Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Miejska i wiejska dżungla

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/14 15:00 #182390

  • edulkot
  • edulkot Avatar
  • Wylogowany
  • Moderator
  • Posty: 10242
  • Otrzymane podziękowania: 23926
No przecież że masz pisać, takiego pisania szkoda ukrywać przed światem. Ja co prawda już to czytałam, ale Ciebie można czytać na okrągło.
Co do dalii to teraz jak same się nie rozpadły to zostaw do wiosny, wtedy łatwiej dzielić, a dzielić trzeba.
Majka - "Pamiętajcie o ogrodach"
Domek pod Dębami w różanym ogrodzie część II
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/14 17:41 #182395

  • Elsi
  • Elsi Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 1732
  • Otrzymane podziękowania: 5268
Zuziu, jak zwykle, będę czekać na kolejne odcinki. :)
No cóż, zostawienie zwierzęcej karmy w zasięgu zębów myszowatych to wielkie przeoczenie.
U nas "kulki psie" przemieściły się do wentylatora w aucie i zostały poszatkowane razem ze sprawczynią - trzeba było wiele zachodu, by usunąć skutki :silly: .
Pozdrawiam, Elżbieta

Od wiosny do wiosny .....
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.


--=reklama=--

 

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/14 18:15 #182399

  • nelu-pelu
  • nelu-pelu Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 7103
  • Otrzymane podziękowania: 16364
Parafrazując jankę.p powiem: pisz Zuzanno..! zwyc
Pozdrawiam, Nela
Moje metamorfozy - zapraszam
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/14 18:19 #182400

  • Efkaraj
  • Efkaraj Avatar
  • Wylogowany
  • Moderator
  • Każdy kolor jest piękny, pod warunkiem, że jest czerwony :)
  • Posty: 13888
  • Otrzymane podziękowania: 33632
Zuziu, pisz, pisz, pisz. Nie eksperymentuj, tylko pisz, bo super się czyta zwyc Tak jak Miłka poczułam ten zapach mysio-karmowy :lol: i zobaczyłam Cię oblekającą nową pościel :)
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/14 19:10 #182407

  • zuzanna2418
  • zuzanna2418 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 3597
  • Otrzymane podziękowania: 14047
Kochane dziewczęta! Bardzo Wam dziękuję za tak ciepłe przyjęcie tego pierwszego odcinka :kocham To wiele znaczy, zwłaszcza, że oczywiście, samo pisanie jest frajdą, ale piszący jest wielokrotnie bardziej zmotywowany, jeśli wie, że ktoś te jego wypociny czyta.
Zdaję sobie sprawę z ułomności mojego warsztatu literackiego, zwykle te moje mini opowiadanka są redakcyjnie do bani, ale... to w końcu nie do druku idzie (choć niektórzy nakłaniają 2smiech )
Zatem będę kontynuować, póki co pierdylion zdjęć czeka na obróbkę, więc się zabieram !
Nie rozmnażaj, nie porzucaj-sterylizuj!
Miejska i wiejska dżungla
Blog wiejski

Zuzanna
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): edulkot, Elżbieta, zanetatacz, nelu-pelu, a.nia, Maggie

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/14 20:35 #182416

  • Danusia
  • Danusia Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 11848
  • Otrzymane podziękowania: 22620
Zuzia podpisuję się łapkami pod tym co juz napisały dziewczyny i czekam na super opowieści :bravo :)
Danusia

Człowiek jest kowalem swego losu.Może dlatego znajdujemy się tak często miedzy młotem a kowadłem. HORACY
Moje małe szczęścia i porażki
WIZYTÓWKA
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): zuzanna2418

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/14 21:08 #182429

  • Elżbieta
  • Elżbieta Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 2665
  • Otrzymane podziękowania: 7085
Zuziu super się czyta i wyobraznia pracuje. recourse Z niecierpliwoscią czekam na ciąg dalszy. :tup
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/15 11:16 #182447

  • inag1
  • inag1 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 1938
  • Otrzymane podziękowania: 2352
Zuziu, pisz, sprawiasz wielką przyjemność czytającym. :kocham
Pozdrawiam- Ina

