Zuzia powiem Ci że te róże to już piękne potwory są

Zuziu. uwielbiam takie bujen i rozrośnięte róże Wspaniale Wam rosną, widać, że miejsce im służy.

Maju, w takich momentach wraca pewność, że warto było !
Miłeczko, bardzo dziękuję, i vice Wersal jak to mówią Uczę się wciąż i próbuję uchwycić nie odwzorowanie rzeczywistości, ale to ulotne piękno i klimat chwili.
Oj, my wracaliśmy samochodem zastępczym bez klimy ze wsi i cudem nie ugotowaliśmy się razem ze zwierzakami na rosół.
Danusiu, no niektóre bujnęły się konkretnie! Aż sama byłam zaskoczona, choć co do Lykkefund to wiadomo, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych

Efciu trafiliśmy z przyjazdem na środek kwitnienia. Niestety nie wszystkie polubiły to miejsce, wypadła That's Jazz, Jalitah i Marguerite Hilling. Elfe i Monika marnie rosną. Ku mojemu zdumieniu takie pewniaki jak William Baffin czy A. MacKenzie ledwo przędą. No ale nie ma co narzekać, bo większość rośnie pięknie.

W ogrodzie miejskim upał i skwar na przemian. Podlewam doniczkowce, niektóre dalie mają już pąki, niektóre ledwo od ziemi odrosły. Ekipa W. zdjęła z rynien i podbitki miliny, ale to dziadostwo odrasta jak hydra.
Martagony przekwitają bardzo szybko w tej temperaturze








Miło popatrzeć na chłodną biel róż
Pastella


Alba meidiland


i pierwszych kwiatów hortensji


Mocny akcent kolorystyczny to firletka kwiecista, wędrująca po ogrodzie

Zamiast dłubać w ogrodzie to ja robię pranie za praniem grubszych rzeczy, bo wszystko schnie błyskawicznie.

Ja zawsze podkreślam, że to manipulacja rzeczywistością. Ale masz rację, jak się na to patrzy, słońce i kolory świdrują w głowie, że az płakać się chce z radości, a radość jeszcze większa, jak się to uchwyci. Dlatego wszystkich namawiam na naukę fotografii, jak już maja ogród i chcą robić w nim zdjęcia.
My jeszcze wtedy wykorzystujemy fotowoltaikę i pranko za darmo jest! Gorzej z maglowaniem (a mam magiel i se magluję ) i pieczeniem, bo gorąc dodatkowy w domu.

Miłko nie wyobrażam sobie już życia bez fotografowania. Zresztą pewnie Ty i Maciej też Owszem, mam czasem chwile przerwy, ale potem wena wraca.
O widzisz, ja się nad tą fotowoltaiką zastanawiałam, ale ostatecznie dałam spokój. Tyle sprzecznych opinii, trudno podjąć decyzję.
Ja nieoczekiwanie zostałam powiadomiona przez pana majstra tarasowego, że zamiast w połowie lipca, to on w zasadzie w poniedziałek by już wszedł. Troszkę go pohamowałam, bo kosztorysu nie przysłał.
No, powiem Wam że jak przysłał, to mi się trochę nogi ugięły. szczególnie jeśli chodzi o malowanie elewacji. Jutro jeszcze spotkanie do dogadania szczegółów, ale prace są konieczne, więc przyjdzie płacić... Oby tylko wszystko poszło zgodnie z planem, a roślinność zbytnio nie ucierpiała.
W związku z powyższym w sobotnie popołudnie tachaliśmy wszystkie doniczkowce i inne elementy wyposażenia tarasu i upychaliśmy po kątach w ogrodzie, żeby się nie usmażyły. Została jeszcze balia i wielka donica z oleandrem, ale to może panowie dadzą sobie z tym radę.

Dziś znów skwar, podlałam rano co się dało, wystawiłam poidło przed płot na chodnik i napełniłam świeżą wodą te ogrodowe. W kałuży stada os piją wodę. Róże smętnie wyglądają.
Poza tym zobaczyłam, że cały krzak trzmieliny niskiej opierniczyły mi jakieś gąsienice. Na pędach tylko kłęby oprzędu i pojedyncze żarłoczne potworki






Trochę chłodnych barw

A u mnie gąsienice rzuciły się na kokoryczkę . Tylko moje takie szare, jednobarwne .

Edytko no tak, ślimaki przycichły z powodu suszy i gorąca to musiało się pojawić coś innego, ku utrapieniu. Może ptaszyska zabiorą się do roboty.
Ostatnie dni to obezwładniający upał.
W ogrodzie rozgardiasz z powodu remontu tarasu i malowania elewacji, doniczkowce poustawiane w bezładzie to tu to tam. Panowe jednak, trzeba przyznać, robią bardzo czysto i nie niszczą praktycznie niczego. Na razie jesteśmy gdzieś pewnie pośrodku procesu.



