Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Miejska i wiejska dżungla

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/12 17:26 #186283

  • a.nia
  • a.nia Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 4507
  • Otrzymane podziękowania: 18021
Zuza i dla Was dobrego roku :przytulam wyczochraj futra Twoje wszelakie :P
Pozdrawiam
Ania
Było ściernisko...
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/12 17:50 #186284

  • janka.p
  • janka.p Avatar
  • Online
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 1844
  • Otrzymane podziękowania: 5001
Mrozu jest bardzo dobry i się nie poddaje, choć niestety niewielu jest w Polsce fanów bluesa.
Niby jak się z ludźmi rozmawia, to czasami zdarza się ktoś, kto jakieś Odjazdy w Spodku zaliczył ale ogólnie niestety rządzą zenki i sławomiry:(.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.


--=reklama=--

 

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/12 19:19 #186302

  • takasobie
  • takasobie Avatar
  • Wylogowany
  • Moderator
  • Posty: 15600
  • Otrzymane podziękowania: 48232
Sielsko, pięknie, zimą zwłaszcza, bo to czas na siedzenie przy piecu i odpoczynek. Zdjęcie nieba piękne, uchwycone fachowo! Cudownie!
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/12 20:27 #186317

  • Maggie
  • Maggie Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 377
  • Otrzymane podziękowania: 677
Również zachwycam się zdjęciem nieba... :woohoo: Wszystkiego dobrego :przytulam
Pozdrawiam
Czereśniowa 17
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/12 21:33 #186324

  • zuzanna2418
  • zuzanna2418 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 3597
  • Otrzymane podziękowania: 14047
Aniu Futra czochrane są regularnie, ale tym razem było z dedykacją od Ciebie :D
Janko Ja odkryłam Mroza stosunkowo niedawno, niektórzy twierdza, że dobrze, bo jego wczesne wyczyny były takie sobie. Szerokie wody sa bardzo Nalepowskie, ale facet jest wszechstronny.
Bluesa słucham z radia, czyli to co proponuje pan Chojnacki i pan Mann :)
Miłko no, w każdym razie było więcej siedzenia niż w sezonie 2smiech Ja to nawet leżałam czas jakiś, bo mnie przeziębienie jeszcze świąteczne zmogło.
Maggie zdjęcia nieba jeszcze będą, bo ćwiczyłam nowy obiektyw podchoinkowy :-) Mam nadzieje że nauczę się posługiwać tym cudem.


W dzień noworoczny Wańka od 7.00 marudziła, żeby ją wypuścić. Zwlokłam się, otworzyłam drzwi i obejrzałam świat z bezpiecznej odległości. Wiało jakoś tak nieprzyjemnie, ale zimy nadal nie było widać. Reszta domowników jeszcze w letargu, podrzemaliśmy zatem do 8.00, choć chcieliśmy dłużej, ale tym razem Kicia uderzyła w ryk, że micha jeszcze pusta o tej porze. A raczej pełna niejadalnych rzeczy z dnia poprzedniego. Rozpaliłam w piecu kuchennym, nastawiłam kawę w kawiarce, obdzieliłam czworonożnych śniadaniem. Pogoda nawet jakoś się poprawiła, słońce zaczęło wyglądać zza chmur.
W. zabrał się za jajecznicę.
Podczas śniadania zadzwonił potomek W. z informacją, że w leśniczówce W. zwanej fachowo osadą Straży Parku zatkał się z przeproszeniem kibel. W. zdziwiony, no bo jedna osoba chyba nie poczyniła jakichś ponadnormatywnych zrzutów, ale stwierdził, że jakby mu nic nie poradzi zatem musi jakoś wybrnąć z tej śmierdzącej sytuacji sam.
W. postanowił rozpalić w piecu chlebowym, z myślą upieczenia perliczki, która przywieźliśmy z miasta oraz piersi gęsiej, już wstępnie spreparowanej. Teraz takie półgotowce sprzedają w różnych marketach, a u Jolki w pierwszy dzień świąt jedliśmy naprawdę pyszną gęś właśnie z tych, co to do piekarnika i już.
Usiedliśmy jeszcze do herbatki z domowym dżemikiem pigwowo-pigwowcowo-gruszkowym z elementami rajsko-jabłuszkowym (owoce w całości).

Następnie ubrałam się i wyruszyłam na obchód ogrodu. Jasne, że wszędzie suche badyle i nic specjalnie porywającego, ale mimo to pokażę.
Frontowa z Albiczukowskim, który z uwagi na ilość traw staje się powoli Pietowooudolfowski wink-3




Szkieletor werandy. Faktycznie, wiele to nasz przyjaciel nie zrobił...


