Ewa, ja narzekam, że nie mam miejsca, bo nie mam - na rabatach.
Trawnika już więcej zmniejszac nie będę
, bo tych rabat, co mam, nie daję rady utrzymać w należytym porządku.
Irysy syberyjskie są naprawde ładne, szkoda, że szybko przekwitają. Teraz kwitną późniejsze odmiany:
Jewelled Crown i Crimson Cloissone. Podobne, ale nie jednakowe
Różnią się kształtem płatków (falowania), kolorem wewnętrznych płatków oraz pokrojem - te z prawej (CC) mają kwiaty wyżej nad liśćmi.
Z tegorocznych nasadzeń zakwitł taki ciemny irys
.
Wiesiu, akurat te odmiany są rozrośnięte, muszę je oznaczyć, abyś nie dostała innych
Wiem, że lubisz (ogniste) ciepłe kolory.
Ina, szczawik widać, bo zakwitł
w nogach dużych bylin, a teraz mokro i nie ma kiedy pielić, więc ma raj.
Obchodzę ogród i tylko rejestruję w pamięci, że tu trzeba pielić i tu, i tam
.
Żaneta, podałaś tyyyyle argumentów, że nie ma żadnej dyskusji
, mus było kupić !!!
Krzysiu, miło czytać takie słowa, bo niby wszystko robimy dla siebie, ale jak jeszcze ktoś inny zauważy nasze starania, to
cieplej na sercu. Pisałam już w innym wątku, że dopiero niedawno zauważyłam sens "podziękowań".
Komora miała wyglądać, jakby tu była od zawsze, więc cieszy mnie Twoje odczucie.
Ja także zbieram nasiona i często trafiam na zawiniątka nie podpisanych
.
Ponad tydzień brak zapisów w pamiętniku, w pełni sezonu, to wielka luka.
Tymczasem pogoda taka zmienna. Kwiecień i maj suchy, a teraz od jakiegoś czasu leje i pada na zmianę.
Wilgoci nie brakuje, ziemię mam przepuszczalną, więc nie jest za mokro, ale rośliny piękne nie są.
Piwonie przekwitają bardzo szybko. Kwitną róże, te pachnące, historyczne mają swój dobry czas, zapachy snują się po ogrodzie.
Tę multiflorę na gruszy, zanim zobaczyłam w kwiatach, to poczułam (zapach z daleka) i usłyszałam (brzęk pszczół)
.
Opowiem o tej róży kilka słów:
Pozyskałam ją z nowo zagospodarowanej posesji w pobliskim miasteczku, więc nazywam ją roboczo "Frampolską".
Pamiętam z dzieciństwa drewniany domek z gankiem i ta róża wtedy musiała też tam być.
Miasteczko, 13.09.1939 r., zostało doświadczalnie zbombardowane w 80% (są archiwalne niemieckie zdjęcia "przed" i "po" .
Akurat miejsce, skąd wzięłam różę, ocalało z pożaru, więc myślę, że rosła tam przed wojna jeszcze,
Nowi właściciele posesji z trudem pozbywali się kolczastych odrostów
, więc żywotna jest na pewno.
Kwitnie raz, wcześnie, pięknie pachnie, chyba najpiękniej u mnie, najmocniej, ulubiona róża męża, więc dzielnie ją obkasza
.
Trochę pogrzebałam w "różach" i wydaje się być podobna do Maiden's Blush .