Tak, tak,
Ewo, niedługo się zacznie. Wprawdzie można jeszcze do 2 lutego siać por i cebulę, ale jednak odłożę to do kolejnego dobrego terminy, za miesiąc. Obiecałam sobie powściągliwość i tego się trzymam
. Teraz właśnie jest odwilż, chociaż z rana szron.
Wzięłam się za grabienie liści dębowych, które spadły wraz ze śniegiem, Oj, ciężko idzie, "przyssane" do trawy.
Ale dzisiaj kupiłam rekomendowane przez moją kuzynkę grabie do liści Cellfast Ideal Pro, ponoć same grabią
, teraz to zrobię raz dwa.
Sibi, a pamiętasz jak roztrząsałaś mrozoodporność rodków, szukałaś żelaznych odmian do swego klimatu, To wtedy też ja zakładałam rodkowy zakątek i pod wpływem Twoich argumentów posadziłam np. Helsinki. Oj, dawno to było, Marta mówi, że w 2014 r.
Jak zwykle posadziłam je za gęsto, choć wtedy wydawały się tak bardzo oddalone od siebie (ok, 2 m), że posadziłam między nimi hosty od Ciebie, w tym Jozepha czy American Halo. Hosty już dawno przesadziłam a tam znowu ciasno.
Kasiu, dobrze
Dorotka (dziękuję
), podpowiada, to nasiona orlai.
To mało wymagająca roślina, choć kwiaty wyglądają delikatnie.
Raz wprowadzona do ogrodu sama się wysieje i zostanie na lata. Siewki nie boją się zimy, wystarczy je mijać przy pieleniu, przypominają marchewkę. Możesz nawet teraz posiać albo poczekać na wiosnę. Na zlocie rozdawałam jeszcze maczki jednoroczne, które u nie również sieją się już same.
Danusiu, tak, brakuje mi miejsca na jarzynki, zaraz pokażę, jak się o nie staram
.
Wykarczowałam kawałek żywopłotu, bowiem wrosły tam dzikie jeżyny, których nie mogłam się pozbyć.
Posadziłam tam dynie i cukinie w dołki wypełnione kompostem a wokół wyłożyłam kartonami.
Z boku rząd ziemniaków w rowek z kompostem, te trzeba obkopać, więc chwast się opanuje.
I jeszcze siatkę powiesiłam, żeby opryski p. chwastom do mnie tutaj nie wpadały.
I polowałam z łopatą na odrosty jeżyn, na razie zwyciężam i mam dodatkowe miejsce słoneczne na warzywa.
To przykład, że ogrodnik cieszy się dwa razy z rośliny, jak sadzi i jak się jej pozbywa (żywopłot, no tylko część przy jagodniku)
.
Miłko paproć rośnie, choć nieomal jej nie zasuszyłam
, tak czasem mam z doniczkowcami, w domu.
Mieszkam sobie na wsi, gdzie cisza i spokój, ale okazuje się, że nic nie jest dane na zawsze.
Ktoś doszedł do wniosku, że trzeba nas do cywilizacji przybliżyć i wybudować nam kolej.
Okazuje się, że według planistów, będę mogła 300 m od domu wsiąść do pociągu i już za 1,5 godziny
być w Lublinie. Teraz autobusem jadę tyle samo, a nowo oddany do użytku Dworzec Metropolitarny sprawia, że tam mogę przesiąść się na pociąg. Mieszkamy przy spokojnej uliczce równoległej do ruchliwej drogi wojewódzkiej, oddalonej od niej jakieś 150-200 m, teraz między te ulice chcą nam wcisnąć tory. Moja sąsiadka z naprzeciwka będzie miała tunel za torami, wiem, wiem, węża do podlewania można wcisnąć pod szyny
.
Mój dom, to ten szary dach u góry po prawej, peron stacji niebieska kratka, fajna perspektywa, no nie? Piszemy protesty, ale czy to coś da? To taki nowy pomysł uszczęśliwienia ludzi przez władze, w żadnych strategiach nie było tu kolei. Na mapie jest koncepcja, ale we wrześniu zlecono projekt.
Na zmianę tematu pokażę jeszcze mój kwitnący okaz bluszczu. Rósł sobie na jabłoni, którą powaliła później burza, więc bluszcz został ścięty. Od tamtej pory regularnie przycinam go w kopułkę a on sobie tak kwitnie i brzęczy wtedy mnogością owadów.