Tradycyjny widok za płotem


No i reszta. W. okopczykował zrębkami wszystkie róże, za co chwała mu, choć temperatury panowały wciąż dodatnie.




Psy szwendały się zachwycone, węszyły przy stodole, gdzie podobno mieszkają lisy.


Słońce to chowało się, to wyglądało zza chmur.


Wiatr momentami był dość nieprzyjemny, a ja jeszcze z przeziębieniem choć z czapką i kapturem na głowie. Bożenka za płotu krzyknęła: szczęśliwego, nowego roku! Podeszłam i pogadałyśmy chwilę, chciałam się umówić na wizytę z podarunkami noworocznymi. Wyszedł Michał i Emilka, jego żona. Wszyscy wybierali się ...do lasu na spacer! No, zwykle Bożenka do lasu to na grzyby albo jagody chodziła, ale żeby tak na spacer! To jednak wpływ Emilki, która mam wrażenie, systematycznie jakieś postępowe pomysły wdraża :D
W. pochwalił się uciętym palcem, a następnie ustaliliśmy, że się zdzwonimy na spotkanko w najbliższych dniach.
W. pokręcił się jeszcze po ogrodzie, ja wróciłam do domu.
Kicia znów zażyczyła sobie karmienia, jak już kiedyś chyba wspominałam, odzyskuje tutaj wilczy apetyt. Pokroiłam jej kawałek wołowiny, który wchłonęła błyskawicznie.
W domu przyjemne ciepło, W. wrócił z naręczem drewna i podśpiewując staropolski utwór "cimci-rymci, dala bym ci" przystąpił do studiowania etykiet na opakowaniach drobiu w celu znalezienia informacji o wymaganiach temperaturowych. Piec zamierzał następnego dnia, teraz tylko rozgrzewał wstępnie komorę piecową.
Zębaczek jak zwykle ulokował się strategicznie, grzejąc sobie różne części kadłuba.


Ja się jakoś gorzej poczułam, włączyłam piecyk w łazience i po uzyskaniu względnie akceptowalnych warunków wykąpałam się i wlazłam do łóżka, zaopatrzona w Krainę Bugu, aspirynę, herbatę z sokiem z czarnego bzu oraz kanapki z białym serem i czosnkiem.
Kiepskie samopoczucie nie sprzyjało aktywności, więc oddałam się słuchaniu Topu Wszechczasów. No i tu właśnie głównie ci giganci z epoki dinozaurów: Clapton, Rolling Stones, Animals, Uriah Heep, Budgie, Led Zeppelin. Szkoda stracić nawet jeden kawałek. Oczywiście zawsze można sobie znaleźć na YT, ale podczas Topu wszystkie te utwory brzmią jakoś wyjątkowo.
Zjadłam resztę ogórkowej i zasmarkana oraz wymęczona zasnęłam zaraz po usłyszeniu miejsca pierwszego.
Słyszałam jeszcze jak W. wpuszczał Wańkę, która jakoś nie kwapiła się do noclegów na zewnątrz. Chyba te lisy jej w nocy dokuczają.
A c.d. poświąteczny oczywiście n.

Nie rozmnażaj, nie porzucaj-sterylizuj!
Miejska i wiejska dżungla
Blog wiejski

Zuzanna
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): th, piku, takasobie, edulkot, VERA, inag1, Semper, nowababka, Elżbieta, zanetatacz ten użytkownik otrzymał 4 podziękowań od innych

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/12 22:27 #186333

  • Maggie
  • Maggie Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 377
  • Otrzymane podziękowania: 677
No takie prezenty pod choinkę to ja rozumię zwyc Będziesz do niego kupować filtry?
A i chciałam się zapytać o Wankę... Nie ucieka Wam?
Pozdrawiam
Czereśniowa 17
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/12 22:43 #186334

  • nelu-pelu
  • nelu-pelu Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 7103
  • Otrzymane podziękowania: 16363
Zuzanno najlepszego..! a zdrowia najwięcej..! żeby Wam domek służył - chłodził latem, grzał zimą...
A.. skoro o grzaniu.. kupiłam rodzicom takie małe ustrojstwo z wtyczką prosto do kontaktu aby mogli
szybko nagrzać sobie np. w łazience... choć to i tak chyba najcieplejsze miejsce w ich domu...
(no może bardziej sobie to nabyłam... rotfl ) a to maleństwo w mig nagrzewa małe ( do 20m2..)
pomieszczenia, nie można się nim oparzyć (zwierzaki) samo się wyłącza jak nagrzeje.. a piszę to dlatego,
że moja wybujała wyobraźnia podsuwa mi obrazy podczas czytania i.. myślę sobie, że na tę odrobinę
luksusu czyli ciepełka w łazience zasługujemy... dodam tylko, że nie jestem dystrybutorem onych..!

