Ale napadało.
Jak szkoda, że to teraz się wszystko roztopi.
Przynajmniej u mnie.
Nie mogło poczekać jeszcze tydzień przynajmniej?
I znowu nie będzie białych świąt

U nas też napadało śniegu, było codzienne odśnieżanie... teraz trochę mnie martwi czy zsuwające się zwały z dachu czegoś, lub kogoś nie uszkodzą Chyba jednak zbyt gwałtownej odwilży nie będzie? Takie ilości śniegu tak szybko się nie roztopią... chyba?
Ja do kompostownika nie chodzę Zbieram odpadki w kolejnych pojemnikach, wiaderkach i czekam na lepszy dostęp, tym bardziej, że na chodniczek do kopmpostownika zwaliła się sosna

A ja kupiłam sobie 2 wiaderka bokashi i nie muszę chodzić do kompostownika .

Tak późno sadziłaś czosnek zimowy? Ja w końcu swojego nie posadziłam, bo wydawało mi się, że to nie czas .

edyta napisał:
A jak to, czemu to ?

Elu, jak dawno u Ciebie nie bylam. A Twój ogród, jak zawsze, taki przyjazny, naturalny, otulajacy... Bieszczady piękne, ale ogród jesienny i pod śniegiem -też.

Elu i ja dawno nie zaglądałam do Ciebie. Co tam słychać? Jakieś nieśmiałe oznaki wiosny pewnie już u Ciebie są?
Pozdrowienia przesyłam

Długo nie było mnie w swoim ogródku, tym wirtualnym i tym za oknem.
Pogoda nie sprzyjała, nawet przecinek krzewów jeszcze nie robiłam.
W ostatnim czasie tylko trochę uprzątnęłam sprzed domu porozwlekane przez wiatr liście i trawy.
Trzeba wziąć się za porządki, bo wiosenne kwiaty, które zdecydowały się zakwitnąć muszą przebijać się przez suche "chabłezie".



Lustruję ogród i aż słabo mi się robi, kiedy popatrzę, że wszystko to czeka na moje ręce .



Stary tunel został zdemontowany


a nowy jeszcze nie gotowy, w głębi widać przygotowany fundament i na tym stanęło, bo mróz nie pozwalał pracować z poliwęglanem a potem pomocnik wyjechał



Męczę się więc z wysiewami warzyw w domu, wynoszę na balkon, wstawiam, wynoszę .......



Polu, śnieg był tej zimy kilkakrotnie, ale zawsze na krótko a jak mroziło to akurat stopniał.
Inna sprawa, że co to za mrozy, ostatnie zimy to najniżej do -15.

Ave, mnie kiedyś rodki też wydawały się trudnymi roślinami, pierwszy czyli Nova Zembla przeszła sporo stresu, trzykrotnie zmieniała miejscówke. Wreszcie chyba znalazłam dobre miejsce, w którym rodki rosną bezproblemowo a i pracy przy nich nie ma za wiele. Dają nadzieję na kwitnienie, ładnie zapączkowały.

Dopiero zdałam sobie sprawę, że naprawdę długo tu nie pisałam, dotarło do mnie, Gosiu, że piszesz o świętach Bożego Narodzenia, gdy tymczasem za miesiąc Wielkanoc . Bardzo szybko ten czas mi zleciał .

Czytałam Marysiu, że śnieg narobił Wam trochę szkód, mówi się trudno, ogród trochę przejaśnieje, choć drzew szkoda. Dzisiaj usunęłam sporego jałowca za domem, leżał wyłamany przy ziemi, pewnie śnieżyca go przygięła zbyt mocno.

Edytka, późno sadziłam zimowy czosnek, ale zauważyłam, że już wyłazi zielonym do góry.
Ty to wymyślasz jakieś modne wynalazki, bokashi.... nie zgłębiałam tematu i co, warto Twoim zdaniem?

Izo, dziękuję za miłe słowa, zaglądałam do Ciebie kilka razy, też dawno nie pisałaś?

Kasiu, wiosna powoli zagląda i do mnie, choć tu trochę później niż na zachodzie kraju.
















Acha, weszłam w nowy etap życia i od końca lutego jestem szczęśliwą emerytką
,
Żeby jednak nie było tak dobrze, od marca znowu pracuję , w połowie wymiaru czasu pracy. Ale luzik, mogę sobie dopasować czas pracy, dotąd nie mogłam się zgrać z pogodą. Teraz więc idę rano do pracy i jak piękny dzionek to po 4 godzinach wracam i mogę iść do ogrodu.
W lutym wykorzystałam jeszcze urlop i cały tydzień spędziłam na Helu, konkretnie w Helu. Mogłam więc "plażować" do woli , zarówno od strony zatoki jak i pełnego morza. Było pięknie, bez pośpiechu i natłoku turystów i wszędzie blisko.

Inka wreszcie wyspacerowana.


