Monia, u mnie takich dzieci nie widać. Ta kępka, która została kwitła w zeszłym roku, ale chyba nic nie wydała z siebie. Druga zanikła. Raczej sadziłam na tej samej głębokości. Może miały za sucho latem? Bo faktycznie trochę zaniedbałam podlewanie.
Liczę na Twoje. Listki wyszły w paprotce
( nie zapisałam co dostałam od Ciebie)
Jesienne przesadzałam i fajnie sie przyjęły. Może nie rozrastają się szaleńczo, ale mimo wszystko liście mają ładne
Kasiu, jesteś konsekwentna.
Ja z kolei jestem uparta. Nie lubię przerywać pracy. Dlatego staram się wyznaczać zadania, którym zdołam podołać. Przy tych workach całe szczęście nie padłam na twarz i w sumie mniej się zmęczyłam niż przy czyszczeniu tej małej rabaty przy tarasie. Tutaj musiałam non stop się schylać, kucać . To dopiero była gimnastyka.
Nelu, tu też nie ma się z czego śmiać. Marzy mi sie, że nie muszę zrywać się codziennie bladym świtem, tylko na spokojnie wstać, zjeść śniadanko, i wyjść do ogrodu kiedy tylko ochota i pogoda pozwoli.
A tak trzeba łapać każdą wolną chwilę, biegiem, z wywieszonym językiem.
Asia, podejrzewam, że mnie przebijesz. Ja mam tylko 2 sosny. Spokojnie możesz przywieźć na zlot przyczepkę igieł.
Pogoda paskudna, ale chyba szykuje się przełom.
Na sobotę zaplanowałam cięcie żywopłotu. Wynajęłam Pana do czarnej roboty i mam nadzieje, że przez kilka dni nie będzie padało, bo cięcie będzie drastyczne.
Poza tym wziełam urlop na poniedziałek i wtorek. Liczę na podciągnięcie prac. I mam nadzieje, że zrobię większość, bo potem w pracy będę miała kocioł nie wiadomo do kiedy