Ponieważ nie mam talentu do przechowywania roślin zimą (ciekawe co wyjdzie z mojego przechowywania dali... pierwszy raz tyle zostawiłam na zimę w garażu) to u mnie kwiaty w donicach robią za jednoroczne. Jak wpakuję jakąś bylinę wieloletnią to wyjęta z donicy jesienią ląduje w gruncie, a w kolejnym roku znowu obsadzam donice od nowa. W sumie to czasami chyba głupi pomysł, bo można by wyłopatkować jakieś byliny z gruntu i część wsadzić do donić.. takie np szałwie... ale jak już się człowiek rozpędzi na zakupach rynkowych
Elu, ja pakuję do donic co mi "zagra" na zakupach... najczęściej lobelie zwisłe, komarzyce, złocienie,werbeny, lofosy, pelargonie, jakieś ciemne trawki, minibellsy, w tym roku mam zamiar kupić parę koleusów i wsadzić do donicy z lnem nowozelandzkim, bo strasznie łyso ma w nogach, na wiosnę sadzę bratki i pierwiosnki.
Część zamawiam przez internet, ale większość muszę obejrzeć "na żywo".
Na okno południowe mam zamiar wsadzić do skrzynki.. lawendę, bo tam wszystko w upale nie daje rady.
zanim nastąpiło to dzisiejsze zimnisko, już się cieszyła oznakami wiosny
No i cięcie tych chochołów na razie odkładam, bo taka paskudna zimna aura ma być prawie do początku kwietnia, brrrr... oby się nie sprawdziło.