Ogród Iny
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/15 14:49 #182449

  • a.nia
  • a.nia Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 4507
  • Otrzymane podziękowania: 18021
Zuzka Twoje zdjęcia uwielbiam oglądać ... ale czytać to chyba bardziej :buziak kiedy drugi odcinek?
Pozdrawiam
Ania
Było ściernisko...
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/16 14:49 #182480

  • zuzanna2418
  • zuzanna2418 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 3597
  • Otrzymane podziękowania: 14047
Ojejku, Elu, Ino, Aniu, Danusiu, okropnie się cieszę, że się spodobało. :kocham Chociaż wstępniak był nieco smrodliwy :D Zatem kolejny odcinek, dopóki nie zapomnę, co się działo w kolejnym dniu!

Następnego dnia oczy otworzyłam dość wcześnie, za oknem bura ponurość jakoś nie konweniowała z dość entuzjastycznymi prognozami pogody (jak na listopad w środkowej Europie). W domu ciepełko, W. jeszcze w letargu porannym czytał coś na kanapie w salono-jadalni. Zębas zapragnął przewietrzyć się i otwierając mu drzwi zarejestrowałam Wańkę beztrosko leżącą plackiem na trawie nieopodal domu.
Pstryknęłam radyjko, które przestawiam na zmianę pomiędzy częstotliwościami Radia Lublin a Trójką. Znaczy docelowo jest RL, ale jeśli nie wytrzymuję bogoojczyźnianego smrodku, który się stamtąd wydobywa od czasu do czasu (uprzedzałam, że będzie światopoglądowo!) -przestawiam na Trójkę.
Rano w soboty słuchamy "Leśnego Wędrowania", które jest całkiem przyjemną audycją.
Powoli dojrzewaliśmy do śniadania, ja zaczęłam jednak od kawy z malutkiej kawiareczki, którą ustawiłam na płycie kuchenki elektrycznej, zakupionej w desperacji kilka miesięcy temu, kiedy w warszawskim domu odłączyli nam gaz z powodu zaległości w płatnościach. Tak to jest, jak nieodpowiedzialnemu za byt i rodzinę powierzy się regulowanie rachunków!
Gaz nam odkręcili po zapłaceniu długu i kilku nerwowych telefonach. Kuchenka została i po przewiezieniu na wschód całkiem dobrze się sprawdza jako alternatywa do pieca kuchennego, który jako nówka sztuka nie mógł być eksploatowany nadmiernie, a poza tym było lato. Dość ciepłe, jak pamiętamy. Napalenie w piecu kuchennym przy takich temperaturach zewnętrznych, nawet przy minimalizacji nagrzewania się kafli za pomocą zmyślnej kombinacji szybrów groziło śmiercią przez denaturację białka.
Spożyliśmy jakieś produkty przywiezione z domu, zwierzęta dostały swoje porcje dedykowanego żarcia, przy czym Wańka pochłonęła swoja porcję, Zębas pomemlał z doskoku, bo on zawsze je, jakby się tego wstydził. Kicia swoim zwyczajem rozmazała zawartość saszetki za 6 zeta sztuka po stoliku, na którym mieści się jej bufet i z rykiem syreny okrętowej ustawiła się przy drzwiach lodówki, albowiem wieś kojarzy jej się z tutejszymi wędlinami, które pożera zadziwiająco chętnie.
Wędlin nie było, ponieważ W. zamierzał dopiero wybrać się po zakupy. Póki co przystąpił do rozładunku samochodu z roślin, których lwią cześć zakupił w trakcie plądrowania sklepu ogrodniczego w Arboretum w Rogowie, gdy ja doskonaliłam tamże swój warsztat fotograficzny.