Mieliście Sylwestra marzeń..! :lol: moich marzeń...
Pozdrawiam, Nela
Moje metamorfozy - zapraszam
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/13 17:52 #186367

  • piku
  • piku Avatar
  • Online
  • Platynowy forowicz
  • "Zielono mi..."
  • Posty: 8543
  • Otrzymane podziękowania: 25836
Prezent zacny i jak uroczo przedstawiony :woohoo: Zdjęcie nieba cudne czekam więc na więcej :woohoo: . A bluesa lubię spróbuję więc gdzieś namierzyć Mrozu think:
pozdrawiam z ziemi przodków
Wiesia
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/13 21:11 #186392

  • Danusia
  • Danusia Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 11848
  • Otrzymane podziękowania: 22620
Zuziu trawy wyglądają cudnie nawet teraz co do majstra to strasznie leniwy musi być albo nie lubi sam pracować wink-3
Sylwester w tym roku spędziłam w rodzinnym gronie i przed północą wychodzimy zawsze nad domy z buteleczką i przy fajerwerkach dookoła składamy sobie życzenia :)
Domek macie cudny :bravo
Danusia

Człowiek jest kowalem swego losu.Może dlatego znajdujemy się tak często miedzy młotem a kowadłem. HORACY
Moje małe szczęścia i porażki
WIZYTÓWKA
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/14 08:03 #186411

  • takasobie
  • takasobie Avatar
  • Wylogowany
  • Moderator
  • Posty: 15600
  • Otrzymane podziękowania: 48232
Obiektyw zgrabny! Chciejstwo kolejne, ale mamy stałki 24 i rybie oko. Wszystkiego mieć nie można! Sigmę mamy 50, bardzo go lubię.
Będę powtarzać bez końca! Piece takie uwielbiam i Wam zazdraszczam! Były w domach moich babć i dawały niesamowitą atmosferę!
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/14 20:12 #186469

  • zuzanna2418
  • zuzanna2418 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 3597
  • Otrzymane podziękowania: 14047
Maggie filtry mam, zestaw prostokątnych ND Cokin i polaryzacyjny NISI, ale tu jest sprawa jeszcze nierozpoznana, bo soczewka przednia obiektywu jest bardzo wypukła. Muszę obejrzeć, czy da się jakoś ten holder zamontować.
Wańka ma zdecydowanie mniejsze zacięcie wolnościowe niż Kredka. Choć musieliśmy dodatkowe deski w bramie wstawić, bo wyłaziła. Teraz chyba sobie robi wycieczki do Bożenki, jak furtka w naszym wspólnym ogrodzeniu jest niedokładnie zamknięta. Ale nie znika.
Nelu bardzo dziękujemy! :buziak Domek póki co służy dobrze, po pewnych niezbędnych ulepszeniach. Łazienkę grzejemy piecykiem Zibro, to takie ustrojstwo na naftę oczyszczoną. Dobrze grzeje i nie wymaga odprowadzania spalin, bo ich nie wytwarza. Praktyczne w naszych warunkach.
Planujemy zrobić drugi komin i ogrzewanie piecowo-kominkowe w mrówczanym, który graniczy przez ścianę z łazienką. Ale najpierw podłoga w kuchni (mój priorytet) i weranda (priorytet W.) :D
Wiesiu obiektyw zaprezentowałam na tle choinki, jak przystało na prezent świąteczny :) A fotografowania nieba dopiero się uczę, w domu nie ma za wiele okazji, bo w Warszawie ledwo jakieś gwiazdy widać.
Danusiu trawy mają się dobrze przy tej pogodzie, choć ja bym wolała śnieg i mróz... A majster to wręcz przeciwnie :) robót ma za dużo do obskoczenia a pomocników brak.
Oj, my fajerwerków nie lubimy, psy jeszcze bardziej. Dlatego na wsi wolimy być w sylwestrowy czas, bo tu prawie nie strzelają. Ciesze się, że Ci się nasza chałupka podoba :)
Miłko trudny ten obiektyw, nie potrafię poradzić sobie z tym :kładzeniem się" obiektów w kadrze do środka. Zniekształca to obraz niestety przy najkrótszej ogniskowej.
Piece to dla nas kwintesencja relaksu w zimowy czas. Dlatego trochę monet wydaliśmy na ich remont, ale opłacało się!

