem i tyle.
A w miejskim odbyła się rzeź Alchymista, który tworzył już paskudny kłąb gołych pędów poprzerastanych jakimś powojem.

Wiem, że to raczej nie pora na cięcie róż, ale patrzeć już nie mogłam, zwłaszcza że to dekoracja przy samym tarasie. Przy okazji lekki lifting tego, co kiedyś było rabatą wokół, obecnie króluje tam szałwia gigant.

Odsłoniła się barbula, której zabrakło słońca.
Poza tym odszczurzanie ścieżek żwirowych, bardziej w ramach relaksu i odsapki od kieratu pracowego niż rzeczywistej potrzeby. Zrebkuję także na raty miejsca, gdzie poprzednio wysypana warstwa już się zamieniła w ziemię lub została rozgrzebana przez nieznanych sprawców...

Wysypałam nawóz jesienny na trawniki i tyle.















A tu leszcze dwie nowe pozycje w biblioteczce:

Miskanty autorstwa państwa Majów i album z irysami przywieziony przez W. z Bolestraszyc.

Dobrze Zuziu, że się odezwałaś, bo na blogu przeczytałam, że nie zdrowa byłaś ostatnio i tak mi to dało do myślenia, czy to aby na pewno katar tylko... ale całe szczęście, tylko
Ja cięłam w tygodniu taką wielgachną Elmshorn. Też od dołu już była całkiem łysa, a kwitła pięknie, tylko na wysokości jakichś 5 metrów, wspinając się po tujach sąsiada Ciachnęłam do samej ziemi...

Kociak może w końcu się z Zębasem zaprzyjaźni, jak taki namolny, to się Zębas da udobruchać

Piękne zdjęcia!
Bardzo się uśmiecham o nasionka krwiściągów! Jak nie dasz rady, no problem! może uda mi się kupić
Widzę, że Honka Roze u Ciebie kwitnie! Dbaj o nią strasznie, bo ja już jej nie mam i poszukuję! Książki super!

Zuzanno, ależ piękny Wam ten ganeczek wyszedł. Taki klimatyczny Ja też rozmyślam, w jaki sposób zadaszyć taras przy nowym domku. Miałam koncepcję, ale okazało się, ze musielibyśmy ponieść bardzo duże koszty. Rozmyślam wiec dalej.

To szmatami pozatykasz.

Efciu od razu cieplej na sercu wiedząc, że ktoś tam myśli o nas
Przeziębienie szybko minęło, ale zwolnienie wzięłam, bo pewnie mój pracodawca nie byłby zachwycony widząc nas z gilem do pasa.
Mnie jeszcze czeka przesadzanie na wieś ogromnej Big Bang. To nie jest róża na mały ogród przydomowy. Pięknie kwitnie bukietami drobnych ciemnoróżowych kwiatów, ale zajmuje masę miejsca.
Miłeczko krwiściąga Ci dam w formie sadzonki, bo nasiona to ja nie wiem jak zebrać i kiedy
Honka Rose ocalała z jednej bulwki, którą miałam wywalić (mając tyle dorodnych), ale wsadziłam w końcu do balii na tarasie. I dzięki temu przetrwała ślimaczą katastrofę.
Polu fajnie wyszło, jesteśmy bardzo zadowoleni, choć z tego wszystkiego zapomnieliśmy o poprowadzeniu przewodów i założeniu opraw do lamp. Więc ze światłem trzeba będzie pokombinować.
Albo dyktą zabiję!

Dziś trochę prac na byłym Arlington, gdzie nie wchodziłam chyba dwa miesiące. Wszytko zarosło, wyłożyło się, werbena patagońska wysiała się jak na złość przy samej ścieżce. Więc było trochę cięcia i trochą podwiązywania.
Natomiast Bill MacKenzie pożarł całą sosnę w przedogródku.









Poza tym

Już teraz dziękuję Zuziu! Napisz tylko, kiedy najlepiej sadzić, czy umówimy się na jesieni, czy lepiej wiosną.

Zuzia przepiękne fotki Ja przeszłam już na wcześniejszą emeryturę i będę mieć wolne weekendy

Zuzanno, oczywiście chwale foty, które pokazują cudowne klimaty w ogrodzie. Na Twoich zdjęciach wydaje się być prawdziwym tajemniczym ogrodem.
Moje kirengeszomy w tym roku bardzo wybujały i dosłownie leżą na ziemi. Pisałam o tym w wątku merytorycznym jakiś czas temu, ale gdy dziś zajrzałam, to żadna już nie utrzymywała pionu. Dosłownie placki na ziemi. Może mają za ciemno?

Jak zwykle ogród wygląda pięknie.
O cięte róż się nie martw.
Jest taka metoda, że pnące, i wybujałe róże tnie się właśnie jesienią, żeby zimą wiatr ich nie połamał
Tylko nie można zbyt nisko ciąć, żeby w razie czego można było co przyciąć wiosną jesli nadeszłyby mrozy

Zuziu, zdjęcie z gwiaździstym niebem nieprawdopodobne! Ganek wygląda świetnie, ciekawa jestem, jaki będzie efekt z szybkami i witrażami. Fajnie, że pokazałaś książkę państwa Majów, nie wiedziałam, że została wydana..