Podjechał samochodem w okolice obory i w docelowych miejscach wystawiał donice, żeby potem nie nosić. Nasza działka jest dość długa, dłuższy bok części ogrodzonej ma jakieś 130-140 m


Ja przebrałam się za ubogą mieszkankę wsi podlaskiej i przygotowałam sobie front robót przed zaplanowanym sprzątaniem spiżarnio-sieni.
Przywiozłam zestaw detergentów, gąbki, zmywaki, nalałam wody do wiadra od mopa, uchyliłam drzwi frontowe mimo chłodu, bo smród był zabijający i najpierw metodycznie powciskałam do wora na śmieci wszytko, co do śmieci mogłam zaliczyć. A mogłam wiele. Z niejakim zdziwieniem odnotowałam, że dwa pięciolitrowe worki z sokiem jabłkowym umieszczone w dużej torbie są ...puste. Na dnie nieco mętnej cieczy. Do dziś nie wiem, czy zawartość została wypita przez myszy czy wyparowała. Śladów wilgoci wokół nie zauważyłam, więc pewnie wychlały cholery. Potem pozdejmowałam wszytko z regału niższego i sam regał wywlokłam na zewnątrz, bo wymagał mycia, więc wąż ogrodowy zdawał się niezbędny.
Widać było desperackie próby gryzoni zmierzające do otwarcia puszek z żarciem dla tubylczych kotów, a ponieważ pozostały one bezskuteczne, w odwecie i w ramach retorsji zeżarte zostały trzy torebki Żelfixu, które W. zakupił w celu robienia przetworów.
W. wpadł do domu i nakazał sporządzenie listy zakupów i zamknięcie psów, bo wyjeżdża. W natchnieniu rzuciłam: trucizna, dużo trucizny!
W. przyjrzał się mi dziwnym wzrokiem, ja dopisałam jeszcze kilka nietrujących elementów spożywczych do listy, w tym świece woskowe, które czasem, w przypływie rozwiązłości finansowej kupujemy u miejscowego pszczelarza (1 szt dwie dychy!)
W. pojechał, psy uwolniłam i postanowiłam zrobić sobie przerwę i przejść się po ogrodzie, gdzie późna jesień niestety pozbawiła nas już widoków kwitnących astrów czy chryzantem. Za to trawy były jeszcze w niezłej kondycji.


Droga do stodoły



Molinia na rabacie wzdłuż płotu od SN (Sąsiada Nieżyczliwego), którego kilka miesięcy temu zabrała rodzinka i z zadowoleniem po raz kolejny zaobserwowaliśmy jego dalszy brak

Widok na Rabatę Autorską (moją) po lewej i nową, rozrastająca się rabatę w sadku. W tle dom Bożenki

Tu Autorska na dalszym planie, w te nasz dom :)

Tu nasza wielce rustykalna drewutnia, która oczywiście ma być zlikwidowana, ale chyba prędzej sama się unicestwi poprzez spektakularne zawalenie. Przed nią zeszłoroczne, spontaniczne nasadzenia


Poletko eksperymentalne miskantów, głównie pozyskanych od znajomego W. który posiadał wiele siewek, co do których miał niejakie nadzieje na przyszłość.Z różnych powodów musiał się pozbyć części kolekcji i ze 40 sztuk przygarnął W. obsadzając nimi różne miejsca w ogrodzie, dzięki czemu mamy teraz trawy praktycznie wszędzie.


No i nasza stodoła oraz rondo im. AWR, które niestety z powodu suszy nie prezentuje się zbyt okazale, w dodatku definitywnie zdechł klon Crimson Sentry, z braku wody.


Natomiast jeden z nielicznych astrów kwitł bardzo ładnie


Pamiętam, jak W. trzy chyba lata temu drążył w straszliwym perzu doły i sadził pierwsze rośliny, ja podlewałam i usiłowałam je katalogować. Wiele z tych zapisków już jest nieaktualnych...


c.d.n.
Nie rozmnażaj, nie porzucaj-sterylizuj!
Miejska i wiejska dżungla
Blog wiejski

Zuzanna
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): th, Efkaraj, takasobie, edulkot, VERA, Pani Bestia, katja, Elżbieta, zanetatacz, Danusia ten użytkownik otrzymał 2 podziękowań od innych

