A co tu się wyprawia pod moją nieobecność?
Torty? Szampany? Kwiatki? Życzenia? Nie macie jeszcze dość świętowania?
Ja mam dość, choć było fajnie
Dziękuję
Byłam dziś w ogrodzie. Niektórzy z Was bywają codziennie
ale ja na szczęście nie muszę
Gdybym miała codziennie patrzeć na to błoto wokół, glinę na butach i ubraniu, a przede wszystkim znosić takie wiatrzysko, chyba bym zwariowała z rozpaczy
Nie zmarzłam na kość tylko dlatego, że mam obcykane ubieranie się na cebulkę od stóp do głów
Wycięłam trochę sterczących badyli, które straciły już nasiona, więc niczemu nie służą poza szpeceniem rabat, wypełłam połowę ścieżki na hostowisku, bo była już szczelnie zielona
Usunęłam resztę kretowisk, używając do tego łopaty do śniegu
Zasypałam urobkiem kreta jakieś nieplanowane zagłębienia na rabatach...
Planowałam pracować do nocy, ale wygonił mnie z ogródka nagły ból głowy. Zaraz po nim pojawił się dziwny opad śniegu, ale takiego sproszkowanego, w kulkach, a zaraz potem bardzo silny grzmot
No troszkę się nim zdziwiłam
Jeszcze kilka takich wypadów i doprowadzę ogród do stanu wiosenno-wyjściowego
Taka wspominkowa fotka dla Was