Witam wieczorową porą..
Zaniedbałam forum i ogólnie jakoś sama czuję, że zapadłam w głęboki sen zimowy..
Psiska dzielnie mi w drzemaniu towarzyszą..
Marviś zawsze wybiera najwyższą grzędę- tu na moim ramieniu
pochrapuje cichutko
Cyguś postanowil podarować się w ramach spóźnionego prezentu pod choinką..
Ja przepadłam w otchłani nicości, ogródek też śpi- pod śnieżnym puchem..
Wczoraj jednak zostałam wyrwana z tego marazmu- Haniu
, dzięki serdeczne za przywołanie mnie do porządku i przypomnienie, że Lilypol ruszył z ofertą
Oczywiście przypomniało mi się, że poprzednie zamóienie to były 4 odmiany, w tym dwie pomyłki
..jednak tak łatwo się nie zniechęcam
Edytko, Twój psiak tak dzielny, jak nasz Marviś. Fajerwerki strzelały nieopodal, Cyguś skulony na wycieraczce, a mała Owieczka rozzłoszczona, że mu ktoś hałasuje- ujadał zaciekle
Siberko- potwierdzam, dwa psiaki to faktycznie spora radośc.
Bawi mnie bardzo prowadzenie obserwacji- jak sobie gadają ze sobą. SUper to wygląda, jak się patrzą na siebie, bezgłośnie, ale wyraźnie rozmowa się toczy.
Lubię obserwować ich wzajemne kontakty- psotnego i rezolutnego Marviśka, często zapraszającego do zabawy..i Cygusia, przeważnie z dostojną miną.
Chwilami sprawia wręcz wrażenie zahukanego entuzjazmem młokosa..ale jak trzeba, to potrafi warknąc i przywołać do porządku.
Czasem sama wręcz czekam, żeby ochrzanił Marvisia i trochę go okiełznał
Generalnie jednak w stadzie sielanka- wspólne jedzenie kostek, zero agresji
Czasem tylko przytłacza nieco fakt, że mnie sobie wybrały na przewodniczkę..tzn Cyguś wybrał a Marviś zaakceptował tę informację.
Jestem ciągle oblepiona psami, łażą za mną te rzepy. Na fotelu przeważnie obsiadają mnie..i czasem mam już przesyt tej psiej miłości.
Z radością przyjmuję chwile, gdy to P jest zapraszany do zabawy.
Paweł- dzięki za link!!
Metallica, Guns's'Roses, Bon Jovi- to zespoły mojej nastoletniej młodości..ehhh, wspomnienia:)
Haniu, raz jeszcze gorące dzięki za telefon i wyrwanie z zaspy śnieżnej..
Neluś, wzajemnie, niech i Twoje marzenia, w tym i te ogrodowe, się spełniają
Gosiu, pralnio-suszarnia wyszła nam całkiem schludnie i bardzo mnie to cieszy.
Oczywiście mogłąm pralkę zaplanować w którejś z łazienek, ale o wiele bardziej podoba mi się ta wersja- jest osobne pomieszczenie ze sprzętami, deską, żelazkiem..
Przyjemny kącik wyszedł i badzo nas to cieszy.
EDIT..a co tam- pochwalę się, co porabiałam w czasie urlopu
rura gazowa pomalowana na fioletowo..
Nie widać tu, ale przy umywalce fioletowy ręcznik
Mąż mocno mnie obśmiał, że w kotłowni gości będe podejmować, ale ja się nie daję zbić z tropu i robię swoje
Robiąc to zdjęcie nie mieliśmy jeszcze zamontowanego drążka- wisi nad maszynami i tam odwieszamy koszule po prasowaniu, albo ubrania z pralki, nie nadające się do suszarki, żeby doschły same. Przyniosłam też tu żelazko, żeby rzeczy wymagające prasowania od razu tutaj prasować, a nie roznosić bajzel po całym domu
Suszarka jest super. Odkąd pamiętam, w domu rodzinnym był ten sprzęt i w sumie nie wyobrażałam sobie nie mieć tego wynalazku u siebie.
W lato suszenie na zewnątrz fajne- można rozwiesić, szybko schnie i przyjemnie pachnie.W domu jednak byłoby to uciążliwe zimą.
Nie wszystko do suszarki można włożyć, jednak większość rzeczy się nadaje.