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/16 18:56 #182493

  • zuzanna2418
  • zuzanna2418 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 3597
  • Otrzymane podziękowania: 14047
Wróciłam do prac domowych, w przelocie starałam się też porządkować inne kąty typu szafka pod zlewem, gdzie też były ślady pobytu nielegalnych imigrantów z pól, kąt za piecem kuchennym, gdzie układałam szczapy drewniane do palenia, które W. gromadził w wielkich donicach szkółkarskich przed piecem, całkowicie ignorując estetyczne (jak na wiejskie warunki) stojaki.
Drugi regał postanowiłam najpierw zostawić sobie do sprzątnięcia wiosną, ale jednak uznałam, że smród nie zniknie, jeśli zostanie choć trochę zasranej (pardon my French) powierzchni. Wpadłam także na pomysł, że wypastuję podłogę w sieni a zapach pasty tez będzie lepszy niż ten fetor mysi. Zadzwoniłam do W. coby nabył dwie butelki pasty, ale nie odbierał, więc wysłałam mu SMS ze stosownym poleceniem.
Wór wypchałam już po brzegi odpadami, regał stojący na dworze wstępnie odszorowałam, tymczasem nieśmiało przebłyskiwać zaczęło słońce.

W. powrócił z tonami zakupów oraz z informacją, że:
a) pasty do podłogi nie ma nigdzie, tzn. w trzech odwiedzonych sklepach i panie mu wcisnęły Sidolux z politowaniem patrząc na zacofańca, który jakichś past chce jeszcze używać. W XXI wieku!
b) sklepy w Wisznicach cywilizują się potwornie, zrobili Stokrotkę przy piazza z fontanną, a sklep z wędlinami wywalili gdzieś dalej
c) kolejki w Biedronkach, Groszkach etc. są niemożliwe, więc chyba to kolejny dowód na to, że mieszkańcy wsi nie spożywają ekożywności wytwarzanej przez siebie w poszanowaniu natury i ze szczęśliwych krów, radosnych kur i równie zadowolonej z siebie pszenicy, z obrzydzeniem odwracając się od produktów komercyjnych.

Zakupy W. wstępnie wniósł i wywalił w kuchni w różnych miejscach, więc z lekkim poirytowaniem usiłowałam powtykać do lodówki te, które potrzebowały warunków chłodniczych. Od razu na kuchence ustawiłam garnek z kurczakiem na ryż dla psów. W. zaprotestował gwałtownie, twierdząc że zaraz będzie robił żarcie w postaci kapusty duszonej z warzywami i mam gotować na piecu kuchennym. Zgodziłam się niechętnie i jak się później okazało, moja niechęć byłą uzasadniona, ponieważ piec teraz jest bardzo wrażliwy na każde uchylenie drzwiczek, wtedy ogień bucha z wielką siłą, a zawartość garnka z ryżem zaczyna obficie kipieć na płytę.

Tradycyjnie kiełbasa zawisłą nad płytą, zabezpieczona tym razem ręcznikiem papierowym chroniącym przed zakapaniem płyty kuchennej tłuszczem, a Kicia dostała kawałek polędwicy, obficie naszprycowanej wodą, ale w smaku całkiem niezłej.
Ponieważ W. chwilowo zaanektował kuchnię, więc wylazłam na zewnątrz z zamiarem kontynuowania przeglądu ogrodu. Poszłam tym razem na kierunku frontowym. Pierwsze co dostrzegłam to obalona sucha jabłonka, która stanowiła podporę pod New Dawn. No to teraz będzie dylemat, na czym ja rozpiąć, jak już postanowiła, że jednak będzie rosnąć. Przypatrzyłam się, czy nie uszkodził jej ten upadek, ale na szczęście nie było widać strat.


W Albiczukowskim w zasadzie widać było z daleka tylko trawy. Przymrozki zwarzyły chryzantemy, astry przekwitły. Ale grzechem byłoby stwierdzić, że jest brzydko.











Miskant Beth Chatto był chyba królem sezonu

A to jakieś trawsko NN, ale fajne :)



I kilka chryzantem jeszcze nie całkiem zmrożonych






c.d.n. bo chyba więcej zdjęć mi nie wejdzie
Nie rozmnażaj, nie porzucaj-sterylizuj!
Miejska i wiejska dżungla
Blog wiejski

Zuzanna
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): th, takasobie, edulkot, VERA, Pani Bestia, Elżbieta, zanetatacz, Danusia, a.nia, Maggie

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/16 19:03 #182494

  • zuzanna2418
  • zuzanna2418 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 3597
  • Otrzymane podziękowania: 14047
Trawy dawały popis także na byłym warzywniku, ale jakoś nie mogłam uchwycić tego delikatnego wdzięku



Z tak zwanego nienacka wyszło słońce i trawy zalśniły.











i zauważyłam, że jest bardzo ciepło.

