Gosiu, mój ogród jest dość późny, więc na razie nie jest w nim jakoś kolorowo, kolorowy będzie maj i później lato. Nie sadzę krokusów, choć może powinienem, a ciemiernikami dopiero się w tym roku zainteresowałem. Mało mam w tej chwili rzeczy, które kwitną wcześnie. Niedługo zakwitnie barwinek, pękają już pąki na magnolii, oczywiście startuje forsycja, berberysy i wierzba hakuro. Najbardziej jednak emocjonuje mnie to, co w ogrodzie nowe, czyli floksowe zeszłoroczne nasadzenia, jest także trochę lilii, jeżówek i dwie młodziutkie pysznogłóki - emocjonuje dlatego, że była o to nieustanna walka, wątpliwości, czy w ogóle coś uchowa się przed wzrokiem panny Wiki. Uchowało się - co bardzo dziwne - sporo, tylko miejscówki mogą się nie zgadzać, ale to pestka. Oczywiście straty są, paru floksów, które mnie bardzo cieszyły, nie mogę się doszukać (np. Cleopatra i Zenobia), ale może się odnajdą w najmniej spodziewanych rejonach. Panna Wika zaś trochę się utemperowała, nie przeszkadza mi w pracach ogrodowych, czasem podejdzie coś pilniej prześledzić, czasem coś podwędzi ze śmieci, które uprzątam (liście, patyki, kępy trawy itp), ale na rabaty floksowe przestała wchodzić. Jestem z nią częściej na powietrzu, pilnuję, przykazuję, na razie się słucha. Uprzedzają mnie co niektórzy, że przez pewien czas może się mniej słuchać, może mieć wyskoki, bo właśnie przechodzi cieczkę, a więc ma prawo do zmiennych nastrojów. Nie sądziliśmy, że to nastąpi tak szybko, ale nastąpiło (pojutrze kończy 10 miesiąc). Gaci jej nie kupiliśmy, po prostu pozdejmowaliśmy na jakiś czas dywany, łatwiej wytrzeć podłogę, a pieluchy zapewne porwałaby w drobny mak. Nie plami jakoś wyjątkowo obficie, są to raczej pojedyncze plamki, możliwe, że część po prostu wylizuje. Na razie jest to początkowy okres, gorzej będzie w drugim etapie, bo pewnie dojdzie do głosu wzmożona chuć. Trzeba będzie ograniczyć spacery, żeby się jakiś delikwent do niej nie dobrał. Trudno, przetrwamy.