Cześć Dziewczyny
Dziś będzie średnio wesoło. Wiecie już, że CYguś niedomaga
W środę pisnął przy schodzeniu ze schodów, ale apetyt dopisywał, test lodówki wypadł pozytywnie
i w ogóle psina tryskała humorem.
W piątek w drodze do domu zadzwonił Mąż, że psiak źle się czuje- pobiegł do zabawki, zapiszczał i wrócił na kanapę i nie chce się nigdzie ruszyć.
Jak wróciłąm, to Cyguś wskoczył do samochodu do mnie na kolana- też pisnął z bólu, po czym usiadł i bardzo się trząsł.
Było po 22giej, jak do domu ściągnęłam, więc pojechaliśmy na dyżur do szpitala.
Po dokładnym badaniu okazało się, że Cygusia bardzo boli kręgosłup. Ogólne zalecenia, to ograniczenie ruchu (jasne, bez problemu..
) i do rozważenia zamykanie w transporterku na czas naszej nieobecności, żeby psiaki przypadkiem nie szalały w zabawie..
Dostał leki i dziś od rana mieliśmy obserwować humor psiaka i ewentualnie przyjechać na rtg, gdyby coś się działo.
Oj- działo się.. Cygusiątko w szczytowej formie
DOktor stwierdziła, że za młody za zwyrodnienia i że to pewno przeciążenie. Cyguś w klinice zrobił obchód gabinetu, zajrzał do szpitala, wszedł do szafy, skakał i merdał ogonem tak, że o mało ten mu nie odpadł- słowem, pokazał wachlarz swoich mozliwości- wulkan energii
Poopowiadałam troszkę o Łabądkowych zwyczajach- wskakiwanie na łóżko i kanapę, łącznie z oparciem kanapy. W domu zapasy z Marvisiem, albo szarpanie sie o zabawkę, ciągłe bieganie po schodach, a w wolnych chwilach uganianie się po ogródku i skakanie po ogrodzeniu i zajadłe obszczekiwanie wszystkiego, co wkurza (wkurza wszystko..
).
Psina ma sie nieco uspokoić, ograniczyć ruch. Mamy zakaz chodzenia po schodach, szaleństw na ogródku i do rozważenia zamykanie w klatce, jak zostają same. Nad ostatnim zaleceniem mocno się zastanawiam- od Mamy wiem, że jak psiaki zostają a ja wychodzę do pracy, to one od razu układają sie do spania. To samo opowiadał P- jak miał wolny dzień, ja wychodziłam do pracy, a P brał psiaki na ogródek i maskotkę, żeby się bawiły, to Cyguś brał miśka i szedł z nim na wycieraczkę wyraźnie pokazując, że chce wracać do domu.
Jest duża szansa, że one mają już wypracowany rytm i pod moją nieobecność śpią- ale chyba nie będę chciałą ryzykować
Na razie nie ma pilnej potrzeby robienia rtg, a ja też się do tego nie wyrywam- to trzeba zrobić z lekkiej narkozie, a wiadomo, jak to jest z płaskopyszcznymi pieskami..zawsze to ryzyko
Sąsiad mnie dziś postraszył historią swojego pieska, który w którymś momencie był sparaliżowany..i do tak zupełnie- w grę wchodziły psie pampersy..
Generalnie chyba trochę muszę ograniczyć mu skoki- pomagam wejść na kanapę, noszę po schodach..sama sobie też ograniczyłam ruch, żeby psiaki nie czuły się w obowiązku do biegania za mną. Głównie więc siedzę
Jeszcze w piątek rano tak wyglądała codzienność- Cyguś wdrapał się na oparcie kanapy, a Marviś się denerwuje, że tak nie potrafi
Oj, mam nadzieję, że to szybko minie, a po chociaż częściowym ograniczeniu szaleństw, problem nie powróci..
Tak sobie teraz myślę, że Zakuś też musiał mieć problemy z kręgosłupem, nigdy nie zdiagnozowane.. a był tak samo szalony i skoczny, jak Cyguś- za młodu prawie fruwał!
Czasem jeździliśmy do weta bo psiak zaskomlał, po czym w gabinecie badanie i ugniatanie nic nie pokazywało. Raz się zdarzyło, że zeskoczył z kanapy i nie mógł wstać..a po drugiej operacji tak sobie coś nadwyrężył, że ostatnie dni przed śmiercią nie chodził prawie
Cyguś na szczęśćie w gabinecie wyraźnie zasygnalizował, gdzie boli i postawienie diagnozy poszło sprawnie.
Trudno będzie zupełnie Cygusia pohamować- przecież nie zmuszę go do spokojnego siedzenia i gry w szachy
ale może jak będę chociaż częściowo stopować szalone zabawy, ograniczę bieganie po schodach..to może problem już nie wróci.
Serce mi się kraje na myśl o tym, co może psiaka spotkać
W naszym szpitalu mają podobno świetne wyniki w przypadku operacji kręgosłupa i rehabilitacji..wolałabym jednak tego nie sprawdzać..