Wróciłam do domu, wypełnionego zapachem kapusty. Zabrałam się za porządkowanie większego regału, gdzie były głównie przeróżne pudełka i skrzynki z narzędziami, gwoździami, elementami różnych instalacji, co do których miałam wątpliwości, czy do czegokolwiek jeszcze posłużą. Ponadto stara lampka we fragmentach, syfon od zlewu kuchennego, kółka od grilla i tym podobne fascynujące przedmioty. Wywaliłam wszystko na deski pokrywające plandekę osłaniającą dziurę piwniczną pod przyszłą (wciąż ) werandą. To mi przypomniało, że mam przypomnieć w kolejnym monicie telefonicznym do Janka, który tym razem się zgłosił po drugiej stronie i zaklinał się, że w poniedziałek przyjedzie dokonać pomiarów. Zza regału wyciągnęłam dwa stare kilimy, które też chyba już nie posłużą ozdobie. Przy okazji zidentyfikowałam truchła myszy sztuk dwa. Ułożyłam rzeczy, które miały zostać, do wora z odpadami zdecydowanym ruchem wrzuciłam dwa pędzle zaschnięte na beton, zużyte kawałki papieru ściernego i jeszcze kilka jakichś elementów trudnych do zdefiniowania. Regał wyższy wyszorowałam i ustawiłam tam ponownie cały majdan przekładając go wcześniej do czystych pudeł i skrzynek. Umyłam drzwi ponieważ muchy zasmarowały szyby i części drewniane wprost potwornie. Niestety nie zwróciłam uwagi, że słonce i dość wysoka temperatura powodują niekontrolowany napływ kolejnych owadów przez otwarte drzwi.
Wreszcie umyłam podłogę dwukrotnie wstawiłam mały regał po umyciu go jakimś płynem do drewna, ustawiłam na nim to, co w słoikach, butelkach oraz puszkach, rozprowadziłam Sidolux z braku pasty i uznałam, że lepiej nie będzie.

Zeżarłam cebularza, który podgrzany na suchej patelni jest znacznie lepszy niż zimny i ochlapałam go ketchupem, co W. potraktował jako profanację. Ja tam uważam, że profanacją, w dodatku niejadalną jest jego barszcz z wiśniami. Ot, co!

Odpoczęłam chwilę i popatrzywszy na sień wejściową zdecydowałam się, że i ją machnę. Wystawiłam składowane tam leżaki, odnotowując kolejne dziury wygryzione do żywej gąbki, wycieraczki i dywaniki wywaliłam na ganek, Zamiotłam podłogę odstawiając nawet szafkę stojąca przy drzwiach. Gdy zmieniałam wodę w wiadrze po raz sto osiemdziesiąty czwarty, weszła Bożenka z michą natki i koperku, albowiem była w fazie likwidacji warzywnika przed zimą. Kazała zabrać zielsko i oddać miskę, więc zajęłam się przepakowywaniem góry aromatycznego towaru, zastanawiając się jednocześnie jak to przechować. Bożenka poradziła mrożenie.
Zapytała, czy nie chcemy marchwi. Chcieliśmy, więc Bożenka powiedziała, że zaraz przyniesie. Kopnęłam W. w kostkę, co miało znaczyć: "idźże i weź tę marchew dzbanie, jeszcze chcesz, żeby Ci kobita pod nos nosiła"? W. drgnął i zrozumiał chyba, bo polazł za Bożenką, która po drodze poinformowała go, że Zębak był u nich rano powkurzać jej psa.

Marchew została przyniesiona, i akurat przydała się do starcia do psiego gara z jedzeniem, które dochodziło na brzegu płyty.