Idziemy dalej
Drugiego dnia stycznia Wańka znów zarządziła pobudkę o 7.00, więc wystawiłam ją, a za nią michę z żarciem.
Samopoczucie miałam takie sobie średnie, katar wciąż dokuczał, więc postanowiłam tego dnia nigdzie nie wyłazić.
Zjedliśmy śniadanie, po którym W. udał się po zakupy. Najpierw jednak podjechał do Bożenki rozładować żywotniki. Worki z obornikiem nadal leżały na samochodzie, zaczęłam się zastanawiać, czy ten prześwietny ładunek wróci z nami do Warszawy...
Ja zgarnęłam psy do domu i zabrałam się za ogarnianie zmywania, a potem chciałam zająć się woskowaniem niektórych mebli resztkami wosku przywiezionymi z Warszawy. Niestety okazało się, że podgrzewanie na piecu tychże resztek nie przyniosło spodziewanego rezultatu i wosk, najwyraźniej pozbawiony składnika rozmiękczającego, który pewnie odparował, kruszył się i nie nie dawał rozprowadzać.
Wobec powyższego zaczęłam myśleć nad dokończeniem skrobania drzwi, które zaczęłam z 5 lat temu i dotąd nie skończyłam. A w sumie już niewiele zostało. Opalarkę gdzieś wcięło, za to namierzyłam szlifierkę. Drzwi jednak w pojedynkę nie byłam w stanie wywlec na zewnątrz.
Machnęłam więc ręką, wymyłam piec kuchenny, podłogę i zamierzałam wleźć z powrotem do łózka z książkami i herbatą.
Dostrzegłam jednak, że do miski psiej z niedojedzonym żarciem nadciągnęły trzy koty maści różnej. Zauważyły bidaki, że Wańki nie ma i czujnie się rozglądając pałaszowały ryż z kurczakiem. Otworzyłam im jeszcze puszkę, ale gdy wyszłam do nich, dwa najpłochliwsze uciekły. Został jeden burasek, który był tym wygranym, bo cała micha była jego, z czego skwapliwie skorzystał.
W domu utrzymywało się ciepło, postanowiliśmy napalić po południu w chlebowym i mieliśmy nadzieję, że to wystarczy do następnego dnia.
Nie padało, więc W. po powrocie zajął się się sadzeniem. Nie mam już kontroli nad tym, co przywozi i gdzie sadzi. W sumie to on się zna, a nie ja. Zmarnowaliśmy niestety wiele roślin sadząc prztynki bylin, które przepadły i teraz staramy się wchodzić na nowe tereny z dużymi silnymi roślinami.
Leżałam sobie smarkając i czytając oraz słuchając radia, gdzie dominującymi informacjami była ptasia grypa w gminie Uścimów i sprawa rozwiązania umowy z Riadem Haidarem, wieloletnim ordynatorem oddziału neonatologicznego szpitala w Białej Podlaskiej. Ordynator, z pochodzenia Syryjczyk twierdzi, że z powodów politycznych (poseł KO, długoletni szef sztabu WOŚP w Białej) nie przedłużono mu kontraktu, a chcąc go upokorzyć zaoferowano mu jedynie pracę lekarza na ww. oddziale. Dyrektor szpitala oczywiście miał inne zdanie, a gdzie leży prawda...
W. wrócił zialjany z ogrodu i celem pokrzepienia sił wręczył mi cebularza i resztki sylwestrowego bigosu, a sam zajął się piecem oraz mającym tam trafić drobiem. Narzekał, że boli go ten kontuzjowany palec, jakby marzł mu boleśnie zupełnie niestosownie do aury. Kładę to na karb braku właściwego krążenia.Naczynia krwionośne musza się dostosować do nowej sytuacji i to wymaga czasu.

