Najpierw przepraszam, że nie pisałam, ale powolny ze mnie robotnik, więc dużo siedzę w terenie. Poza tym robię przegląd tego co by zabrać ze sobą – po pierwsze, nikt mi nie dowiezie, po drugie już kicałam po szpitalu w piżamie z pękniętą gumką w spodniach. Spodnie oczywiście w garści, więc wiecie. Ja wiem, że Rabka nie za górami i lasami, a i sklepy tam są, ale wolę zabrać po kilka ulubionych herbatek, co by sobie pofolgować, a nie wracać z petardą zakupionych pudełek herbat. No pokręcona jestem
.
Gosiu, jeśli się ma swoje cebulo-bulwki mieczyków, a w dodatku jakieś fajne odmiany, to:
– przed sadzeniem
1. Przegląd bulw i obieranie z łusek.
2. Kąpiel w środku przeciwgrybiczym.
3. Sadzenie do przygotowanej ziemi.
– w sezonie
1. Opryski środkami przeciwgrzybiczymi (tak jak inne w miarę konieczności)
2. Regularne opryski na wciornastka, jeśli się chce mieć jako-takie kwiaty. Tu uwaga – Jak liście mieczyków mają brązowe smugi kropkowane to najczęściej wciornastek, nie choroba grzybowa.
3. Podpieranie, wiązanie (w miarę konieczności, jak inne).
– koniec sezonu (jeśli się chce, tak jak ja, mieć osobno odmiany)
1. Wykopywanie i rozkładanie do osobnych toreb odmian, wstępne przycinanie liści.
2. Docinanie liści i obczyszczenie bulwko-cebulek, oddzielenie cebulek przybyszowych, usuwanie starych resztek bulwek.
3. Moczenie w środku owadobójczym, żeby nie zawlec jajeczek wciornastka do przechowywania.
4. Moczenie w środku grzybobójczym (może być np. dzień później).
5. Dosuszanie bulwek.
6. Po częściowym podsuszeniu usuwanie resztek pędów.
To wszystko dla każdej odmiany osobno.
Te jesienne zabiegi mi nie przeszkadzają. W tym roku najgorsza była dla mnie wiosna, bo mam tylko dwie rączki.
Być może jak sprawniej będę się wiosną uwijać, to wrócę do mieczyków, bo to piękne kwiaty, ale w tym roku sadzenie dalii w moim wydaniu trwało za długo, co dopiero mówić o mieczykach
. Z robotami ogrodowym też się nie mieściłam w czasie. Samo podlewanie, zasilanie trwało za długo. Wielu robót nie zrealizowałam w stopniu w jakim bym chciała.
Muszę się więc póki co pogodzić z realiami.
Jeśli zobaczę, że jestem terminowa z pracami wokół innych bylin, to mieczyki znowu u mnie zagoszczą, bo kocham te kwiaty.
Pokazałam już dalie w wątku daliowym, ale tego nigdy za wiele.
Alauna Bragance (czerwień na końcach płatków przechodzi w róż).
Be a Sport.
Bright Star
Cafe au Lait (pączek, bo pierwszy kwiat to po prostu ogryzek, ale to na pewno ona
).
Hapet Herz Ass (najciemniejsza z czerwonych).
Incandenscent (czy to widać, że jest ognista – czerwono-pomarańczowa?).
Mambo.
Painted Madam.
Pineland's Princess (świeżo ujawniona nn, jak widać też w zagłębiu spożywczym).
Star's Favourite
.
Striped Duet.
Vassio Megos.
York & Lancaster (od niej wszystko się zaczęło).
Poza tym róże królują – drugie kwitnienia.
Aquarell
Augusta-Luise.
Barkarole.
Ingrid Bergman.
Kronenburg.
Mr Lincoln.
Papa Meilland.
The Queen Elizabeth.
Vanilla.
Na koniec rodzynek – ostatnia kwitnąca w gruncie, w sezonie lilia –
L. speciosum. W moim przypatku Album, ale na pewno przybędzie jej czerwona – Uchida.
Ciut zmężniała od tamtego roku (ma 2 kwiaty więcej), mimo przesadzenia.