Miłko, ciemierniki pod sosną robią teraz całą robotę w ogrodzie. Poza nimi, nie bardzo jest na czym oko zawiesić. Przyroda zatrzymała się w oczekiwaniu na cieplejsze dni.

Ponieważ wszelakie rezerwy energetyczne już mi się wyczerpały, postanowiłam wziąć na dzisiaj urlop. Pomyślałam, że pójdę do ogrodu, trochę odreaguję i może jakoś to będzie.
Wstałam rano i taki zobaczyłam krajobraz za oknem:



Już nawet się nie złoszczę. Chyba powoli przyzwyczajam się to tego, że jak tylko coś zaplanuję, to zaraz dzieje się na odwrót .

Verciu, wcale się nie dziwię, że trzymasz swoje w doniczkach. Moje przestałam już nawet przykrywać, bo nowe zakupy, po tylu mroźnych nocach nie są w stanie już podnieść kwiatów. Starsze egzemplarze lepiej sobie radzą, ale te kupione w tym roku, nie były odpowiednio zahartowane. Mam nadzieję, że przynajmniej liście wypuszczą ładne, a kwiatami będę się cieszyła w kolejnym sezonie .

Danusiu, dziękuję . Szczerze mówiąc, to mam nadzieję, że cudnie będzie - jak rośliny się rozrosną.

Zuziu, to faktycznie współczuję . Mogę sobie tylko wyobrazić jaka to była dla Was frustracja .

Edytko -Ty ciągle pracujesz jak mróweczka i zmiany wprowadzasz ,więc może trzeba troszkę odpocząć .....remontu nie zazdroszczę choć zapewne będzie pięknie -dla mnie to straszna rzecz jak kiedyś lubiłam zmiany tak teraz nie cierpię ....nawet malowanie odkładalismy od jesieni w końcu mąż się zmobilizował i wszędzie bałagan ,oj tam marudzę strasznie przepraszam

Żanetko, ta aura za oknem, to chyba po to, żebym nie żałowała dni bez ogrodu .
Fotki z dzisiejszego popołudnia:

wielkanocne przygotowania:










Jak już pisałam gdzie indziej, straty będę szacowała po stopnieniu śniegu. Jednak takich widoczków nie brakuje jak ta kulka (znaczy była kulka):


albo ten jałowiec:

Aktualnie i tak sporo śniegu stopniało, choć nie powiem trochę dzisiaj znów śnieżyło .
W weekend wyglądało to znacznie gorzej:

Aż trudno mi uwierzyć w takie widoki bo u nas ani płateczek nie spadł...

O, to zdecydowanie więcej śniegu masz jak u mnie

Cudowna zima tej wiosny ,ale widoki miłe dla oczu bo ja śnieg lubię bardzo ,szkoda tylko ,że tak późno -jak nam się chce już koloru

Też miałam zwały śniegu, w ciągu nocy padało po 25-30cm. Na szczęście dziś cała noc padał deszcz i duża część śniegu stopniała. Za to mogę sobie na materacu dmuchanym pospływać pod las...

Myślę, że kulki się zaokrąglą, tylko muszą troszkę odczekać

O nie, takiego śniegu to nawet podczas 'prawdziwej' zimy wolałabym nie mieć

Edytka, nie żałuj kulki i jałowca, gdzieś te nowe nabytki musisz posadzić. .
Masakra z budowlanką, odwlekałam remont łazienki przez niechęć do bajzlu z tym związanym, to teraz ceny z kosmosu.
Mam nadzieję, że z czasem wszystko się jakoś ustabilizuje i zrealizujecie plany.
Wszyscy odczujemy skutki, tego co na świecie się dzieje, tylko inni bardziej.
Edytka, sama wiesz, że gdy na coś wpływu nie mamy .... to najlepiej ... w ogród iść.

Elsi napisał:
Elu święta prawda, tylko ostatnio się nie dało . Wczoraj panowie zaczęli układać terakotę w salonie i mając do pracy na 14-tą godzinę, nie miałam co ze sobą zrobić we własnym domu . Kuchnia i główna łazienka odcięte, więc gotowanie, czy pranie nie wchodziło w grę. Jakiekolwiek prace porządkowe w sytuacji dziejącego się remontu - zupełnie bez sensu. W ogrodzie zalegał śnieg. Zdrzemnąć się, w sytuacji, gdy obcy faceci chodzą po domu, też jakoś niezręcznie - zresztą odgłosy zza ściany raczej nie dawały szansy na sen .
Powiem Wam, że snułam się zupełnie bez sensu, potęgując raczej uczucie zmęczenia niż wypoczywając.
Ale dość tego marudzenia. Z pozytywów, to widać światełko w tunelu. Jest szansa, że w poniedziałek zakończą się prace remontowe i będzie można zaczynać sprzątanie.

Verciu, podczas prawdziwej zimy to taki śnieg mógłby być. Tylko żeby tak leżał w miarę stabilnie, żeby nie trzeba było wyskakiwać co chwilę strząsać te czapy .