Nasza wielofunkcyjna żeliwna gęsiarka został umyta, wyłożona jakimiś warzywami. Pokrywa niestety była bezużyteczna, ponieważ W. odłożył ją jakiś czas temu na jakiś kawałek plastiku, który przykleił się do niej na amen.
Psy były żywo zainteresowane wkładem do pieca, trzeba je było odganiać, żeby sobie ryjów nie poparzyły. W. trochę przegiął z temperaturą, bo zegarek na drzwiczkach zaczął wskazywać 300 stopni. Trzeba było nieco odczekać i przy 250 W. zaryzykował. Perliczka została prewencyjnie nakryta folią aluminiową. Podczas pieczenia W. kontrolnie sprawdzał i odwracał naczynie oraz opakowanie z gęsią.
W domu zrobiło się cieplutko. W oczekiwaniu na obiad czytaliśmy Brać Łowiecką, gdzie zaciekawił mnie artykuł dotyczący hejtu na myśliwych. Temat łowiectwa dyskutowaliśmy już wielokrotnie z W. i czytając niejednokrotnie bzdurne, agresywne komentarze na ten temat w necie szlag mnie trafia. Autor artykułu, prawnik posługiwał się nieznanym mi terminem, mianowicie pisał, ze ludzie należący do tych wszystkich organizacji przeciwnych myśliwym uprawiają "bambizm", co oznacza, że antropomorfizują zwierzęta w sposób absurdalny i przypisują im cechy, które z dzikiego zwierzęcia robią pluszową zabaweczkę. Termin zaczerpnięto z historii o słodkim jelonku Bambi, rzecz jasna.
Po głębokim przemyśleniu oznajmiłam W., że my na pewno uprawiamy bambizm w stosunku do naszych zwierząt domowych. W. potwierdził, że to co my robimy to już jest forma patologiczna bambizmu. :lol2: Tu przykład bambizmu niewerbalnego :D


Gdy żywność nadawała się do konsumpcji, a wyszła przepyszna, słońce już było nad horyzontem.
Opatuliłam się i wyszłam popatrzeć na zachód, choć nie był on szczególnie spektakularny.



Natomiast różowe rozbłyski oświetliły chmury na wschodzie. Wkurzyłam się, bo zauważyłam włos na matrycy czy na lustrze i walczyłam chwilę, żeby się go pozbyć. Niestety uczepił się i ni huhu.


Poszłam do domu, zdjęłam obiektyw i z duszą na ramieniu kawałkiem sterylnej gazy zdjęłam włos, który na szczęście był dobrze widoczny.
Tymczasem, gdy słońce już zniknęło, na niebie zaczęły się dziać rzeczy cudne. Warto czasem poczekać kilka minut.


Wróciłam do domu, gdzie W. zawzięcie dokręcał śruby w krzesłach kuchennych. To są stare krzesła odzyskowe w typie thonet i zawsze któreś się rusza, skrzypi i czasem strach siadać.
Napiliśmy się herbaty, a po zapadnięciu zmroku wylazłam jeszcze z aparatem. Ustawiłam statyw słuchając jakichś podejrzanych wrzasków dochodzących z pół za stodołą. Nie były to typowe odgłosy szczekania psów, raczej takie szczekające krzyki. W. zawezwany jako specjalista stwierdził, że to lisy się nawołują.

Nocne niebo z lekkimi chmurami fotografowane z ogrodu wyglądało tak.


Potem wyszliśmy z W. przed dom na drogę. Księżyc niestety świecił dość mocno, dodatkowo świeciły też latarnie uliczne, więc fotki tej strony nieba są rozświetlone z boków kadru.



Pośrodku nasza chałupka z oświetlonym oknem sypialni. Niebieska poświata to przecudnej urody migocząca dekoracja świetlna na płocie sąsiada Bożenki...
Przeciwpołożna strona




I oko na Księżyc


Chłodno się robiło, więc wróciliśmy do domu. Na kolejny dzień zaproponowałam wycieczkę w przyrodę, ponieważ pogoda miała być sprzyjająca. Co też opiszę w c.d., który niebawem n.
Nie rozmnażaj, nie porzucaj-sterylizuj!
Miejska i wiejska dżungla
Blog wiejski

Zuzanna
Ostatnio zmieniany: 2020/01/14 20:15 przez zuzanna2418.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): th, piku, takasobie, edulkot, VERA, Semper, Elsi, nowababka, Elżbieta, nelu-pelu ten użytkownik otrzymał 3 podziękowań od innych

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/14 21:29 #186487

  • edulkot
  • edulkot Avatar
  • Wylogowany
  • Moderator
  • Posty: 10242
  • Otrzymane podziękowania: 23926
Zuziu to niebo na wsi jest obłędne a Ty jesteś mistrzynią fotografii :bravo :bravo :bravo
Majka - "Pamiętajcie o ogrodach"
Domek pod Dębami w różanym ogrodzie część II
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/14 22:02 #186500

  • Maggie
  • Maggie Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 377
  • Otrzymane podziękowania: 677
Ale super zdjęcia :woohoo: Ja do swojego obiektywu (14mm) musiałam kupić specjalny uchwyt, który pozwala zamocować na niego filtry. No i początki fotografowania tak szerokim kątem też nie należały do przyjemnych, bo miałam wrażenie, że zaraz dostanę zeza krecigl
Pozdrawiam
Czereśniowa 17
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/14 22:05 #186501