Zuzanno, czy u Was wszystko w porządku?

Poll napisał: Zuzia chyba już na dobre przeniosła się na bloga

Efciu masz rację, na Kompostowniku też już nie pisze więc żeby ją poczytać to tylko na Blogu są nowe wpisy i witraże, zapraszam w ich imieniu

Pollu, Ewo, Majeczko, ależ ja się z ZZ nie wypisałam!
To prawda, że zaniedbałam wątek i w ogóle odwiedzanie forum, ale jakieś takie spiętrzenie w życiorysie spowodowało blokadę.
Blog jest tylko wiejski, a w miejskim też się dzieje to i owo, więc nie zaprzestaję pisania!
Przede wszystkim W. planuje zrobic skalniak na kaktusy mrozodporne czy też zimotrwałe (podobno jest jakaś różnica). Kaktusy już są, głównie opuncje, ale chyba to nie wszystko, bo czas spędzany na forach kaktusiarskich będzie pewnie wprost proporcjonalny do liczby okazów

Na koniec sezonu mieliśmy trochę przemeblowania na kwasolubnej, wyjechał thujopsis, na to miejsce weszła marniejąca w cieniu Pinky-Winky, dwa nowe ciemierniki, nowy kiścień i trochę wiosennych cebulowych.
Starałam się bardzo doprowadzić do ładu kurhan zwany skalniakiem, chyba mi nieźle wyszło, choc jeszcze jest sporo do roboty.
Eksperymentalnie posadziłam akant miękki, a tu mi teraz jakieś mrozy zapowiadają.
Miłko, ja o krwiściągu pamiętam, ale W. zawyrokował, że jednak wiosną będzie lepiej. Zresztą miał zakichaną koncówkę sezonu, ciągle w niedoczasie, więc nie była nawet czasu żeby zająć się naszym ogrodem.
No to tak pokrótce co do ogrodu.
W domu do Maszki dołączyła Czesia, kotka przywieziona ze wsi. A ostatnio mały czarny czarcik z tego samego źródła, tymczasowo tylko u nas, bo jest przeznaczon dla siostry W. Niemniej jednak z trzema młodymi kotami i dwoma dorosłymi psami mamy ubaw po pachy!

Pozdrawiam wszystkich serdecznie w nowym roku!

Ja Zuza podczytuję Twojego bloga, ale bloggera zaniedbuję, jak Tobie zdarza się forum... Pięknie Tam macie! No i fajne teksty do tego masz.
Z tym krwiściągiem to spoko! będę wdzięczna za kawałeczek, choćby wiosną!
Zdjęcia cudowne!

Ja co prawda jestem z wiejskim na bieżąco, bo cały czas podczytuję, ale fajnie poczytać i o miejskim

Miłeczko cieszę się, że na bloga zaglądasz. Tam przynajmniej staram się zachowywać systematyczność Krwiściąga dostaniesz, trochę wykopków wiosną muszę zrobić.
Efciu no to kilka informacji z miejskiego

choć po prawdzie nie ma za wiele do pisania. Z uwagi na sezon zimowy wiele się nie dzieje, żeby nie powiedzieć, że kompletnie nic. Tydzień temu mieliśmy bardzo niskie temperatury. W poniedziałek było rano -20C. W ogrodzie nic nie zostało zabezpieczone, człowiek się rozleniwił przez te łagodne zimy w ubiegłych latach.
Teraz odwilż i chlapa, ale ciesze się że spadło trochę śniegu. Nic tak dobrze i skutecznie nie nawilża ziemi jak stopniowo topniejący śnieg. Tak to wygladało po pierwszych solidnych opadach u mnie na osiedlu



Widać jednakowoż pierwsze oznaki zbliżającej się wiosny










Ten bambus rośnie w donicy przed domem i mrozy na nim nie zrobiły wrażenia.

Inka kwitnąca do mrozów


Nieszpółka

Kwasolubna wygląda obiecująco.

Dziękuję Zuziu
Cieszę się, że zaglądnęłaś. Rozumiem, że ciężko dzielić swoje pisanie na dwa różne miejsca, dlatego tam też zawsze zaglądam i czytam. Po za tym Twoje zapłocie mnie inspiruje plenerowo
Kwasolubna zapączkowana, można powiedzieć, na maxa. Będzie się działo

zuzanna2418 napisał:
Obawiałam się raczej o to, że coś niedobrego (tfu, tfu, przez lewe ramię) się przytrafiło. Nagłe zamilknięcie, niestety, zazwyczaj właśnie to oznacza.

Ja mam do 'przeflancowania' 2 koty i obawiam się, jak się będą czuły na nowym miejscu. Podobno bardzo przywiązują się do swojego obszaru w miejscu, gdzie mieszkają i ciężko im się znaleźć na nowym. Nie są to koty stale trzymane w domu a sąsiedzi na wsi nie dbają zbytnio o pilnowanie swoich psów. Wałesają się wszędzie a mój ogród uważają za swój wybieg, lub skrót ze wsi do domu.

Zuzanno, co to za oczar tak pięknie zaczyna?