Marysiu, myślisz, że deska będzie unosić się na wodzie i nie zatonie ?
Opalanie trwa dalej, bez względu na mróz i śnieg :



Mam tylko nadzieję, że nic nie pokrzyżuje planów, po M na kwarantannie .

W ogrodzie, jak wszędzie - biało. Jak dla mnie to zima mogłaby już sobie pójść . Nosi mnie wiosennie i jakoś te widoki za oknem wydają mi się mało kompatybilne .














Trawy, które zostały niezwiązane, leżą teraz na ziemi:



Całą zimę obywałam się bez zakupów, ale w końcu mnie poniosło.
Chwaliłam się już oczarem Rubin:





Ale kupiłam jeszcze kolejne 5 ciemierników Zymonowskich . Pewnie, gdybym sama robiła zakupy byłoby ich mniej, ale na odległość, to jakoś tak częściej biorę jak leci . Ciemierniki jeszcze nie dojechały do mnie - pokażę, jak będę miała u siebie.
A, i jeszcze zamówiłam kolejnego oczara "Orange Peel"- czekam na dostawę do sklepu .

edyta napisał:
No to trzymam kciuki, żeby jednak plany się nie pokrzyżowały. Bądźcie zdrowi

Widoki mało kompatybilne ... ale jakże piękne
Gratuluję zakupów. Ponieważ znam swoje zapędy na strony sprzedażowe nie wchodzę
Opalanie jak najbardziej na czasie, od razu cieplej się robi. Zdrówka dla M. życzę .

Skonsultowałam z moim M - wszystkowiedzącym Deska sosnowa nie zatonie, dębowa...Hmmm ?

Edytka, no żeby w styczniu kupować rośliny, to koniec świata.
No, ale kiedy kupować oczary, gdy one w styczniu kwitną?????
Ciemierniki też. Tyle, że u mnie byliny przysypane, co namniej, 30 cm warstwą śniegu

I ja obywałam się do teraz ale nadrabiam zdrowia.

sierika napisał: A więc nie tylko mnie poniosło .
Wczoraj odebrałam od Gosi 3 zakupione ciemierniki. Na tym etapie rozwoju, kwiaty są niemal identyczne, ale co mi tam :



Elu - Elsi, a kiedy kupować, jak w styczniu ogrodnik najbardziej wygłodniały .

Marysiu, dębowych desek nie mam, więc pomyłki nie będzie .

Ewo, ja też na strony sprzedażowe nie wchodzę. Ale bywam na forum . A tutaj choroby szerzą się błyskawicznie .

Dziewczyny, dziękuję wszystkim za życzenia zdrowia dla M. Kwarantannę kończy w piątek. Na dzień dzisiejszy nic się nie dzieje. No chyba, że pomysł, żeby od poniedziałku wziąć urlop w celu postawienia altany, uznać za przejaw mgły mózgowej .

Zrobiłam poranny obchód po ogrodzie. Wyrąbałam przerębel w oczku, dosypałam ziaren do karmnika i cyknęłam jakieś .

Mój oczar rosnący w gruncie ani myśli kwitnąć. I może dobrze, że sie nie spieszy . Bo chyba nie mylę się, że to pąki kwiatowe ?



Widać, że w poprzednich latach kwitł, bo wytworzył torebki nasienne, które już są puste:



Cinnamon Snow wystawił główki kwiatowe do słońca. Po zrobieniu fotki zasypałam go śniegiem .



Smoczki grzecznie śpią pod puchową pierzynką:



Czasem, któryś otworzy na chwilę oczka:



W kompostowniku kwitnie życie. Pojawiły się bardzo wyraźne tunele - jakieś żyjątko schowało się przed mrozem. Pewnie myszy . Z dwojga złego lepiej niż w domu . Parę dni temu oglądałam program przyrodniczy, w którym pokazywano zależność ekosystemu leśnego od dostępności żołędzi. Co 4 lata jest rok żołędziowy i wtedy zwierzęta żywiące się nimi przeżywają baby boom. intensywnie rozmnażają się myszy, które mają wtedy dużo pokarmu. Kiedy jednak zapasy się kończą, myszy głosują i spada ich liczebność. Cierpi na tym cały łańcuch pokarmowy (m.in. kuny i myszołowy). Drapieżniki muszą szukać innego pokarmu i intensywniej zaczynają polować na małe ptaki, jak np. rudzik. Istotnie spada wtedy liczebność rudzików .
Tak więc, cokolwiek zamieszkało w moim kompostowniku, nie zamierzam tego niepokoić :

A może lepiej byłoby zarzucić na oczko jakąś lekką siatkę o drobnych oczkach i umocować ją na brzegach?

Tomku, rozważałam i tą opcję, ale obawiam się, że zwierzę, np. kot może się w siatkę zaplątać i stałaby się ona śmiertelną pułapką.

Tak, istnieje takie niebezpieczeństwo. Trzeba by było poszukać siatki o odpowiednim naprężeniu i wystarczająco mocnej. Nie byłoby to pewnie łatwe.

Też muszę zajrzeć do swojego kompostownika... co prawda mamy naokoło przymocowaną siatkę, ale co to dla myszki za przeszkoda
U mnie widać ślady buszowania kotów, pełno tropów na śniegu.