  • piku
  • piku Avatar
  • Online
  • Platynowy forowicz
  • "Zielono mi..."
  • Posty: 8543
  • Otrzymane podziękowania: 25836
Ćwiczysz jak widać dzielnie i już wychodzi cudnie :kocham , fajna by była taka tapeta nieba na suficie w sypialni :woohoo:
A co do sadzenia dziubdziulek to przekonałam się i ja że to gra nie warta świeczki i jak już potraciłam sporo to wiem że tylko dorodne sadzonki mają szansę na przetrwanie i wreszcie działam jak natura chciała :zielony
pozdrawiam z ziemi przodków
Wiesia
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/16 15:57 #186642

  • Tamaryszek
  • Tamaryszek Avatar
  • Wylogowany
  • Złoty forowicz
  • "Ogrodnictwo w zgodzie z naturą jest łatwiejsze, niż przeciwko niej"
  • Posty: 250
  • Otrzymane podziękowania: 140
Dobrze Wam tam na wsi... Zdjęcia nieba wspaniałe, i te rozgwieżdżone i zachody słońca. Ale obrazy suchych, płowych bylin też bardzo lubię.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/19 16:19 #186894

  • zuzanna2418
  • zuzanna2418 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 3597
  • Otrzymane podziękowania: 14047
Maju, dziękuję! Kadry nieco nieprzemyślane, bo ćwiczyłam głównie ustawienia. Stąd te druty w kadrze i tak dalej.
Maggie kurcze, uchwyt specjalny...no dobra. Trzeba się rozejrzeć. Muszę chyba sięgnąć do jakichś tutoriali do tych szerokokątnych. Dotąd robiłam na 24mm i nie było problemów...
Wiesiu to początki, mam nadzieję że będzie lepiej. Pokażę jeszcze coś w kolejnych odcinkach. A tapeta faktycznie, przedni pomysł!
No własnie, u nas przetrwały nieliczne bylinki z tych drobiazgów jakie zwykle wysyłają sklepu internetowe. Szanse mają chyba tylko a Autorskiej, bo tam nie ma konkurencji perzu.
Izo oj dobrze, choć czasem przychodzi myśl, czy aby w domu wszystko w porządku, trauma z 2013r kiedy było włamanie i pożar, a właściwie podpalenie po włamaniu niestety siedzi głęboko. Wtedy też byliśmy na wsi.
Astrofotografia jest trudna, ale kusi mnie robienie nocnych krajobrazowych zdjęć, bo wszystko wtedy wygląda inaczej.

Teraz mały antrakt miejski. W ogrodzie jesień płynnie przeszła w przedwiośnie.
W. zatem przekształcił donice i skrzynie nadworne w przyszłe wiosenne kompozycje wtykając tam cebulowe. Na raziewidać oczywiście tylko ziemię, ale w planach jest kolorowa burza hiacyntów, narcyzów i tulipanów sadzonych piętrowo, kiedy przyjdzie pora.
Musieliśmy Wańkę ograniczyć tylko do części frontowej, bo drapała okropnie i ryła doły mieląc część bylin ku mojej rozpaczy.

Dziś jeszcze wywaliliśmy obornik koński na kompost celem przyspieszenia procesów.








Nie rozmnażaj, nie porzucaj-sterylizuj!
Miejska i wiejska dżungla
Blog wiejski

Zuzanna
Ostatnio zmieniany: 2020/01/19 16:30 przez zuzanna2418.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): th, takasobie, edulkot, VERA, nowababka, Elżbieta, Danusia, a.nia

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/19 16:28 #186897

  • zuzanna2418
  • zuzanna2418 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 3597
  • Otrzymane podziękowania: 14047
A teraz wracam do relacji wiejskiej.
Na piechotę.No to idziemy dalej. Bo głównie o chodzeniu będzie ten odcinek. Postanowiłam bowiem, że ruszymy tyłki i pojedziemy do Sobiborskiego Parku Krajobrazowego w celu poobcowania z przyrodą. Dzień był ładny, słoneczko świeciło, wiatru praktycznie nie było. W. nieco sceptycznie odniósł się do propozycji, nie wiem czy z troski o moje zdrowie czy z lenistwa, ale zgodził się bez gadania.
Zatem rano dziarsko zerwaliśmy się z łóżka, oporządziłam zwierzaki, W. spreparował śniadanko. W trakcie posiłku zadzwonił telefon i okazało się, że ... to nasz wyczekiwany majster! Oznajmił, że przyjechał kontynuować i właśnie stoi przed bramą, po drugiej stronie której stoją psy. W. założył spodnie, ponieważ w domu chadza w stroju dość swobodnym, wpuścił Janka i został tam omawiając pewnie jakieś szczegóły, albo go opierniczając za zwłokę i za nieodbieranie telefonu.
Ja zgarnęłam ze stołu, obejrzałam w telefonicznym internecie dojazd do celu, tudzież wybrałam jedną ze ścieżek turystycznych: http://www.mdk2.lublin.pl/ZWydawnictLesnych/10_STULNO.pdf
Następnie spakowałam sprzęt fotograficzny, statyw oraz zapasowe akumulatory.

