Isiu, ja na razie nie mogę rozsypać nawozu, bo jest za dużo liści i igliwia. Najpierw porządki, potem karmienie.
Krzysiu, muszę poczytać o tej siarce. Ja zakwaszam ziemię fusami kawowymi. Przynoszę z pracy z ekspresu. Mam tego całkiem sporą ilość, więc myślę, że to one pomogły zaaklimatyzować się moim rodkom.
U mnie ranniki tez słabo sobie radzą. Myślałam, że po tylu latach będę miała juz sporą łączkę, a tu nadal mam wrażenie tyle samo co posadziłam. Ale kwitną. I to cieszy,.
Dzisiaj też popracowałam w ogrodzie. Musze się spieszyć, bo widzę, że zalegające liście blokują krokusy i inne rosliny. Najbardziej szkodzą ostnice. Mam ich całą masę, a pokładające się źdźbła tworzą dywan.
Na razie oczyściłam cały przód, rabatkę zamykającą ścieżkę. Ze względu na to, że nie skończyłam cięcia żywopłotu i zalegają na ścieżce gałęzie obciętych tuj, nie mogę posprzątać na razie rabaty przyścieżkowej.
Najpierw syn musi ogarnąć te powycinanie gałęzie.
W sumie mógł dzisiaj to zrobić
Została jeszcze rabata przy tarasie, cała tylna rabata, rabata pod sosną i za drewutnią.
No i musze ogarnąć warzywnik.
Czeka mnie też trochę wycinki, bo zmarł żarnowiec i cyprysik. Już kombinuję co tam posadzę.
Ze względów pandemicznych ten tydzień pracuję w domu. Już zapowiedziałam szefowej, że będę odbierała nadgodziny.
Miałam wziąc urlop, ale jak zwykle w pracy kocioł, więc nie mogę jej zostawić samej.
Dzięki temu, że mamy dłuższy dzień będę mogła trochę nadrobić. I tak stwierdzam, że praca dłuższa niz 3 godziny, to jednak ponad moje siły. Co się ze mną porobiło?
Mam nadzieję, że to tylko wynik pozimowego braku kondycji. Chociaż mimo wszystko każdy wysiłek powoduje u mnie nadmierne łapanie powietrza.
Najważniejsze, że prace ida do przodu.
Trzymajcie kciuki za pogodę