Zmęczyła mnie ta walka z netem, wiec pokażę tylko jeszcze gościa, którego wczoraj zgarnęłam z ulicy. Wracając po 22-giej do domu zobaczyłam przycupniętego na jezdni kota. Nie uciekł przed samochodem, więc od razu wiedziałam, że został potrącony przez jakieś auto. Kot żył, ale nie reagował na przejeżdżające pojazdy, był otumaniony. Szczęśliwie udało mi się go powoli zachęcić do przejścia na rozłożony ręcznik i w ten sposób mogłam przerzuć go do pudełka. Zanim mi się to udało była już prawie północ, a u nas nie ma nocnej pomocy weterynaryjnej. Szczęśliwie rano kot nadal żył. Przed pracą wpadłam do weta. Wstępne oględziny wskazywały na ogólne poobijanie (głównie głowa i kręgosłup), ale bez żadnych złamań. Kotek dostał zastrzyki i jak wróciłam z pracy to trochę zaczął wstawać. Widać było objawy neurologiczne: zaburzenia równowagi, drgania gałek ocznych i kiedy wstał kręcił się w kółko w jedną stronę. Mam jednak nadzieję, że kiedy zejdzie pourazowy obrzęk mózgu, kotek wrócić do sprawności.
Po południu znaleźli się właściciele i Rufus (bo okazało się, że tak ma na imię) wrócił do domu. Zapowiedziałam się z odwiedzinami na kilka dni. Mam nadzieję, że będzie lepiej funkcjonował :

Jesteś super Jak futrzak się czuje? odwiedzałaś już?

A z Catalpą współczuję, mam to samo z sosnami, poszło osiem sztuk. Niestety były nie do uratowania. Co gorsza widzę ten sam problem na kolejnych, najstarszych i największych egzemplarzach

Na katalpie z młodymi listkami załapała się sikoreczka!
Kępa irysów - miód!
Masz dobre serce! Kot ocalony! Moja siostra też ratowała kota, ale obrażenia okazały się dość poważne i do tego właścicieli nie było, bo to był dziki kot.
Do tej pory się z nim buja, bo zatrzymała go w domu, ale to materiał na sporą opowieść.

takasobie napisał: Dlatego mój M, nawet nie chciał patrzeć na kota. Obawiał się, że przyniosłam do domu kłopoty .

Aprilko, poleciałam zaraz następnego dnia sprawdzić i powiem Wam, że koty mają faktycznie 9 żyć. Rufi wstał, lekko się zatoczył po czym udał się spokojnym krokiem w stronę drzwi. Kiedy stanęłam przy nim trącał łepkiem moją dłoń. Nie jestem pewna czy chciał pieszczochów czy negocjował wyjście . Gdybym nie widziała tego na własne oczy to bym nie uwierzyła, że może tak szybko się pozbierać .
Musze teraz lecieć do pracy, wiec do poczytania .

Edytko -wspaniała z Ciebie osoba miał kotek szczęście

Edytko masz wielkie serce dla i pewnie dlatego ogród masz dorodny i kwitnący

Tą catalpą mnie zasmuciłaś dostałam od Wiesi i tak liczyłam na wielkie drzewo a tu chyba trzeba wyszukać jakieś inne drzewo

Edytko jedno kocie życie uratowałaś. zostanie Ci to wynagrodzone. Jestem przekonana, że tak dobre jak i złe uczynki do nas wracają...
W wątku o 'Fraseri' widziałam, że jej szukasz.. kupiłam w Pisarzowicach szkółka Azalia. Kilka jeszcze stało

Edit..
Przed zjazdem będę jeszcze w szkółce gdybyś chciała to mogę Ci zawinąć jedną, 18 zł kosztuje

Żanetko, kotek ma się dobrze. W ogóle nie widać, żeby coś go przykrego spotkało w życiu .

Maju, katalpa ładnie się zabliźniła. Wygląda na to, że sobie radzi :











Aniu, kupiłam już coś innego, ale może pomyślę jeszcze nad miejscówką dla Fraseri . Przypuszczam jednak, że już teraz to nie będziesz w tej szkółce .

W ogrodzie nastał ten czas, że gdzie by nie spojrzeć, wszystko kwitnie . Z przyjemnością muszę stwierdzić, że mój kawałek świata prezentuje się już dosyć dojrzale :

Bajeczne widoki zaserwowałaś Edyciu piwonie jak zwykle dały popis ,a powojniki przyspieszyły moje serducho .Moja kolejna czerwona piwonia okazała się kolejna białą .Już w końcu nie wiem ,co mam

Edytko ale cudnie -róże,piwonie,powojniki no przepięknie ,kolorowo -bajkowo

Zostało mi tylko powzdychać..

Ten niebieski powojnik na końcu to..?

Edytko dojrzały i piękny jest ten Twój kawałek podłogi...Jasny powojnik ...normalnie słów brak...
Fraseri to nic straconego, jak tylko sie zdecydujesz to daj cynka...to Ci poprostu wyślę...

Och Edytko -cudownie

edyta napisał:
Wspaniała jesteś, że się zatrzymałaś i pomogłaś. Podejrzewam, że nie uciekał przed innymi również, ale nikt inny nie pomógł


Ogród już tętni zyciem i kolorami

Efciu, obydwoje mieliśmy szczęście. Kot, że go zabrałam, ja, że jego obrażenia okazały się przejściowe i że miał właściciela . Mogłam przecież wziąć sobie kłopot na głowę . Bardzo się cieszę, że tak się ta historia zakończyła i mam nadzieję na to, że gdyby któreś z moich zwierząt potrzebowało pomocy, to jednak zwiększyłam im szansę na otrzymanie jej .

Aniu, może w wakacje, przy okazji urlopu w Pieninach uda mi się odwiedzić Pisarzowice .

Nelu, ten niebieski powojnik to Blue Light. Rośnie w trudnych warunkach i świetnie sobie radzi. W zeszłym roku kwitł baaardzo długo. Chyba najdłużej ze wszystkich moich powojników.

Danusiu i Żanetko .

Ewo - Nowinko, ja już dawno przestałam kupować piwonie w przypadkowych miejscach. Mi trafiały się albo Sara albo ciemnoróżowa .
Spróbuję wstawić jeszcze jakieś fotki, bo wcześniej mi wywaliło:

Kolejna porcja:







dereń kousa Samaritan:







dereń kousa Cappucino:

Piwonie częściowo przekwitają, więc zdjecia sprzed paru dni:

To jeszcze trochę piwonii:





Mój nr 1 w tym roku Doreen :