W. przyniósł tymczasem do kompletu nasze ziemniaczki ukopane z zagonka pod stodołą z zamiarem skomponowania ich w danie obiadowe z kapustą.
Ja zaczęłam układać zakupy pozostałe w stosownych miejscach rejestrując, że W. nabył drożdże i margarynę Kasia oraz dwie flaszki spirytusu i jedną wódki. Będzie ciasto i wykwintne trunki :D Przechodząc koło lodówki czułam jakiś podejrzany smrodek. W lodówce nie było żadnej podejrzanej bomby, zatem należało zajrzeć za. No i oczywiście w kącie wraz z jakąś pokrywką od słoika, zaginionym nożem myśliwskim W. i pudełkiem po zapałkach leżały mysie zwłoki, dość nieświeże. Wymiotłam wszystko, mysza poszła do pieca, podłoga została wyszorowana i zasidoluxowana. Umyłam także podłogę w sieni, wniosłam wytrzepane wycieraczki i uznałam, że na dziś dość.
W. zjadł kapustę z ziemniakami, ja jakoś nie miałam ochoty. Następnie oznajmił, że sporządzi przetwór z opadłych owoców pigwy i pigwowca z domieszką gruszki Lukasówki, którą kupił w Wisznicach.
Pigwę faktycznie zauważyłam podczas lustracji ogrodu.



c.d.n.
Nie rozmnażaj, nie porzucaj-sterylizuj!
Miejska i wiejska dżungla
Blog wiejski

Zuzanna
Ostatnio zmieniany: 2019/11/16 19:05 przez zuzanna2418.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): th, Efkaraj, takasobie, edulkot, VERA, Pani Bestia, Semper, Elżbieta, zanetatacz, Danusia ten użytkownik otrzymał 2 podziękowań od innych

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/16 19:10 #182495

  • zuzanna2418
  • zuzanna2418 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 3597
  • Otrzymane podziękowania: 14047
W. udał się po zbiory, ja wyniosłam komplet nowych słoików oraz przykrywek, które niedawno troskliwie umieściłam w wysprzątanej sieni.

Pstryknęłam piecyk w łazience i wyszłam rzucić jeszcze okiem na ogród w zachodzącym słońcu.













Miał to być pierwszy i ostatni zachód słońca podczas listopadowego pobytu.
Wańka grzecznie odmówiła pójścia na noc do domu



Wróciłam, wykąpałam się, z ulgą zmywając te wszystkie kurze i zapachy niekoniecznie przyjemne. W. usiadł z koszykiem pigwy i wiaderkiem, (które było faktycznie doniczką) pigwowcowych jabłuszek i zabrał się do krojenia ich na dżem. Gniazda nasienne strzelały po całej kuchni, ogień cichutko szumiał w piecu, radio coś tam gadało, ja tłukłam muchy grzejące dupska na piecu. Kawałki owoców wraz z gruszkami powędrowały do gara, w którym od czasu do czasu ktoś z nas mieszał. Potem mieszał już tylko W. bo ja wlazłam do łóżka z lekka wypluta. Zaczęliśmy wchodzić w wiejski tryb życia, który będziemy kontynuować, kiedy c.d. w niedzielny poranek n.
Nie rozmnażaj, nie porzucaj-sterylizuj!
Miejska i wiejska dżungla
Blog wiejski

Zuzanna
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): th, Efkaraj, takasobie, edulkot, VERA, Pani Bestia, Elżbieta, zanetatacz, Danusia, a.nia ten użytkownik otrzymał 1 podziękowań od innych

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/16 19:59 #182498

  • Elsi
  • Elsi Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 1732
  • Otrzymane podziękowania: 5268
Rzeczywiście, ta sobota, była piękna, słoneczna, bo w niedzielę już lało, ale po tym suchym lecie nawet nie wypada narzekać :podlewam .
Wańka nie wchodzi do domu, bo czuje się zobowiązana do pilnowania obejścia. :)
Trawy dodają uroku ogrodowi (dzisiaj powiązałam swoje trawy korzystając z pięknej pogody),
bo gdyby nie one, to teraz tylko jakieś smętne suchelce pchałyby się w oczy.