********
Kasiu, cieszę się, że ortopeda postawił diagnozę, oby teraz było już tylko lepiej..a nieco ograniczone prace w ogrodzie pozwolą utrzymać dobrą formę ..i oby ból nie wrócił
Ja oczywiście nie poszłam- ból minął, staram się mniej szarpać w pracach ogrodniczych (nooo, chyba, że zapomnę
).
Teraz musimy sie razem z Cygusiem ograniczać..
Żurawka o która pytasz, to Cajun Fire. Kwitnie teraz drugi raz i jest śliczna
Wiosną pewno będę dzielić- jeśli ładnie przezimuje. Reflektujesz na sadzonkę z krótkopędu
?
Wiesiu- jeśli planowałabyś dzielenie, to ja się bardzo chętnie wiosną przymówię o jakąś sadzonkę
Interesowałby mnie niski o ametystowym kolorze..a jak to napisałam, to mi sie przypomniało, że miałam kiedyś śliczny pierścionek z ametystem..i gdzie on jest
?
Asiu, jsienny blues dodatkowo spotęgowany Cygusiem
ale dziś pięknie było- ciepło, słonecznie, więc i na duszy nieco lżej..
Masz rację, w tym roku w czerwcu trawnik nawoiłam nawozem z guano. Zawsze się zachwycałam trawnikiem Iwonki Majowej i od Niej wydębiłam info, co stosuje.. bo Iwonki trawnik to dla mnie wzór
Efektem jestem zachwycona!! Trawa była soczyście zielona, przepiękna, bujna jak dywan. Teraz już nieco zbladła plackami, dodatkowo brak deszczu jej nie pomagał- wyraźnie zjadła już cały nawóz
Wczoraj rozsypałam porcję jesienną i świetnie się złożyło- wiem, że dziś rano bardzo rzęsisty deszcz padał ok godzinę, więc nie dość, że porządnie podlał, to od razu nawóz rozpuścił.
Bardzo ciekawe Twoje spostrzeżenie o trawniku i tolerancji na suszę! TO i u mnie musi być zasługa nawozu, że soczysty trawnik zdobił całe lato, ja nie podlewałam i bazowałam jedynie na opadach, które pojawiały się od czasu do czasu. CO prawda na opakowaniu podana jest info o zwiększeniu odporności na suszę, ale wiesz..papier wszystko przyjmie
Dodatkowo utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że będę sie już tego nawozu trzymać!
Za domem trawa mimo niego i tak jest beznadziejna, ale nie przejmuję się, bo i tak po zrobieniu opaski będzie tam podnoszony poziom trawnika i wyrównany- niech sobie teraz rośnie jak chce
Cygunio pozdrowiony
Kasiu
Inuś, Mama moja sie dopytywała, czy spadł ze schodów czy coś sobie zrobił.. Nie- on po prostu cały czas szaleje. Wskakuje na kanape, zaraz zeskakuje i leci do drzwi- po ich otwarciu pędzi truchtem na ogródek i wskakuje na murek w najwyższym punkcie, ugania się z psem sąsiadów. Po chwili odpoczynku urządza gonitwę z Marvisiem, robią sobie zapasy, po czym wracają do domu i szarpią i zabawkę.
Gania jak szalony królik Duracella!
Mogłam się też do tego i ja przyłożyć w ostatnich dniach (
) bo psiaki tak sie cieszyły jak z pracy wracałam, że siadałam na łóżku, machałam zabawką a one skakały rozbawione- rzucałam w kąt pokoju, więc skokiem w dal przenosiły się z łóżka na podłogę, pędziły po zabawkę i wskakiwały na łóżko. Ja brałam zabawkę, trochę wymachiwałam tak, że skakały mi przez nogi..i znowu rzucałam w kąt pokoju. Były takie zadowolone i rozbawione
Chyba za dużo było tego wskakiwania i zeskakiwania, biegania..po czym przebieżka po schodach i wskoczenie na kanapę.
CO robić- pani ma rwę kulszową, która od stycznia męczyła bardzo i jeszcze lubi chwilami wrócić..a Cyguś też musi przystopować w szaleństwach.
Mam nadzieję, że po chwilowym wypoczynku będzie wszystko dobrze!
Ale ja tu ciągle o psie, a nic nie wiem, co u Ciebie- byłaś na kontroli? CO z farfoclami???
ANiu, już wszystko wiesz
Nic konktetnego się nie wydarzyło- wygląda na to, że codzienne ekscesy są zbyt duże, a dodatkowo ja musiałam doprawić tą szaloną zabawą wieczorną
Tak powariowaliśmy w poniedziałek i wtorek..albo wtorek i środę, po moim powrocie z pracy..a pierwsze piśnięcie pojawiło się w środę w nocy, przy zejściu po schodach.
Tylko jak opanować diabła tasmańskiego
Na razie mocno ograniczam wychodzenie na ogródek- dziś trochę działałam, a psiaki siedziały w domu. Noszę po schodach, jeśli dobiegnę
to pomagam wejśc na kanapę.
W domu staram sie nie kręcić za dużo, więc jestem solidarnie uziemiona.
Nie ukrywam, że pomysł o L4 (Inuś
) też padł u weta- tzn nieśmiało zasugerowałam, że mogę..