To akurat przy molo w Jastarni, wiało okrutnie



Inka i krokodyl







Port w Helu nocą i widok na Gdynię (te światła z prawej)



Rybki z kutra też były

Elu, mnie też nachodzi zwątpienie, kiedy patrzę, ile roboty mnie czeka z tymi suchymi badylami. Tak wyczekujemy wiosny, a to chyba najbardziej męczący czas w ogrodzie.... Zawsze wychodzę z tego sprzątania z jakąś kontuzja, a w najlepszym wypadku z poranionymi dłońmi.
Nad morzem w zimie byłam tylko raz i nie mam dobrych wspomnień. Generalnie, nie przepadam za polskim morzem, za tym wiatrem niosącym zimno nawet w gorące dni, tym wszędzie wdzierającym się piaskiem... Podziwiam, że nie uświerkłaś z zimna.

Polu, mamy duże ogrody, więc pracy sporo. Zakładanie nowych rabat jest super, ale potem brakuje czasu i sił na ich pielęgnację. Czasem chciałabym trochę mniejszy ogród mieć .
Nad morzem wieje, to prawda. ale wiedząc o tym trzeba się odpowiednio ubrać i jest wtedy dobrze.
Nie zmarzłam, mimo że jednego dnia przemokliśmy i nie wiedziałam, czy to woda czy piasek bije mnie po oczach , ale co się nawdychałam jodu, to moje . Nie lubię gorąca i leżenia na plaży, i wakacyjnego ścisku. Uważam, że Bałtyk jest piękny, chociaż wiadomo, że nie ma takich kolorów i przejrzystości wody, jak np. Adriatyk.

Skoro w porzednich latach dawałaś radę, to teraz dasz tym bardziej . W końcu o połowę wolnego czasu więcej masz

Nienawidzę morza latem. W zasadzie w ogóle nie przepadam za morzem, ale jeśli miałabym już jechać, to tylko zimą

Masz rację z tym, że ogród przejaśnieje Jest duża róznica po wycięciu sosny. Roboty czeka nas ogrom, teraz, wiosną, człowiek aż rwie się do ogrodu, ale wiem z doświadczenia, że szybko mi minie Wysiewy masz imponujące, ja dzisiaj dopiero odbieram zamówione w necie nasiona. Uprawiałas kiedyś ogórek meksykański? U mnie to jego debiut, chcę go posiać razem z cyklanterą
Nigdy nie byłam zimą nad morzem, ale leżeć na plaży latem też nie lubię- nuuuda

A ja lubię się wygrzać na piachu, ale ścisku tez nie lubię. Lubię Bałtyk poza sezonem chociażby z tego względu

Zbieranie suchelców czeka nas wszystkich. Grunt to się nie stresować. Jak mam nieuprzątnięte, to mówię, że to permakultura

Gratulacje dla szczęśliwej Emerytki
Kwiatki w ogrodzie to kwiatki, ale za pasję uprawy warzyw to Cię szczerze podziwiam
Nie mam serca do tej czynności - dobrze, że M kocha się w warzywniku więc mamy zieleniny pod dostatkiem

Ja również gratuluję otwarcia nowego etapu w życiu

Na emeryturze uwielbiam to, że wstaję kiedy chcę i nie mam już wyrzutów sumienia jak wstaję o 10.00 i nikt mi nie może nic kazać
Czasu nie będziesz miała więcęj tylko raczej mniej, szczególnie jak się ma wnuki
Witaj w Klubie

Elsi napisał: Ja bym raczej powiedziała: Inka i foka .

Gratuluję decyzji, z którą trochę się jednak nosiłaś .

Co do bokashi, to jeszcze nie mam zdania. Postanowiłam spróbować, bo w ten sposób można zagospodarować całość odpadków kuchennych i mieć skondensowany płyn będący podobno świetną odżywką dla roślin, Póki co , jest to dla mnie czysta teoria, bo wiaderka kupiłam w grudniu, więc nie miałam dotąd możliwości sprawdzić czy płyn faktycznie działa. Zawartość wiaderek zakopywałam w tunelu. Okaże się, jak szybko będą się rozkładały w ziemi.

Elu -to teraz "wolność i swoboda" ,ja jeszcze 2lata muszę czekać ,ale od stycznia pracuję na pół etatu i czasu jakoś więcej nie mam a nawet bardziej mi go brakuje ,więc nie wiem jak to możliwe ,ale tak to jest -chyba te coraz wolniejsze ruchy to powodują .Morza zimą zazdroszczę ,ciągle obiecuję sobie jechać jak będzie sztorm i jakoś to się nie udaje....

Elu, ale Ci zazdroszczę. Ja mam jeszcze 5 lat.
Takie pół etatu to fajna sprawa, bo pracujesz krótko, ale jesteś między ludźmi.
I w sumie masz juz wszystko gdzieś na emeryturze, więc zbytnio się nie stresujesz przełożonymi,.
Tego mi brakuje.

Elunia gratulacje to zaczynasz nowy etap życia i to na fajnych warunkach Zima chyba wszystkich przybiła strasznie sie w tym roku wlokło i często bez słonka to i człowiek jakiś taki oklapnięty

Marta, póki co, to miałam 3 pełne dni wolne, bo ciągle coś, nie widzę tego czasu więcej.
Byle do maja (umowę mam do końca kwietnia).