Ostatniej nocy za to przeszedł front burzowy, ku mej radości z solidnymi opadami. Dziś do południa było pochmurno i od czasu do czasu padała lekka mżawka. Co za ulga po tym piekarniku. Wzięłam się za odchwaszczanie i przy okazji dość konkretnie przetrzebiłam samosiejki orlików, poprzycinałam bluszcz i trzmielinę, mocno zredukowałam jeden z wiciokrzewów.
Liliowce powoli zaczynają, ale pędów kwiatowych jest sporo. Może po deszczu przyspieszą.








Lilie jakoś w tym roku nie bardzo


Pierwsze kwitnienie róż się kończy, ale np. Inka kwitnie praktycznie non stop do mrozów


Bardzo lubię kwiaty jukki, w tym roku są cztery pędy kwiatowe


No i jeszcze takie różne

No, popatrz, jak się pięknie różnimy - nie znoszę jukki w (swoim) ogrodzie.
Z tymi różami, to nigdy nie wiadomo, nie wiem, od czego to zależy? może od zdrowotności kupionej sadzonki?
U mnie William Baffin rośnie akurat dobrze, ale A. MacKenzie słabowity.
Zauważyłam, że tego sezonu często zachodzi potrzeba wycięcia różom jakiejś uschłej gałązki.
Ciekawe, jakież to piękne motyle (ćmy?) wyrosną karmione trzmieliną?
Remont elewacji, może i uciążliwy, ale będzie potem pięknie, co będzie nawierzchnią tarasu?

Elu każdy chyba ma taka roślinę, której jakoś nie darzy uczuciem, co oczywiście nie przeszkadza innym ją lubić.
Usiłuję sobie teraz przypomnieć, której ja nie lubię
No właśnie, zastanawiam się czy to nie te tajemnicze procesy mikoryzy o wszystkim decydują, a przynajmniej bardzo mocno wpływają na proces wzrostu i kwitnienia róż.
Bardzo bym chciała, żeby W. Baffin jednak dał z siebie więcej, bo liczę na zestaw: jabłonka plus róża.
Taras będzie w technologii tarasu wentylowanego, czyli płytki będą mocowane na sucho na takich specjalnych podkładkach. Nie mam zbyt wielkiego wyboru, ponieważ próg drzwi tarasowych jest bardzo nisko, a zatem żadne konstrukcje na deski na przykład nie wchodzą w grę.
Płytek klasycznie klejonych już nie chciałam, bo poprzednie długo nie wytrzymały. Chyba bez przerwy trzeba tropić każdy najdrobniejszy ubytek w fudze, żeby nie dopuścić do przedostania się wody pod płytki.
Schody i tak będą klejone, bo ta technologia tylko na płaszczyzny się nadaje. ale mam nadzieję, że będzie to w miarę trwałe.

Ja też mam takie roślinki, których nie darzę miłością. Na pierwszym miejscu jest bergenia sercolistna. Raz posadzona w moim ogrodzie, sto razy wyrywana i zawsze na wiosnę odrasta
Podobne gąsienice zeżarły mi kalinę koralową, do gołych gałęzi...
Zuziu, taras z płytkami na sucho ma i ja. Nie ma możliwości zabezpieczenia fug przed przedostawaniem się wody pod płytki. Wtedy dwie-trzy zimy i zaczynają odpadać. Schody też mam na sucho, ale to dlatego, że ja mam płyty granitowe, długie. Tylko podstopnice są na kleju, ale ponieważ nastopnice są w jednym długim kawałku, to woda pod spód się nie dostaje.

Efciu bergenię lubię, ale mam do niej żal, bo nie chce u mnie kwitnąć. Natomiast chyba najbardziej nielubiany jest u mnie milin. Przy okazji malowania elewacji znów został wycięty w pień, ale nie łudzę się, że się nie pojawi za miesiąc czy półtora.
O widzisz, ja nie myślałam, że można tak ze schodami robić... No nic, zobaczymy, płyty są na 2cm grube, mam nadzieję, że je jakoś solidnie przymocują.
Wczoraj jeszcze majstry poprawiali fragment, gdzie woda stała i oczywiście Wańka musiała swoją słoniową łapę postawić w zaprawę.

Od rana ustawiałam kaktusy na miejsce, trochę popieliłam, dopóki nie zrobiło się za gorąco. Kałuża zarasta roślinnością, przoduje salwinia pływająca. Tabuny owadów przylatują i piją wodę.