Jak widzę, srebrzysta bylica zaczyna się rozłazić po rabacie, no piękna ona jest,
ale ma duży "rozrzut", przynajmniej u mnie.
Trafne spostrzeżenie, Zuziu, nastąpiła na wsi wielka zmiana.
Już niewiele osób uprawia warzywa na własne potrzeby, trudno kupić mleko "prosto od krowy",
czy jajka od "szczęśliwych kur". Łatwiej kupić w Biedronce. Mam nadzieję, że to przejściowe.
Pozdrawiam, Elżbieta

Od wiosny do wiosny .....
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): zuzanna2418

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/16 20:32 #182499

  • Efkaraj
  • Efkaraj Avatar
  • Wylogowany
  • Moderator
  • Każdy kolor jest piękny, pod warunkiem, że jest czerwony :)
  • Posty: 13888
  • Otrzymane podziękowania: 33632
A ja się ludziom na wsiach nie dziwię, że wolą kupować w sklepie. Przecież to jest normalne, że każdy chce miec lepiej. Bo niby co? My miastowe pojedziemy na wieś, kupimy sobie 2-3 litry prawdziwego mleka i będziemy szczęśliwie celebrować wieś... Ale wcale nie myślimy, że żeby mieć to mleko, rolnik musi dwa razy dziennie tę krowe wydoić, wyprowadzić na łąkę, na zimę zebrać siano, bo trawa nie rośnie, czyścić, wynosić gnój...CODZIENNIE. Nie ma świąt, niedziel, wolnych dni. Krowę trzeba wydoić i oporządzić. Po co? Żeby się napić szklankę mleka.
Do tego dochodzą koszty finansowe utrzymania krowy.
jesli kogos nie przekonuje chęć wygodniejszego życia, to opłacalność takiego interesu jest żadna. No chyba, że za litr mleka płacilibyśmy jak za woły :)
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): VERA

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/16 20:53 #182502

  • edulkot
  • edulkot Avatar
  • Wylogowany
  • Moderator
  • Posty: 10242
  • Otrzymane podziękowania: 23926
Ooo dobrze prawisz Efciu :bravo długo mieliśmy krowę, jedną krowę, właściwie dla własnych potrzeb, nadwyżki sprzedawałam, do czasu jak sprzedaż spadła do kilku litrów na tydzień. Ludzie są wygodni, zwłaszcza młodzi, nie mają czasu wpaść odebrać litr mleka, starzy wymarli i krowa poszła do rzeźni. Co prawda miała już swoje lata, potrafiła dać na dobę 30 litrów, a ja głupia musiałam to morze mleczne przerobić :heart
Do tych prac wymienionych przez Ciebie muszę jeszcze dorzucić coroczne rozliczenie się z ARR z 'kwoty mlecznej', to dopiero była biurokracja :mur
A gnój trzeba było usuwać przed każdym udojem, ręcznym udojem :bezsil

Ale takie małe masarskie sklepiki to chyba powinny istnieć think:
Majka - "Pamiętajcie o ogrodach"
Domek pod Dębami w różanym ogrodzie część II
Ostatnio zmieniany: 2019/11/16 20:54 przez edulkot.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): Efkaraj, VERA

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/16 21:00 #182503

  • zanetatacz
  • zanetatacz Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 10361
  • Otrzymane podziękowania: 23440
Zuzanno- nadrobiłam zaległości ....z przyjemnością czytam opowieści z wiejskiego życia i codziennej krzątaniny a zdjęcia jak zawsze cudne clap
pozdrawiam Żaneta
"Człowiek potrzebuje do życia ogrodów i bibliotek"-Cyceron
597 metrów zieloności
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/16 21:22 #182508

  • Elsi
  • Elsi Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 1732
  • Otrzymane podziękowania: 5268
Dziewczyny, nie chodzi mi o to, by coś robić dla idei.
Wiem, ile jest pracy, gdy w gospodarstwie są krowy.
W mojej wsi krowy też stały się przeszłością, gdy pokolenie moich rodziców przeszło na emeryturę .
Inna sprawa, że w poprzednim wieku, krowa była niejednokrotnie żywicielką rodziny.
Pamiętam, że zawsze w domu było nabiału pod dostatkiem.
Zachowałam, po rodzicach, drewnianą "maśniczkę" do ubijania masła.
Opłacalność - to tylko jedna strona medalu
Jest też druga - wiem, co jem, jeśli mam takie możliwości.
Nie mam warunków na trzymanie np. królików czy kur, ale mam przynajmniej własne warzywa i owoce.
A widzę zarastające pola po sąsiedzku i słyszę narzekanie, jakie to teraz warzywa drogie :P .
Każdy wybiera, co woli, moje warzywa też są "drogie", ale inaczej, ten ciagły brak czasu, ale to mój wybór.
A mleko prosto od krowy - to było mleko gwizdac , odkąd - obecnie 90-letnia - sąsiadka pozbyła się krowy,
nie pijam mleka.
Zuziu, nie pogonisz nas za te krowy??????
Pozdrawiam, Elżbieta