Na zewnątrz słychać było cudowne odgłosy stukania, piłowania i wkręcania. Wystawiliśmy Jankowi końcówkę przedłużacza z okna mrówczanego, ubraliśmy się, nie bez trudu wytłumaczyliśmy psom, że zostają same na gospodarstwie i wyjechaliśmy, z nieodłącznym obornikiem na pace...
Droga była prawie pusta, na głos czytałam W. ulotkę na temat szlaku, jakim mieliśmy iść. W. kiwał głową z politowaniem, bo większość opisywanych atrakcji przyrodniczych była do zaobserwowania raczej wiosną czy latem.
Słonko świeciło, radio grało, minęliśmy lokalny kurort nad jeziorem Białym, czyli Okuninkę i nawigacja za czas jakiś kazała nam skręcić w boczną drogę. Przejechaliśmy przez niedużą wieś, a następnie droga przekształciła się w dukt leśny dość wyboisty. Trochę zaniepokojona spojrzałam na nawigację, która wskazała, że takim traktem będziemy jeszcze z 5 km jechać. Obejrzałam opis dojazdu do szlaku, ale nie zgadzało mi się to z mijaną rzeczywistością. Zatrzymaliśmy się, przeczytaliśmy wskazówki dojazdu jeszcze raz i wyszło nam, że za wcześnie odbiliśmy z drogi głównej.

Zawróciliśmy zatem. W. zatrzymał się na chwilę obok starego drewnianego budynku z wielkim szyldem SPRZEDAM. Wlazł na teren posesji i obszedł budynek dookoła. Wyglądał on na większy niż wszystkie przeciętne wiejskie domy mieszkalne, miał większe okna i W. podejrzewał, że mieszkał tu ktoś ważny. Ja doczytałam na korodującej tabliczce nad drzwiami, że kiedyś była tu szkoła powszechna.

Wyjechaliśmy z powrotem na drogę na Chełm i skręciliśmy we właściwym kierunku. Minęliśmy przejazd kolejowy, a potem zjechaliśmy na drogę gruntową. Dotarliśmy do pustego parkingu obok budynku nadleśnictwa. Wysiedliśmy rozglądając się za początkiem szlaku. W okolicy parkingu było sporo tablic informacyjno-edukacyjnych, ale jakiegoś drogowskazu niestety nie.
W końcu po rekonesansie w najbliższej okolicy W. zdecydował, że zgodnie z opisem musimy iść na południe. Było akurat gdzieś wpół do pierwszej, więc udaliśmy się drogą w kierunku, z którego przyjechaliśmy. I to było słuszne posunięcie, ponieważ po jakichś pięciuset metrach doszliśmy do strzałki wskazującej na początek szlaku.
Ulotka w necie mówiła, że wycieczka ma trwać około 3 godzin. Weszliśmy do lasu i idąc za znakami docieraliśmy do kolejnych punktów czyli miejsc opisanych przyrodniczo. Kilka razy zgubiliśmy szlak, oznakowania były albo niezauważalne, albo nieodnawiane od lat i wyblakłe. Ale nie przeszkadzało nam to, bo spacer był bardzo relaksujący, głównie dlatego, że przez całą drogę nie spotkaliśmy nikogo!
No to teraz kilka zdjęć (z mojej Zorki pięć)









W. zwracał uwagę na pewne osobliwości przyrodnicze np. na takie coś co nazwał sosną kołnierzykowatą z uwagi na tę korę odstającą w charakterystyczny sposób


Świetliste plamy pięknie układały się na mchu




C.d.n.
Nie rozmnażaj, nie porzucaj-sterylizuj!
Miejska i wiejska dżungla
Blog wiejski

Zuzanna
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): th, piku, edulkot, VERA, Elżbieta, zanetatacz, nelu-pelu, Tamaryszek, Danusia ten użytkownik otrzymał 2 podziękowań od innych

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/19 16:38 #186901

  • zuzanna2418
  • zuzanna2418 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 3597
  • Otrzymane podziękowania: 14047
Doszliśmy do tablicy informującej, że gdzieś w krzakach znajduje się jezioro. W. uznał, że skoro brzeg majaczy pomiędzy drzewami, to można spróbować tam dojść. Przedzieraliśmy się zatem chwilę, macając grunt pod nogami, bo podłoże wyglądało na podmokłe. No i doleźliśmy. Ustawiłam statyw starając się nie wywalić, co nie było proste. Statyw stał częściowo w płytkiej wodzie, częściowo na cypelku suchego, acz niepokojąco sprężystego gruntu.







