Maju no powiem Ci, ze chyba będę wolała kuchnię wiejską niż miejską Również z uwagi na kubaturę... Mam nadzieję że Wiesio w nadchodzącym tygodniu upora się z obróbkami stolarskimi i z listwami. Wtedy będzie można już sprzątać i ustawiać meble.
Miłeczko wawrzynek zbiera się i zbiera. Dziś jest w takim stanie, czyli wiele się nie zmieniło

Wiesiu u nas w mieście zimnica nocą, dziś było nad ranem -9C rośliny już chcą zacząć żyć. Ciekawam co tam w ogrodzie wiejskim, bo W. tam szalał w ubiegły weekend. Pewnie głownie usuwał suche badyle traw.
A w mieście w nocy mróz, w dzień słońce, co często dla roślin nie kończy się dobrze, bo w rozgrzanych za dnia pędach już zaczyna się życie, a w nocy mróz ścina soki.
W dodatku przyplątało mi się jakieś przeziębienie paskudne, więc wczoraj z gorączką wróciłam z roboty, a dziś leżę i kaszlę. Więc z prac ogrodowych, nawet symbolicznych nici. No to przesadzam doniczkowce.
Z strat odnotowałam martwe obydwa powojniki Little Lemons posadzone w donicach. Nie wiem, może jeszcze odbiją gdzieś od szyi, więc zostawiam póki co. Nie widzę też cyklamenów.
Krokusy dopiero te najwcześniejsze kwitną, te np. o wymownych barwach.


Te odmiany bardzo lubię, w trzecim sezonie od posadzenia tworzą już ładne kępki


Iryski dopiero pokazują pąki

No, jeden się odważył


I mrozoodporne wrzośce

Zuziu -fotki cudne jak zawsze ,u mnie pogoda zupełnie podobna i jest już sucho,,,,,,zdrówka życzę!

Żanetko ano najpierw dmuchało, teraz słońce suszy a deszczu porządnego nie było. Dziękuję!

Kolejny słoneczny dzień, w słońcu nawet całkiem ciepło.
Ruszył wyrywny trzcinnik


Piękne ubiegłoroczne liście epimedium


Krokusy rozrastają się z roku na rok


Iryski




Kociarstwo




I widok na niebie

Cudowny łan Roseusa I jest słonko, przenika przez płatki i źdźbła! Pięknie złapane chwile. Kocurki szczęśliwe

Zuziu zdrówka, tegoroczne przeziębienia, mnie kaszel i gardło męczą już od końca stycznia i końca nie widać.
Krokusowo ślicznie.

Zuziu ślicznie u mnie dopiero dzisiaj przez dzień było 10 st ale w nocy -8

Miłeczko Roseus ładnie się rozrósł co mnie bardzo cieszy a w słońcu wszystko wygląda super. Teraz słońce jeszcze niskie, delikatniejsze niz latem, daje fajny klimat. A koty już czekają na sezon wylegiwania na tarasie
Maju dziękuję! U nas w pracy wirus krąży więc rotacyjnie każdy musi swoje odcierpieć. U mnie jeszcze stres spowodowany praktycznie pacą non stop z powodu wojny dołożył swoje.
Kolejne krokusy wylazły





Danusiu u nas chłodno, sucho i przymrozki w nocy...

Ale iryski się nie boją








A z ciemierników też w zasadzie tylko jeden kwitnie

Zuziu, jakoś ta wiosna jest mało radosna dla nas a co dopiero dla wschodu Polski a przede wszystkim dla Ukrainy! Ja zawsze takie wydarzenia przekładam na swoją rodzinę... Wyobraźnia pracuje i wszystko wydaje się jeszcze czarniejsze.
Trzcinniki zawsze tak wcześnie startują i gdy wycinamy trawy, one już są dość mocno zaawansowane. Resztę już przycięłaś?

Pollu ech, to wszystko co się dzieje przerasta nas, bo właśnie zastanawiamy się co my byśmy przeżywali w takiej sytuacji, wojna nie ma już dla nas kontekstu historycznego, stała się niepokojąco, przerażająco realnym pojęciem.
Trawy przycięte wszystkie, na wsi chyba też, a to naprawdę wyczyn przy tej ich liczbie
Przycięty został także stary lilak przed domem oraz wielki cyprysik Ivonne , któremu zdjęliśmy 1/3 wysokości. Desperacko poszukujemy możliwości wpuszczenia więcej światła do ogrodu.

Ja od kilku lat przy każdym przykrym wydarzeniu (a było ich kilka) myślałam, że gorzej być nie może... Po czym przyszła pandemia, a potem wojna... Grunt to właśnie robić swoje, stres utrzymywać na właściwym poziomie stosując ogrodoterapię. Nie można się nie przejmować, ale należy stanowczo dbać o zdrowie!

Miłko jak najbardziej się zgadzam, dobrze mi zrobił wyjazd na wieś i choć urobiłam się po łokcie przy sprzątaniu domu, to jakoś umysł mi wrócił do równowagi a infekcja poszła precz.

