Troszeczkę mnie tu nie było .
Cieszę się, że nie zapomnieliście o mnie.
A ja popadłam w samoizolację. Nie Covidovą.
Jakoś tak nie miałam ochoty na zbyt długie forumowanie.
Na razie przerzuciłam się na książki i filmy.
Chyba potrzebowałam wyciszenia i relaksu, bo ogród ostatnio nie przysparzał mi radości.
Może dlatego, że nie mogłam zbyt często do niego wychodzić.
Po raz pierwszy tęsknię już za wiosną. Zawsze lubiłam jesień, bo miałam już dość ogrodu, byłam nim zmęczona. W tym roku w ogrodzie prawie nie pracowałam.
Nie będę rozwijała tematu dlaczego, ale to był dla mnie ciężki rok.
Chyba najbardziej dlatego, że nie mogłam też w pełni spotykać się z ludźmi jak to było zawsze.
Nie przypuszczałam, że tak to przeżyję.
Trzeba się jednak wziąć w garść.
Gabrielu, jak ja Cię doskonale rozumiem. Też zawsze chciałam mieć pełno kwiatów. To nie znaczy, że nie lubię cienistych zakątków. Tylko, że do tej pory miałam bardzo słoneczne rabaty i nastawiłam się na nie właśnie. Szczególnie, że uwielbiam słońce, nie upał, ale samo słońce.
Teraz bardzo powoli przestawiam się na cienioluby.
Myślę, że coraz lepiej mi to idzie, ale jeszcze sporo musze się nauczyć.
Nelu, zaraz pokaże te miejsce. Oczywiście już zaczęłam tam działać, ale jeszcze mam trochę do zrobienia.
Czy wiesz, że nie mam za dużo zdjęć tego miejsca?
Tak naprawdę robię je tylko wiosną kiedy kwitnie czereśnia.
Widać stąd, że nie lubię tego miejsca. Nie potrafię sobie z nim poradzić
Iza, witam Cię oficjalnie w moich skromnych progach.
Ścieżkę znasz najlepiej z autopsji. Zdjęcia zawsze coś przekłamują
Trzymam kciuki za brunnery.
Nigdy nie trzymałam werbeny w doniczkach. Zawsze siałam na wiosnę, a raczej na jesieni.
Ale chyba powinnaś je schować w jakieś chłodne miejsce.
Nie wiem czy przetrwają zimę w ogrodzie. No chyba, że zimy nie będzie
Kilka zdjęć z początków października dla przypomnienia ogrodu