Od wiosny do wiosny .....
Ostatnio zmieniany: 2019/11/16 21:30 przez Elsi.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): edulkot, VERA

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/16 22:10 #182521

  • edulkot
  • edulkot Avatar
  • Wylogowany
  • Moderator
  • Posty: 10242
  • Otrzymane podziękowania: 23926
Zuziu kocha wszystkie zwierza, jak to weterynarz więc pewnie tylko pokiwa palcem za tę małą dygresję vishenka
Elu mnie się czasami śni takie ciepłe mleko prosto po udoju :mniam


Miałam Zuzi napisać o tej trawce, chyba molinia się zwie think:Widzę że ładnie rośnie a ja ciągle się nad nią zastanawiam a to błąd, pewnie w przyszłym roku trzcinniki wymienię na molinie think:
Majka - "Pamiętajcie o ogrodach"
Domek pod Dębami w różanym ogrodzie część II
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Miejska i wiejska dżungla 2019/11/16 22:39 #182525

  • zuzanna2418
  • zuzanna2418 Avatar
  • Wylogowany
  • Platynowy forowicz
  • Posty: 3597
  • Otrzymane podziękowania: 14047
Elu, Efciu, Maju ja się bardzo cieszę, że dyskusja się rozwinęła!
Tak naprawdę znikomy odsetek mieszkających na wsiach utrzymuje się z rolnictwa. No i zmienił się sposób chowu i hodowli zwierząt. Przepraszam za moje zdanie w kwestii mleka od krów w ubiegłym wieku, ale mam zawodowe skrzywienie. Wówczas gruźlica, bruceloza bydła szalały, świadomość ludzi była inna, wieś też znacznie biedniejsza. Nie żałuję, że tych krowinek po gospodarstwach już nie ma.
Bożenka hoduje indyki i kury i skrzętnie wykorzystuje owoce z sadu, no i uprawia warzywa. Ale z gospodarstwa nie dałaby rady się utrzymać, bo nie ma kilkuset ha super ziemi. Teraz tacy gracze się liczą, a na lokalny rynek można produkować w ramach rolniczego handlu detalicznego, ale z doświadczenia kolegów z terenu wiem, że taka działalność też różnie wygląda. Dlatego ja kupuję w sklepie a nie na targach, nie wierzę w zdrowe mięso czy jaja prosto od baby. Jeśli nie znam baby :D

A trawa to molinia, czyli trzęślica. Mam kilka sztuk różnych odmian, niestety z oznaczonych tylko trzy: variegata, najmniejsza, nieco większa Paul Peterson i największa Heidebraut. Bardzo je lubię, szczególnie jak kołyszą się na wietrze.
Bylica to faktycznie wędrownik, póki co ten fragment ogrodu popadł w zapuszczenie, bo fatalnie dobraliśmy rośliny w tym miejscu mieszając niskie byliby z wielkimi krzaczorami. W dodatku rośnie tam jakieś upierdliwe trawsko, które zarasta regularnie całość. Więc póki co nie ingeruję, bo i tak czeka nas gruntowna przeróbka. A tym razem W. przywiózł jakąś inną, bardzo wysoka odmianę bylicy, ale nie wiem, gdzie ją wetknął.
Nie rozmnażaj, nie porzucaj-sterylizuj!
Miejska i wiejska dżungla
Blog wiejski

Zuzanna
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Za tę wiadomość podziękował(a): takasobie, edulkot, VERA, Elżbieta, zanetatacz, a.nia, Maggie
Moderatorzy: Efkaraj
Czas generowania strony: 0.209 s.