**
Zaraz będzie wieczorna porcja NLPZ dla Cygusia..tak kombinuje, czy i sobie nie łyknąć
bo dziś znowu popracowałam. Było taaaakie słońce, że w domu nie dało sie usiedzieć!
W ramach rozsądku była też zabawa kamieniem
Zrobiłam u siebie japoński zakątek
Oczywiście ma się nijak do sztuki ogrodowej z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale są akcenty.. Klon palmowy (przesadzony odrobinę na brzeg rabaty), to rego rodek miniaturowy, hakonki, turzyca palmowa..i kamienie
Dawałam dziś jednej z sąsiadek irgę- często zresztą dzielę się z Sąsiadkami roślinami..i zaproponowała mi, że jak chcę, to mogę wziąc jakiś kamień..
Pobiegłam więc po P i ku jego nieskrywanej radości (
) poszliśmy do sąsiadów z taczką i przywieźliśmy największy kamień, jaki P dał rade podnieśc.
Noooo, Pudzian to On nie jest, bo kamień niezbyt duży..ale jest, więc nie marudzę.
Sporo kamieni jest u Mamy na ogróku i może jakiś tam sobie upatrzę fajniejszy- na razie jednak ustawiłam sobie to wszystko jakoś i niech zdrowo rośnie!
Kamień turlałam zawzięcie z kąta w kąt i pozostaje mi tylko czekać na efekty- co na to moje plecy..
Fotek nie ma, bo kończyłam o zmroku.
Są za to inne..
Marviś to szalenie radosna psinka! Jak się już zaaklimatyował, to teraz chodzi wesolutki, merda ciągle ogonkiem i uśmiech mu z pyszczka nie schodzi.
Dzielnie też zastępuje niedomagającego Cygusia..i proszzzz..jest drugi latający pies
Kilka widoczków..
szkoda, że kwiaty jeżówek Butterfly Kisses i Milkshake nie są tak trwałe, jak pozostałych moich odmian, bo teraz prawie śladu po nich nie ma-a rosną tu 2 Milkshake i 3 Butterfly.. Na brzegu młode molinie Variegata, więc też nie ma efektu wow- liczę jednak, że za rok rabata trawiasta nabierze uroku i bujności
Zebrinus coraz bardziej wypuszcza pędzelek..drugi w drodze..a ileż jeszcze pędów czeka na swoją kolej
3mam kciuki za długa i ciepłą jesień!
bergenie łapią kolor- niby takie nic..zwykła kapusta- a swój urok ma! Całe poletko z niej będę miała pod brzozą Asiu..
Samantha kwitnie- jak widac ostatnio ostygł mój zapał w wycinaniu uschniętych pędów
Jak nie ma słońca i odpowiedniej temperatury, to żadna siła mnie do pracy nie zmusi, jeśli nie jest ona absolutnie konieczna. Ostatnio było ponuro, zimno i wietrznie- ledwo nos za drzwi wystawiałam, a rabaty zostawione były samopas
większośc roślin radzi sobie doskonale beze mnie- berberys koraliki przebarwił i bez mojej asysty
Poruszana niedawno kwestia kulek- oj nie podobają mi sie już
Jest ich za dużo..i jest za żółto..
W ogóle chyba odwidział mi sie pomysł z kulkowym szpalerem.
Teraz sobie kombinuję, że na obu rabatach dałabym po 3 kulki ustawione w trójkącie, luki uzupełniłabym bordo żurawkami.. a nawiązując do hakone Naomi po lewej stronie- dałabym też hakone po prawej- u stóp Limek.
Rozmyślam, wpatruję się..ale kulki te zaczęły mnie denerwować.. a z tego jeszcze nic dobrego nigdy dla żądnej rośliny nie wyszło
Ktoś chce kupić tuje Miriam w promocji
Jutro może w przypływie weny przerzucę kompost- w związku z tym pilne pytanie. Czy ja mam go tylko przerzucić, odwracając warstwy..czy najbardziej przerobiony wziąc i gdzieś podsypać. Może tylko przerzucę, a kolejny raz na wiosnę- i wtedy będę mieć więcej i rozsypię od razu jako nawóz wiosenny startowy
Mówie o starszym kompoście- nowy sie robi obok i z nim nie kombinuję nic.
EDIT.
Moniśka, jak to gdzie oberwanie chmury...no było przecież- dziś u nas o 6 rano, przez godzinę.. Fachowiec od sąsiadów mi doniósł
Kopałam dziś i potwierdzam- ziemia pięknie mokra
Nowa rabata jest- dawaj fotę!!
jak to czas na korekty- posadziłąs i trzeba przesadzać..
czy juz snujesz plany, czym uzupełnić
?
Czosnki chciałam kupić, ale w ogrodniczym ceny zwaliły mnie z nóg! W Lidlu też wczoraj się łapałam, ale nie wiem, którą odmianę warto brać
CHyba kupię troche różnych, posadzę w różnych miejscach i będe patrzeć, jak rosną
Chyba Cyguś podzieli się ze mną swoim przeciwbólowym syropkiem- po targaniu kamienia rwa sobie o mnie przypomniała