Marta, róże u mnie zazwyczaj ładnie rosły. Nie kwitły może spektakularnie, ale nie chorowały też byt mocno
Największą plagą jak zauwazyłam sa mrówki, które kopiąc korytarze pod nimi zabierają wodę korzeniom.
Dzisiaj zauważyłam, żę Lavender Ice jakoś tak wygląda słabiej, przyjrzałam się bliżej i zobaczyłam, że mrówki zaczęły wokół pędów usypywać już kopczyk.
Nie mogę sobie w tym roku poradzić z nimi.
W zeszłym roku byłam bardzo zawiedziona Minervą. Kwiat nie wytrzymywał jednego dnia. Teraz trzyma go już chyba z tydzień
Nie wiem, czy to tylko ze względu na pogodę, czy też krzaczek się wzmocnił
Wiadomo, że podlewanie z nieba jest 100 razy lepsze niż to z węża.
Ewa, jak już pisałam wczęsniej ja na takich dużych zlotach się gubię. Zdecydowanie wolę kameralne spotkania. Dlatego trzymam się już znanych osób, ale co roku poznaję kogoś nowego. A juz zupełnie lepiej czuję się przy kolejnym spotkaniu. Także na następnym zlocie potraktuję Cię jak kogoś całkiem dobrze znanego
Mam nadzieję, że się nie obrazisz?
Ewciu, mimo zapowiedzi armagedonu to był bardzo fajny dzień. mam nadzieję, że u Ciebie też. Co prawda jak zwykle nie spędziłam go w swoim ogrodzie, ale za to przynajmniej w cudzym
Jak widzisz nie umiem usiedzieć w miejscu
Danusiu, polecam Ci Miss Fine. Ma olbrzymie brzoskwiniowe kwiaty. Nie wiem czy pachnie, bo jakoś nie przyszło mi do głowy sprawdzić.
2 lata jakoś nie mogła się przemóc do kwitnienia, ale teraz za to szaleje. Jest cudna i w sumie nie wysoka, na pewno się u Ciebie zmieści
Ja mam 70 róż i już raczej na więcej się nie nastawiam
Pochłonęły mnie byliny
Jednak co woda z nieba potrafi zdziałać.
Żanetko, wiem, że róże nie wszystkich chwytają za serce. Chociaż ja też tak uważałam kiedyś jak TY, ale wystarczyło że posadziłam jedną, potem, weszłam na forum i stało się. Ale jakoś opanowałam tę różyczkę. W tym roku nie kupiłam ani jednej.,
Gosiu, miło mi, że zaglądasz. Ja na razie nie ogarniam. Zaglądam wszędzie bardzo rzadko.
Jak już pisałam Ewie, nosi mnie. Tym razem spędziłam dzień u Joli April. Było nas więcej ze starego forum.
Pogoda na początku nie zapowiadała się dobrze, bo wyjeżdżałyśmy z Isią w deszczu, ale im bliżej Joli niebo zaczynało się przecierać. A już myslałam, że moja magia przestała działać. Bo nie wiem czy wiecie, ale ja mam taki dar, że nie wiem jak może być brzydka pogoda w przeddzień spotkania ogrodowego, to w tym dniu jest już całkiem fajnie. W Jarkowie już myślałam, że straciłam tę umiejętność przywoływania pogody, ale jednak potem pogoda wyklarowała się.
Także spędziłyśmy cudowny dzień w cudownym ogrodzie,
I znowu u siebie nic nie porobiłam. Jutro od rana goście, może po południu coś podziubię.
Eden Rose coraz bardziej czaruje