Nelciu, pomocnik pozostawiany jest często sam i robi, co chce a po niewczasie trudno jej pojąć, o co pańci chodzi.
Chociaż chyba wie, czego robić nie powinna. Jak mąż nakrył ją na wyjadaniu MOJEJ ŚWIEŻO UPIECZONEJ BUŁKI DROŻDŻOWEJ ściagniętej z kuchennego blatu, to czmychnęła do sypialni pod łóżko
a przecież stosowaną karą było karcenie "Niedobry pies". Takie to było niezrozumiałe, bo chyba nie wspomnienia z niemowlęctwa? znaleziona w wieku ok. 3 miesięcy.
Wiesiu, nie wiem, czy piesa wyrośnie z kopania, teraz popadało, ziemia miękka, kopie się łatwo. Z równolatkiem berneńczykiem z sąsiedztwa bardzo się lubią, zrobiły tunel pod płotem i teraz sąsiadka miewa 3 psy
Majko, nie po to moja piesa ma łapy zakończone "łopatą" żeby nie kopać
.
Zakupy jeszcze w części nie posadzone, ale o tym później. Szkoda, że nie można było się spotkać w większym gronie.
Miłko, mówisz dereń biały? Zimą ma jaskrawoczerwone pędy, latem niepozorny. Mam inne derenie białe ze zdobnymi liśćmi, ale ich pędy są zimą zaledwie bordowe.
Begonii będę się trzymać, bo ładnie rosną od tej północnej strony budynku. Bluszcz przycinany wiosną, latem jak zwykle się rozkręca malowniczo zwisając. To ten murowy, który daję radę opanować, bo z tym oplatajacym płot, walczę
Elżbietanko, sprawdzam bukszpan pod kątem ćmy, bo mi zależy na zachowaniu tych szpalerów. Nawet zaniepokoiły mnie podryzane liście i wiesz, co się okazało po użyciu okularów i lupy?- to malutkie twarde skorupiaki podgryzały listki
Elu - białe kwiecie to chryzantema arktyczna, niziutka, zadarniajaca, latem niepozorna, ale jak zakwitnie to słoneczny brzęk się nad nią unosi.
Marysiu, mój pies to wieloras i na pewno po którymś z przodków odziedziczył skłonności myśliwskie. Kopie tam, gdzie są dziury, więc czuje zwierza, ot co. Gdybym była ciągle z nią to mogłabym hamować te zapędy, ale kilka godzin zostaje sama w ogrodzie i wykorzystuje to na ulubione zajęcia, swoje
.
Po deszczu nastały ładne dni słoneczne, pięknie się zrobiło w ogrodzie, można byłoby coś podziałać, to inne przeszkody się trafiły.
Wiesz, trawy nie są jakieś pracochłonne, ale dość szybko się rozrastają i zajmują sporo miejsca i weź tu taką potem przesadź.... Ja zapraszam chętnych do odkopywania
, nawet udosępniam szpadel i piłę, albo siekierę ...
Kasiu, cieszę się, że Ci się u mnie spodobało, wiesz ogród potrzebuje czasu i uwagi, zazdrośnik jeden, ale po latach pracy coś zaczyna być widać. Jak podpowiada wyżej Iza, ten kupiony przez nas bez czarny to Golden Tower. Ja mam w ogrodzie kilka innych, ten też jest już posadzony, w zagajniku za łąką.
Kasiu, dzisiaj też już bym się na bukszpany nie pisała, bo wisi nad nimi widmo ćmy, ale zapach czuję jedynie, gdy nimi poruszam, ale rozumiem, taki niemiły, hm... koci.
Witaj
Izo! Rozmowy o ogrodzie są potrzebne, to trochę uzależniające. Tak więc nagle, bez zastanowienia założyłam wątek
i gaworzę, jak to ja. A altanka, to nowość, z potrzeby serca, chciałam, aby coś zostało, dotkliwie odczułam stratę drugiego rodzica.
Korzenie chmielu są takie długie, nie rosną jednak w głąb tylko na boki i dają się pojedyńczo po trochu wyciągać, są mięsiste i mocne, dlatego tak trudno pozbyć się chmielu herbicydem. Mam olbrzyma w płocie za świerkami, ja ścinam, sąsiad pryska i tak sobie z nim walczymy od kilku sezonów
. Dlatego najlepiej pozbywać się go za młodu. Pełno tego nad rzeką, ptaki przenoszą nasiona w brzuszku, tak myślę, bo najwięcej siewek w siatce ogrodzeniowej, a tam przysiadają ptaki.
Te świece w tunelu zapalałam nocami podczas Zimnych Ogrodników, na pewno to pomagało, bo utrzymałam zasiewy mimo silnych przymrozków.
Edytka, ja już nie mam Twoich lat, żeby wszystko szybko i już . I ta ikonka przy informacji o moim oczku zobowiazuje
.
A wszystko przez to, że jeszcze latem kupiłam u p. Oreszczuka klona wiedzona gromadną potrzebą zakupu i dotąd go nie posadziłam. Jesienią zakupom przebarwionych kolorowo klonów jakoś sie oparłam.
No i gdzie tego kolona posadzić? wszyscy sadzą nad oczkami... Mnie zaś oczka nie wolno zrobić, bo dzieciaki mogą się potopić, no i sama nie mogłabym spać spokojnie i nawet beczkę pod rynną zakrywałam paletami na czas przyjazdu wnuków - bo taka gromadka: 4, 3 i 2 latka to trudna do upilnowania.
Poprzedni weekend był piękny i słonneczny, w piątek miałam wolne i poszalałam sobie ogrodniczo. Odbudowałam brzeg rabaty kwasolubnej, rozsadziłam hakonki i liriope nigdy nie kwitnące. Gleba pięknie się obrabia, bo dawno nie była taka wilgotna.
I wzięłam się za oczko
.
Pierwsze przymiarki
Wykopanie dołu, przymiarki zbiornika, przykładanie poziomicy (mój tata mówił waserwaga), ok. gra, więc do roboty.
Teraz to jakoś zamaskować trzeba ale tu kamienie nie pasują, to może te dębowe ścinki?????
Jeszcze próba wody (weszło 5 konewek).
Jeszcze podpórka dla płazów.
Nie ta, trzeba inną.
Tak to wyszło.
I tak muszę dodać worek z kwasnym torfem i jakąś roślinę do oczyszczania wody. Tymczasem pies z niego - tego oczka
, pije wodę, bo widziałam
A małżonek po przyjściu z pracy popatrzył i potem zapytał, czemu ja tak dużo wysiłku wkładam w coś co przetrwa raptem dwa sezony????
Hmmm... chyba pochwalił