Jak widać, myszy są ważne, nie tylko jako bohaterowie bajek!
Łańcuch do wody mi się podoba. Miałam mieć dwa przed domem z rzygaczy daszku nad drzwiami prosto do donic z kwiatami, ale w rezultacie mam tylko rzygacze, bo donic tez nie postawiłam.
Oczar śliczny. Przypominam sobie o nim teraz, a to trzeba pamiętać jesienią, żeby posadzić

Miłko, ja tam kupiłam teraz, wiec jesienią nie muszę już pamiętać .
Z łańcuchami nic straconego, przecież możesz dorzucić .

Ewo, u mnie też pełno się kręci. Wiedzą, że zawsze coś dostaną do jedzenia, to przyłażą .

Tomku, zazwyczaj trzymam się zasady, że lepiej nic nie robić, niż zrobić coś nieprzemyślanego. Nauczyło mnie tego bardzo przykre doświadczenie. Kiedy byłam dzieckiem, nasz pies biegał luzem i często wychodził na ulicę. Lubił obszczekiwać przejeżdżające samochody. Zawsze się o niego bałam i kiedyś zobaczyłam, że stoi na ulicy, podczas, gdy zbliżał się samochód. Zaczęłam nawoływać go nerwowo i pies zaczął biec w moją stronę, wprost pod koła nadjeżdżającego samochodu. Gdybym nic nie zrobiła, mógłby usłyszeć nadjeżdżające auto i zejść z jezdni. Oczywiście byłam dzieckiem i nie chodzi to o wyrzuty sumienia, ale o naukę. Zwierzęta mają swój instynkt, który pozwala im wyjść cało z różnych opałów. Kiedy jednak się wtrącimy, zaburzamy ich naturalne odruchy i możemy bardziej zaszkodzić niż pomóc. Tak więc, staram się raczej robić mniej, niż więcej. A jeśli mam coś zrobić, to muszę mieć głębokie przekonanie, że ma to sens .

Tyle, że koncepcja się zmieniła i nie będzie już donic pod domem Na zakupy teraz już straciłam wenę. Boję się, że coś nie tak wybiorę Taka coś jestem niezdecydowana i niepewna.
Chyba mi brak wyobraźni teraz, jak śnieg leży

Miłko, w sumie to Ci zazdroszczę tego, że straciłaś wenę do zakupów. Choć przyznaję, że mi również brak aktualnie wyobraźni - tylko u mnie to działa w drugą stronę . Ja kupuję bez wyobraźni . Na chwilę znika mi z oczu widmo stojących miesiącami doniczek , czekających, aż wymyślę im jakąś miejscówkę .
Aktualnie (za sprawą Mai Franusiowej, która pokazała u siebie w wątku pierwiosnki kandelabrowe), siedzę w Sadzawce i kompletuję zamówienie .

Edyta, muszę przyznać, że działam podobnie impulsywnie, jeśli chodzi o zakupy, zamówiłam sobie hortensje drzewiaste (3) .
A fotki Majki podziałaly i na mnie, ale trochę inaczej, kupiłam nasiona, wysieję, wystawię do ogrodu na przemrożenie i zobaczę, może mi coś skiełkuje.

Edytka, ja do tej pory trzymałam się zawsze dzielnie i nie robiłam zakupów internetowych
W tym roku cos mnie wzięło.
Już kupiłam dalie, nasiona i kilka bylin.
To chyba reakcja obronna przed tym co się dzieje wokół.
Wokół mojego kompostownika panuje totalny bałagan. Prawdopodobnie ptaki wywalają wszystko co im nie pasuje na zewnątrz.
Na pewno jeśli będziemy miały przyjechać to najpierw skontaktujemy się z Tobą, czy masz czas.
Także spokojnie nalotu niezapowiedzianego nie będzie

Gosiu, nic tak nie poprawia humoru jak zakupy . Bardzo liczę na spotkanie z Wami .

Elu - Elsi, trzy hortensje drzewiaste to niezły zakup . Z nasionami też dobry pomysł, ale ja stałam się niecierpliwa. Kiedyś wyhodowanie od nasionka sprawiało mi frajdę, a ostatnio nie chce mi się czekać na efekty . Życie wydaje mi się za krótkie na czekanie .

Mój M wczoraj szczęśliwie zakończył swoją 2-gą kwarantannę i dzisiaj od rana złapał się za robotę przy altance. Z trudem zdołałam go odwieść od pomysłu, żeby wziąć urlop na najbliższy tydzień i spędzić na budowie . Dzisiaj pogoda jeszcze w miarę, ale i tak M i znajomy, który mu pomagał, czerwone nosy .
Właśnie kończą ramę:








Zadołowany w ogrodzie oczar, rozwija kolejne pąki.



Zniknął śnieg i pojawiły się ciemierniki:








Niektóre paprocie zachowują się, jakby nie zauważyły zimy. Poniżej nerecznica czerwonozawijkowa - paproć nie do zdarcia :

Edytko i ja kupuję bez namysłu. Zamówiłam dalie, lilie i chryzantemy, o nasionach nie wspomnę. I patyczki hortensjowe i inne mam obiecane. A w kompoście też coś ma używanie. Słodkie te smoki w śniegowych czapeczkach