Trochę flory








I fauny

To Anabelle rose/pink?
Dostałam taką, ale zmarnowała mi ja zeszłoroczna susza. A ona taka fotogeniczna!
Zwierzęta cudowne!

Remontu nie zazdroszczę, ale Wy chyba się przyzwyczailiscie już do takich przygód?

A ja juki lubię, za to one mnie nie bardzo . Nie chcą kwitnąć france jedne .
I bergenie lubię .
A milin też u mnie, jak feniks z popiołów .

Miłko tak, to różowa Anabelka, całkiem dobrze sobie radzi, ale egzemplarz wiejski zdechł z powodu suszy.
Remont na szczęście niezbyt inwazyjny i poza zdeptanym iryskiem i rozchodnikowcem, nawet bezstratny (jeśli nie liczyć wyrwy w budżecie)
Taras obecnie w fazie testów

Kolorystyka wymuszona brakiem płytek o grubości 2cm na rynku, musiałam wziąć dwa kolory żeby wystarczyło.

Edytko moja też nie kwitła tak od razu, ale potem jakoś zaskoczyło. W ubiegłym roku miała przerwę, ponieważ produkowała rozety potomne, które w tym roku dały całkiem fajne kwiatostany. Tyle ze podczas ulew klapnęły prawie do ziemi i trzeba było podpierać.

ja mam trzy miliny, więc masakra do trzeciej potęgi...

Po zakończeniu remontu tarasu i malowaniu elewacji powoli doprowadzam teren wokół do użytku, a ponieważ przy tarasie jest sporo słońca, posadziłam tam kosaćce, które marniały w wysokich bylinach, oraz kilka liliowców, które także wegetowały w zbyt ciemnych miejscach. Rano likwidowałam gajowiec i inne zielsko, ustawiałam doniczkowce na tarasie i w okolicach. W. ogolił wisterię i zapakował całe to badziewie do samochodu do wywiezienia, bo nasza pryzma kompostowa jest już prawie wysokości garażu sąsiadów.
Kilkakrotnie dziś padał deszcz, więc póki co wilgotność jest zadowalająca.

Lato

Jaki fajny wiewiór, a i testerzy tarasowi też fajni.
Tego remontu i bałaganu współczuję, dobrze że już po a całość wygląda świetnie.

Mieliście aż dwóch inspektorów nadzoru???? .
Chyba dobrze remont wyszedł, bo inspektorzy zadowoleni. .
Mam milin o pomarańczowych kwiatach, pomyłka, miał być czerwony,
to co już tego czerwonego nie szukać ????

Zuziu... ale fajne zwierzaki... na swoich posłankach leżą... żeby moje tak chciały
Zdjęcie "Lato" mnie zachwyciło
I taras wyszedł świetnie. Dwa kolory, ale bardzo stonowane, więc jest przyjemnie
Co to za hortensja bukietowa już Ci kwitnie Zuziu?

Zuzia taras wyszedł ślicznie Twój busz kwiatowy uwielbiam a przed takim wyglądem ogródka powstrzymuje mnie Piotrek

Maju zwierzaki w ogóle są fajne Bałaganu nawet nie było majstry skrupulatnie pakowali śmiecie do donic szkółkarskich, tylko coś z petami nie trafiali
Wyszło całkiem ładnie i nawet jakby elegancko
Eluinspektorów byłą nawet trójka, pierwotnie w tym narożnym posłaniu leżała Czeska, ale na chwile się odwróciłam i już Czeski nie było, tylko Maszka. Taki z niego gentleman za dychę...
Milin to klęska, choc jak kwitnie to nie przeczę, ze widok fajny. Ale mnie nikt już nie namówi
Efciu one kochają te swoje "gąbczaki" choć zawsze co łóżko to łóżko
Ta letnia rabata weszła już w swój najlepszy czas, choć liliowce w tym roku nieco mniej obfite.
Ostatnio jakoś lubie szarości , elewacja też miała być szara, ale ta szarość jest prawie niezauważalna, bo bardzo jasny odcień.
A hortensja była podpisana jako Kyushu, ale czy to ona to nie mam bladego pojęcia.
Danusiu u nas to ja trochę powstrzymuje napór buszu

Ogród chwilowo zostawiony sam sobie, trochę dziś popieliłam, przycięłam wierzbę Hakuro i kielichowca bo rozłożył się strasznie szeroko. Posadziłam jedną zapomnianą w doniczce hostę i potem przyszedł deszcz.

Zuziu, możliwe, że Kyushu, one takie ażurowe są, a ja kocham te ażurki. Przy mocnych, gęstych nasadzeniach, dodają wspaniale lekkości rabatom.