Po zrobieniu zdjęć wycofaliśmy się na szlak i poszliśmy dalej słuchając stukotu dzięciołów.
W. podziwiał kępy pięknych molinii, które rosły dosłownie łanami



Jak się domyślacie, na podziwianiu platonicznym się nie skończyło, ale więcej nie powiem :2smiech:

Znów weszliśmy do lasu












W. wypatrzył kolejne ciekawe drzewo, znaczy sosna jak sosna, ale te guzowate narośla czy wyrośla nadawały jej taki oto wygląd.



c.d.n.
Nie rozmnażaj, nie porzucaj-sterylizuj!
Miejska i wiejska dżungla
Blog wiejski

Zuzanna
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): th, piku, takasobie, edulkot, VERA, Elżbieta, zanetatacz, nelu-pelu, Danusia ten użytkownik otrzymał 1 podziękowań od innych

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/19 16:42 #186904

  • zuzanna2418
  • zuzanna2418 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 3597
  • Otrzymane podziękowania: 14047
Dotarliśmy do kolejnego jeziora, do którego dostęp był tylko z pozoru łatwiejszy. Tylko jedna ścieżka prowadziła na brzeg, zarośnięty trzciną zresztą. Reszta terenu to mocno grząski pas niskich traw. W słońcu jednak pięknie to wyglądało.










Ścieżka wychodziła na drogę gruntową, którą po pewnym czasie doszliśmy do nadleśnictwa, tyle ze z przeciwnej strony. Wędrowaliśmy niespiesznie robiąc zdjęcia i chwilami gubiąc drogę, ale nie szliśmy dłużej niż 2,5 godziny.
Czując narastający głód wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu, zatrzymując się w delikatesach w Wisznicach, żeby kupić pieczywo i cokolwiek do jedzenia zanim rozpalimy w kuchni i odgrzejemy barszcz biały, który upichcił W. W międzyczasie zadzwonił Michał Bożenkowy z prośbą o pomoc w przycinaniu drzew w sadzie, W. zasygnalizował, ze jutro dopiero, bo spodziewaliśmy się, ze zanim dojedziemy i się pożywimy to już będzie ciemno. W domu powitały nas zwierzęta, niestety Janka już nie było, ale za to było coś w rodzaju dachu na werandzie. Wieczorem postanowiłam odczekać aż wyłączą lampy uliczne i spróbować zaczaić się na Kwadrantydy, których było apogeum własnie tego dnia. Sprawdziłam na apce Star tracker, gdzie jest radiant i wymyśliłam sobie kadr kawałek za wsią przy starym krzyżu przydrożnym. W. zgodził się mnie zawieźć na miejsce. Zatem po 22.00 ubraliśmy się ciepło, ja zabrałam sprzęt, zrobiwszy wcześniej ustawienia aparatu, załadowałam nowy akumulator, spakowaliśmy latarki, złapaliśmy psy do domu, W. wyprowadził samochód...tylko w niebo nikt nie spojrzał.
A tam niestety zaszła zmiana pogody tj. nadciągnęły chmury i gwiazdy zniknęli z pola widzenia.
Pokiwaliśmy głowami nad swoja głupotą, wróciliśmy do domu i poszliśmy spać.
A co się działo dnia następnego, opiszę i pokażę w c.d. który jak najbardziej n.
Nie rozmnażaj, nie porzucaj-sterylizuj!
Miejska i wiejska dżungla
Blog wiejski

Zuzanna
Ostatnio zmieniany: 2020/01/19 16:54 przez zuzanna2418.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): th, piku, takasobie, VERA, inag1, chester633, Semper, nowababka, Elżbieta ten użytkownik otrzymał 5 podziękowań od innych

Miejska i wiejska dżungla 2020/01/19 17:18 #186909

  • Danusia
  • Danusia Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 11848
  • Otrzymane podziękowania: 22620
Zuziu przepiękne fotki z tego spaceru :bravo :bravo
Danusia

Człowiek jest kowalem swego losu.Może dlatego znajdujemy się tak często miedzy młotem a kowadłem. HORACY
Moje małe szczęścia i porażki
WIZYTÓWKA
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Moderatorzy: Efkaraj
Czas generowania strony: 0.249 s.