Słońca i suszy ciąg dalszy. Póki co w ogrodzie nie ma co robić, poza patrzeniem co się nowego wykluło na rabatkach. Mimo chłodu następuje przemiana pokoleń. Przebiśniegi powoli tracą na urodzie, krokusy osiągnęły pełnię rozkwitu, kwitnie kalina Dawn, iryski reticulata, a pierwsze kwiaty pokazują też tulipany. Podlewałam już cebulowe w donicach, bo na deszcz chyba na razie nie ma co liczyć.

Zuziu, ponieważ nie mogłam opublikować komentarza pod Twoimi porządkami ,
(może to to, że mam nowy komputer i pewne ustawienia trzeba zmienić), więc wstawię tutaj:


"Uffff... jak się zmęczyłam tymi porządkami. To takie nielubiane zajęcie.
Efekty widać. Remont zmienił oblicze domu, mieliście szczęście do fachowców.
A eternit można utylizować w ramach różnych programów, w których pośredniczą gminy.
W mojej gminie w tym roku były już dwa nabory wniosków. Możesz sprawdzić na stronie gminy, albo dowiedzieć się przez telefon.
U nas p. Agnieszka powiadamia telefonicznie zainteresowanych tym tematem, gdy zostawią namiary, nie wiem, czy wszędzie tak jest?
Dwa razy skorzystałam z takiej formy utylizacji i mam ten problem z głowy.
Jakby nie było, trzeba ten eternit ułożyć na palecie i zabezpieczyć streczową folią."

Szarością ogrodu nie ma się co przejmować, bo natura niedługo sobie z tym poradzi.
Trochę za sucho jest, bo kto to widział w marcu podlewać, ale ponoć w tym tygodniu ma padać
i może tak nawet być, tak na przekór, bo wreszcie mogę wziąć dwa dni wolnego .
Czy ja dobrze widzę, że szachownica już w pąkach?

Zuzanno, jak to w ogrodzie nie ma co teraz robić .
Zasuwam ostatnio w każdej wolnej chwili i końca prac nie widać .
Jeszcze nie dokończyłam sprzątania ozdobnego, a tu pora uprzątać warzywnik pod uprawy .

Elu ja też mam czasem problem z odpowiedziami do komentarzy, coś się blokuje, nie mam pojęcia od czego to zależy. Za jakiś czas znów próbuję i jest OK.
Remont zdalny udał się całkiem nieźle. Teraz czarna robota do zrobienia
Ja właśnie nie wiem, czy skoro nie jesteśmy że tak powiem, stałymi mieszkańcami gminy, to nam te programy też przysługują... musze popytać.
Oj sucho jest niemiłosiernie, z jednej strony dobrze, bo od trzech dni pralka chodzi non-stop i kolejne partie przywiezionych rzeczy schną na dworze, ale z drugiej przykro patrzeć na te szare rabatki.
tak, szachownica Raddeana już prawie kwitnie.



Edytko no pewnie, że coś by się znalazło do roboty, ale jest tak zimno i sucho, że jakoś nie mam weny. Najpilniejsze prace zrobione, mogłabym mulczować rabaty kompostem, ale... no patrz jak wyżej

Zuziu, u Ciebie już wiosna całkiem przyszła Moje tulipany dopiero listki wystawiają z ziemi, szafirki, to same szczypiorki, dobrze, że choć pierwiosnki zaczynają kolorować trawnik I bardzo ciepło mam.

Elsi napisał:
Na razie dla powiatu Zuzanny nic się nie szykuje: azbest.lubelskie.pl/
Akurat jestem na bieżąco w temacie azbestu w lubelskim bo składałam wniosek w lutym u siebie i gryzę palce, czy się załapałam, czy nie. W poprzednich latach na złożenie wniosku był miesiąc, teraz dali tylko tydzień.

Pąków masz sporo, więcej stanowczo niż ja. I tulipanów gratuluję pierwszych

Byłam, czytałam i podziwiałam 'nowe' wnętrza i Twoją harówkę.

Zuzia wiosenka idzie powoli ale może i dobrze bo znów mówią o powrocie zimy na kilka dni,muszę znaleźć czas na Twojego bloga bo jestem bardzo do tyłu

Efciu wiosna przyszła i chwilowo poszła Ale każdy opad się przyda, więc nie narzekam







Janko no właśnie, u nas to głównie dofinansowanie do solarów było. A z eternitem chyba jakoś słabo, może dlatego że trzeba mieć od razu kasę na zrobienie nowego dachu. Patrzyłam na połać dachową stodoły i to są jakieś setki metrów. U nas wszystkie budynki gospodarcze pokryte eternitem.
Miłeczko kiedyś W. kupił sporo tych wczesnych tulipanów i one jakoś trwają, w przeciwieństwie do niektórych odmian tych późniejszych.
Maju dziękuję, w pocie i znoju spełniamy marzenia
Danusiu u nas chwilowo mamy pełnie zimy, choć na szczęście bez mrozu jakiegoś znacznego. Śniegu za to w bród i w dodatku cały czas pada. Ale woda potrzebna. Na zachętę do zajrzenia na blog :