Znowu przerwa w pisaniu, ale tyle się działo.....
Odwiedziny dzieci z przychówkiem, zabawy w ogrodzie i nad wodą. A oprócz tego, jak to w życiu… pogrzeb, wesele i najważniejsze…. narodziny - najmłodszego wnuka, który ma już trzy tygodnie i jeszcze nie miałam okazji z nim się zapoznać. Bywanie powoduje, że potem trzeba jednak swoje odczekać, bo wirus – niestety – czyha, mamy teraz zachorowanie w rodzinie, właśnie po wakacjach..
Swój urlop zaplanowałam na wrzesień i słusznie, bo to był piękny, słoneczny czas nad naszym zimnym, zwykle, Bałtykiem.
Wygrzałam się na plaży (były dni nawet z 24 i 26 stopniami ciepła), udeptałam nadbrzeżny piasek od Władysławowa do Rozewia i nawet zaliczyłam kąpiel w czyściutkiej morskiej wodzie. Miło będzie zimą wspominać miałki, śpiewający pod stopami piasek...
A zaraz potem ….. dla odmiany… zrobiło się jesiennie, zimno i dżdżysto, to zawsze powoduje, że na kilka dni zapadam się w sobie, potem… przywyknę. Tym bardziej, że już dziś wyszło słońce.
Nelciu, ostatnio uważam, że już nie mam tak przestronnie w ogrodzie, bo moje ścieżki to nie autostrady, ale bardziej osiedlowe dróżki i po deszczu ciężko przejść - trawy i hortensje wychylają się pod ciężarem wody. Teraz główkuję, jak tam rozluźnić.
Wiosną było zdecydowanie szerzej.
Żaneto, ja już ukorzeniłam koleusy, pięknie się przyjęły, a parapety w pracy mam dość szerokie, w domu nie mam tyle miejsca, no jak tu myśleć o emeryturze. Z warzywnika cały czas pozyskujemy dobro, nawet ogórki jeszcze rosną.
Edytka, ciepło to już chyba było, a tak niedawno narzekaliśmy na upały. Na coś jednak narzekać trzeba
.
Ave, mam nadzieję, że uda się Twoim warzywom dojrzeć, osobiście uważam, że to wielka frajda zrobić posiłek bez konieczności wychodzenia do sklepu. Czasem wracam z ogrodu z koszem i w zależności od jego zawartości planuję jadłospis.
Urlop to fajna sprawa pod warunkiem, że nie poświęcimy całego na zaległe prace, remonty itp.
Trudno czasem zgrać terminy z fachowcami, wiec już po powrocie do pracy mam na głowie pewne sprawy, uzgodnienia, bo polski język jest jednak trudny
, a przed domem mam teraz krajobraz księżycowy. W sumie to chyba lepiej czas pracy młota pneumatycznego skuwającego schody przetrwać w pracy niż w domu
.
Czeka mnie jeszcze odtworzenie trawnika i korekta nasadzeń przy obrzeżach.
Gosiu a wystarczyło do mnie przyjechać i miałabyś kępy floksów – wydaję z ogrodu rozrośnięte siewki lub odcinam od zbyt dużych kęp. To jednak tylko przy osobistym odbiorze
.
Ewciu a co Ci podjadło floksy od dołu? Nigdy nie miałam z czymś takim kłopotu.
Miłko, miętę górską kupiłam dla kwiatów, bo bardzo mi się podobają w każdej fazie.
Ja jej nie smakowałam, listki pachną … miętą, wrzucam je do napojów. Mam kilka odmian i każda z nich ciut inaczej pachnie, najintensywniej chyba taka nn – niższa, z omszonymi okrągłymi listkami.
Ogród już jesienny, hortensje przekwitają odwracając kwiaty w dół, widać to dobrze na Pinky Winky i Levanie
Zaczynają kwitnąć chryzantemy i marcinki
'Stokrotkowa' od Majki jeszcze w pączkach.
Wykłosiły się trawy
Kwitną jakieś dalie, ale raczej słabiutko tego roku.