Marysiu, nigdy nie miałam ogórka meksykańskiego. Wysiej i podziel się odczuciami .

Miłko, ogarnęłam już połowę działki, czyli już z górki - w przenośni i dosłownie.

Verciu przyznaję, że dla mnie ogród przy domu jest pełny tylko z warzywnikiem.
To sporo pracy, ale bez tego ani rusz. Liczę na dodatkowy czas na tej emeryturze .

Ave, ja też już wyłączyłam budzik w telefonie .
Mam wprawdzie jeszcze te 20 godzin tygodniowo,
ale nie jestem związana ramami godzinowymi.
Ostatnio byłam więcej w pracy, bo pogoda mało ogrodowa.

Oj, Edytka, nosiłam się z pół roku, bo to naprawdę duża zmiana w życiu,
trzeba się z myślą oswoić, że to taki boczny tor trochę a ja lubię pracować z ludźmi (chyba ).
Obserwuj działanie bokashi, zapytamy jesienią.
Co do fok, to widziałam je w fokarium podczas karmienia, ale mieliśmy to szczęście widzieć jedną dziką, odpoczywającą po sztormie na plaży.

Żaneta, ten brak czasu, to pewnie tak się kurczy przez zwiększone nasze oczekiwania ?
Tyyyyle planuje się zrobić.

Małgoś, moje koleżanki mające jeszcze sporo lat do emerytury też mi zazdrościły,
ale na wiek i zmarszczki zamienić się nie chciały . Coś za coś.
Przełożonymi nie warto się stresować, wypracować w sobie takie podejście, to pomaga.
"Róbmy swoje" i tyle.

Danusiu, fakt warunki lepsze niż kiedykolwiek, dodatkowo ja się nie śpieszyłam, a po uzyskaniu uprawnień każdy kwartał ma swoją wymierną wartość. Z drugiej strony ,tak podchodząc, można się w 90tkę wpędzić .
Przyznam się, że tegoroczna zima nie zdążyła mi zbrzydnąć, minęła mi nie wiadomo kiedy,
nawet nie zdążyłam wziąć się za robótki a już trzeba było siać i pikować.
Pokażę mój parapet w pokoju dziennym, mam tam dobre warunki świetlne i cieplne, wysokie okno, szeroki parapet i długi na 3,6 m. Zostawiłam tylko trochę miejsca na poduszkę dla kota .
18 odmian pomidorów , po co aż tyle? - pyta mąż -nie można tylko ulubione? ??
A jak dużo ulubionych? Chyba zacznę opisywać, które smakują mi bardziej a które tak sobie, bo życie to jednak sztuka wyboru .



Kiedy pogoda pozwala, to pracuję w ogrodzie, usuwam suche badyle po zimie i przycinam róże.

Zauważyłam, że znowu podziemie wyżarło cebulki.
Mam zwyczaj sadzić je w grupach, przykrywać ziemią z worka i teraz widząc pusty krąg ciemnej ziemi mam dowód na braki, a bliższa obserwacja ujawnia pionowe otworki.
Jak z tym walczyć, kiedy jeden kot i jedne pies nie wystarcza?
Zresztą, to piecuchy i przeważnie siedzą w domu

Przekwitły dość szybko irysy żyłkowane (kwitnie jeszcze jeden żółty, zapomniałam nazwy, bo to chyba nie jest złota Kaśka, bo ona kwitła wcześniej) i nieliczne krokusy, pominięte przez gryzonie.



W ogrodzie są już kolorowe akcenty. Oprócz ciemierników kwitnie drobnica wiosenna; mam na myli kokorycze, zawilce, cebulice.





Obsadziłam kilka donic z myślą o wyniesieniu na cmentarz.





Zaczęliśmy toczyć sok z brzozy. W sobotę i niedzielę rozdawałam sąsiadom, bo przez ciepło spływało po 4 litry na dzień i tyle samo na noc. Ostatnie dwa dni było tylko ok. litra z taflą lodu na wierzchu.





Zauważam, że jak na marzec, trawnik jest już zielony, to chyba zasługa opadów.

Pierwszy raz zakwitły siewki ciemiernika, które dostałam od koleżanki dwa lata temu, bez nazwy rośliny-matki.

Cudnie u Ciebie, ale o pomidorach musisz mi napisać więcej. Co posiałaś? Ja po kilku takich średnich latach posiałam niskich, bo nad wysokimi tak średnio panuję, ale znalazłam jeszcze ponad 10-letnie nasiona i spróbowałam, czy wykiełkują. Wykiełkowały i będę miała Zagadkę prirody, Malachitową szkatułkę i Chockolade striped. No i kilka niskich , jak wspomniałam. takich z marketu nasion. Chciałam kupić jeszcze przez neta, ale stwierdziłam, że jak te posadzę, to miejsca już nie będzie.