Efciu, a jak u Ciebie? Jak żyjecie? U mnie dzisiaj też już można pływać. Fragmenty śniegu pozostawały jeszcze w osłoniętych miejscach, ale większość zeszła. Wczorajszy deszcz skutecznie usunął pierzynę i sprowadził baseny .

Żanetko, widoki były faktycznie bajkowe, ale teraz liczę już tylko na kolor .

Wiesiu, dziwnie się ostatnio czułam jak oglądałam Wasze rośliny wstawiane na fotkach, a u mnie wszystko było osłonięte grubą warstwą .

Edytko, dajemy radę Zwłaszcza, że póki co, zwolnił nam się pokój, bo goście pojechali dalej
Na ogrodzie mokro, lepko, a dziś strasznie duszno. Będzie lało, bo powietrze krystaliczne i znów Tatry widać "na wyciągnięcie ręki"... Mam zapełnione dwie wanny i całego mauzera deszczówką

Efciu, u nas też mokro. I zapowiadają opady.
A chętnie wyszłabym w weekend na ogród .
Dzisiaj wróciłam późno do domu, ale zrobiłam szybki obchód i . Światło już było słabe, ale coś tam widać :
Na początek resztki krokusów, które zaskoczyły mnie swoją trwałością:



irysy cebulowe też nadal walczą:



I niezmordowane ciemierniki . Jak ktoś będzie się Was pytał, dlaczego kochamy ciemierniki to możecie pokazać mu te zdjęcia (Wojtku, wiesz komu ). Przypominam, że jeszcze 4 dni temu, rośliny były przykryte ponad 30-to centymetrową warstwą śniegu . Dzisiaj wyglądają tak:

Kulka prawie odzyskała kształt:



Mukdenia też prawie się podniosła:




zakwitł zawilec:



Najbardziej ucierpiały jałowce skalne, ale nimi się jakoś szczególnie nie przejmuję .
Ogólnie przyroda świetnie sobie radzi ze zróżnicowaną pogodą .

No tak, ja też patrząc przez okno w ubiegłym tygodniu przecierałam oczy. Ale faktem jest, że roślinność przetrwała praktycznie bez uszczerbku, choć sosnę musieliśmy otrząsać bo tak jej gałęzie przygięło, że baliśmy się połamania. Zresztą na osiedlu wielka sosna padła pod naporem mokrego śniegu.
Życzę szczęśliwego końca remontu

Dziękuję Zuzanno .
Tymczasem na szybko tylko jedna fotka (reszta w wolniejszej chwili).
10 dni temu leżał śnieg, a wczoraj w oczku wypatrzyłam :

Krokusy są w tym roku dość trwałe, bo jest chłodno. W przeciwnym wypadku byłoby już po krokusach.
Skrzek już podziwiałam w żabim wątku! Cudownie!
Zawilec interesujący nad wyraz!

ooo będą małe żabki u nas nigdy skrzeku nie składają, idą do stawu za płotem, a potem przemarsz przez trawnik takich śmiesznych maluchów następuje - tabunami Krokusowo faktycznie świetny sezon jest, nie pamiętam by tak długo cieszyły oczy.

Edytka, wiem, że teraz zaczynanie czegokolwiek wiąże się z jeszcze większym ryzykiem, ale w końcu namówiłam m. do remontu.
Stwierdziłam, że jeśli tego nie zrobimy teraz to nigdy.
Kasy na koncie nie ma co trzymać, bo z miesiąca na miesiąc traci wartość, a myślę, że sytuacja na rynku nie bedzie lepsza przez długi czas.
Także jak nic się nie wydarzy zaczynamy na początku lipca.
Oczywiście dołączam do tych, którzy za dużo planować nie mogą, bo zawsze coś...
Ostatnio jak zaplanowałam remont wybuchła pandemia i m. przez rok nie pracował.
Cała kasa przeznaczona na remont została zjedzona

Gosiu, święta prawda . Jakiś czas temu przemówiło do mnie motto, które zresztą umieściłam w stopce. Jak będziemy czekać na lepsze czasy, to może się okazać, że będzie to święte nigdy. Generalnie to remonty są męczące, ale lubię je . Lubię planowanie, wybieranie i patrzenie jak to wszystko się zmienia. Właśnie szukam tapety do salonu. Już mam cos na oku, ale czekam, aż komin będzie obłożony, żeby mieć pewność, że wszystko razem zagra. Przymierzamy się też do łazienki, która również ucierpiała przy zalaniu. Nie mam jeszcze do końca koncepcji. Jak mi się skrystalizuje w głowie, to pewnie się weźmiemy .

Brydziasiu i Miłko, od wczoraj obserwuję wylęganie się kijanek. Na razie gromadzą się wszystkie na górze skrzeku, tuż pod powierzchnią wody. Myślałam, że ryby szybko je pożrą, ale jakby ich nie zauważały .



Ale nie tylko żabki się mnożą. Błotniarki również wzięły się ostro do roboty :
(Zdjęcia mało wyraźne bo woda mętna, ale już kupiłam pożyteczne bakterie i będę zapodawać.)





A jak jesteśmy przy zwierzętach, to jeszcze pokażę Wam, jakie miejsce na trawie wybrał ostatnio mój pies :



I zbliżenie księciunia wśród stokrotek :