Majko przeróbki ciągle w toku, a tu zimą straszą
. Dziś już wszystkie róże posadziłam, ale trawę jeszcze chcę zrywać na inne przeróbki
. Czy zdążę
Danusia dziś po całym dniu rycia, sadzenia i przewalania kompostu wyglądałam chyba tak samo jak Ty po czyszczeniu strumyka
, zapomniałam dodać, że cały czas ciapała mżawka jakaś
Wisienka nieduża jest i wolno rośnie, a jarząbek jakiś kolumnowy rośnie, aż muszę sprawdzić, czy to chwilowe, czy on będzie wąski
. Na pewno "chudy"
jest jarząb kolumnowy Autumn Spire, to mój nowy nabytek
Ewa to nie do końca tak, że zabrakło
. Miałam rośliny do posadzenia i przesadzenia, ale jakbym wszystkie wcisnęła w to miejsce, to wyszedłby straszny misz masz i chaos. A ja jednak staram się, żeby każde miejsce przynajmniej sprawiało wrażenie, że zostało przemyślane i skomponowane
. No więc trzeba było coś dołożyć do tej przypadkowej kompozycji, żeby przestała być przypadkowa
Maja Ty masz wyjątkową sytuację, ale jak już zakończysz te prace budowlane, jestem pewna, że bez nowych róż się nie obejdzie
Ewcia w odróżnieniu od Ciebie, mam jeszcze trochę trawy, której mogę się pozbyć i posadzić kilka(naście) róż
. Chociaż to orka na ugorze
i przynajmniej na rok mam dość rycia, wywożenia taczkami piachu, gruzu, drutów, szkła i szmat
. Dziś już wszystko posadziłam, takie kopanie dołów wcześniej znacznie przyspiesza sprawę.
Małgosiu trochę się machnęłam w planach i obliczeniach
, wyszło 17 tych róż, bo zmieniając plan nasadzeń, nie zmieniłam zamówienia i kupiłam o 2 za dużo
. Oj tam, oj tam
, dwie w tą, czy w tamtą
Pogodę miałam w tym tygodniu tylko dwa dni
, od trzech dni mgła, bura szmata, a dziś jeszcze mżawka i chwilami deszcz. Ale chociaż ciepło, a po niedzieli normalnie śnieg u mnie nadają
W tym roku odpuściłam cebule, mam tylko 2 kg tulipanów z Lidla i trochę drobnicy, oczywiście nic nie posadzone jeszcze
Żanetko nadal końca roboty nie widac
, choć dziś tyrałam jakieś 10 godzin w bardzo niesprzyjającej pogodzie
Edyta zaraz wstawię
. Nie wiem, czy on kwitnie
, kupiłam go w zeszłym roku
. Poczytam
Ino też się nie mogę doczekac efektu, zwłaszcza, że jest tam 9 jednakowych róż na obwódce, które powinny dać efekt WOW
. Obawiam się tylko, żeby obwódka nie zasłoniła środka
. Ten jarząbek kupiłam szukając klona czerwonego
, klona nigdzie nie było, ale trafił się taki egzemplarz, to wzięłam, zwłaszcza, że kupowałam jesienią i widziałam piękne, przebarwione liście
Siberko w tym roku pokazywałam część jednego z nich w wątku o problemach, bo miałam fobię, że mam wirusa
Pozostałych nie fotografowałam w całości, bo jakoś mi się ciągle nie podobają jako kompozycje
, tylko poszczególne hosty. Mam nadzieję, że teraz, po dosadzeniu nowych zakupów będzie ładniej i fotogeniczniej
Dorcia spokojnie
, miejsce zaprojektowane pod strumyk nietknięte
, nowa rabata jest bardziej na lewo
Róż jest 17
, bo zmieniając plany, zapomniałam zmienić zamówienie
. W piątek byłam sama u pana Tomka, pytał, czy już nam się róże nie podobają
, a przecież moje zamówienie było wielkości kilku koleżanek z poprzednich wyjazdów
. A jeszcze kupowałam dla dwóch innych osób, w sumie bardzo duże zamówienie, ale jakoś tak nieswojo się czułam sama
Powiem Ci, że mało masz samozaparcia do roboty ogrodniczej
. Gdybym ja tak podchodziła, to dziś nikt by mnie z domu nie wygonił, mżawka, popadujący deszcz, wszystko mokre, bure i zamglone
. Ale chyba wolę pracować przy temperaturze 14*, niż 3*, a tak ma być po niedzieli
. Śnieg we wtorek
, jakieś przymrozki
Czemu zdjęcia nie w normalnej wielkości? Przecież piękne te serduszka
Kolejny dzień ciężkiej tyry
, wszystkie 17 róż wsadzonych, poszedł kompost z całego jednego kompostownika i zaczęłam kolejny - powiem Wam, że to strasznie fajne, że nie muszę się szczypać i wiem, że kompostu mam tyle, że mogę nim szastać
Zaczełam też opróżniać beczki na deszczówkę, bo od przyszłego tygodnia regularne przymrozki
. 300 litrów dziś wylałam, jeszcze z 500
Potem jeszcze jedno przemeblowanko, które mnie całkiem sił pozbawiło
, a zwłaszcza próba wykopania 5 letniego Chopina spod perukowca
. Matko, co to była za męka
. Nie wiem, czy wystarczająco głęboko go podkopałam, bardzo bym nie chciała stracić tej róży, ale tak się głęboko zakorzenił, że jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Najpierw był 30cm długości gruby pieniek
, a dopiero potem jakieś korzenie
. I co ciekawe, pod 5 cm warstwą mokrej ziemi suchutko jak pieprz
. A kopałam tuż przy linii nawadniającej. Nie włączanej już co prawda od miesiąca, bo wydawało mi się, że mokro jest
Pamiętacie może, jak wiosną pisałam o topolach, które sąsiad miał wyciąć, bo wrastały w płot? No więc wczoraj słyszę, sąsiad piłę odpala, pół roku czekania, ale co tam, ważne, że w końcu - myślę
. Wracam z miasta, patrzę, jednej topoli nie ma, druga dalej rośnie
. Pytam sąsiada o co chodzi, przecież się umawialiśmy, topola, która została, wprawdzie 30 cm od płotu, ale gałęzie szorują po sztachetach, a korzenie mam na 3 metry wgłąb mojej działki. Na co sąsiad - a może w przyszłym roku, "żona płacze"
. No zagotowałam się
. Fajnie mieć drzewo w granicy, które korzeni się u sąsiada i liście zrzuca też u sąsiada
. Myślałam, że uniknę rycia i wywlekania korzeni, ale chyba w tej sytuacji nie mam wyjścia, nie wyobrażam sobie kolejnego roku pasienia tego chwasta
. Tak więc końca robót jesiennych nie widac
Od trzech dni nie da się robić fotek, więc pokażę jakieś zaległe chryzantemy, czy coś
Orchid Helen