Mamy suszarkę raczej niedrogą, ale Mama już ją testuje drugi rok. Poprzednia się zepsuła po 20(!!) latach, więc kupiła nową. Ciekawe, czy ten model też tyle posłuży
W każdym razie kupiłam taką samą do nas- ma kilka programów do wyboru.
Ciuchy w większości nie wymagają prasowania- jeśli wyjmie się jeszcze ciepłe, to często wystarczy złożyć czy rozwiesić.
Oczywiście t-shirty czy męskie koszule to trudniejsza sprawa- ale takie świeżo wyjęte, jeszcze ciepłe, bardzo fajnie się prasuje.
Suszarka ma zresztą program"suche do prasowania"- są prawie suche, ale nie na wiór, bardzo łatwo się poddają prasowaniu.
Ja suszarkę polecam jeszcze z jednego względu- w trakcie suszenia ciuchy są też "odpylane" co przy psach w domu jest cenną funkcją.
Jest też program odświeżania wełny- dla sweterków, które długo leżały w szafie stosuje się ten program i wełna nabiera świeżej puszystości.
Sama powiedz- czy nie brzmi fajnie..?
Trzeba tylko uważać z dobieraniem temp suszenia- rózne ubrania tolerują inną temp jak nastawisz za wysoką, to mogą się skurczyć.
Są też ubrania, których nie można suszyć zgodnie z info na metce, więc trzeba zachować czujność.
Na pewno w sezonie będzie okazja do spotkania
więc obejrzysz sobie tą maszynę na żywo.
Kasieńko, widzę, że i u Ciebie dylematy tarasowe.
U nas sprawa niejako się sama rozwiązała- Mąż niedawno uświadomił mi, na jaką kwotę planuje naprawy w samochodzie(
)..połowa mojego tarasu w to pójdzie
Inna sprawa, że ja po długich rozważaniach doszłam do wniosku, że chyba wolę sobie garderobę przy sypialni wykończyć, bo to się bardziej przyda i będzie służyć na codzień.
Niby nic..ale wymyśliłam sobie zabudowę/ścianę z luster o powierzchni 9mkw..i aż boję się fachowca na wycenę zapraszać..
Poza tym wyceniłam tapicera, żeby zmienić obicie mebli w salonie. Pewno zrobimy to jesienią- mocno zniechęca mnie fakt, że kanapę musiałabym oddać na jakiś czas i zostalibyśmy z niczym w salonie..pewno jakieś fotele zastępcze skołujemy.
Stwierdziłam, że może późną jesienią będzie dobry czas- zbytnio nas w tym terminie nikt nie odwiedza, więc jakoś przepękamy bez mebli w salonie. DO tego czasu wytłumaczę też Mężowi, że przy okazji jeszcze dorobimy sobie pufy do kompletu- staram się dozować Mu wesołe nowiny
Co do tarasu- u Ciebie Mąż głosuje za kostką, u mnie w sumie sam nie wie, ale wizualnie woli drewno.
Wygląda na to, że to nie będzie problem do rozwiązania w tym roku
A jak u Was- ten rok przeznaczony na tarasowe działania?
Co u Ciebie słychać- pewno teraz przyjemny czas odpoczynku od roli?
Robaczku- nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam wieścią o Twoim blogu- ogromne podziękowania, że dałaś mi cynk
Wrzosy rozrosły się pięknie. CO prawda u mnie zauważyłam prawidłowość, że rok po posadzeniu to czas skromniejszego kwitnienia..ale to oznacza, że ten rok będzie już należał do nich
Jak zapewne zauważyłaś, przerobiłam trochę wrzosowisko, dodałam białą smugę, cisy kolumnowe..
Uwielniam ten zakątek późnym latem!
Też zaobserwowałam, że niepostrzeżenie wkradły mi się formowane rośliny do ogrodu..a wszystko zaczęło się od przepięknego niwaki.
Jak wiesz, ja nie śledzę najnowszych trendów ogrodnictwa, a style mgliście rozróżniam- nie wgłębiałam się nigdy w to nadmiernie.
Nie wymyśliłam ogródka książkowo- tzn nie wybrałam stylu i nie dobieram roślin zgodnie ze stylem..jakoś mi tak to samo przyapdkiem wychodzi..i faktycznie, wyraźnie skłaniam się do japońskich akcentów.
Nigdy nie śmiałabym tak nazwać swojego ogródka, mimo tego, że jedna rabata to azalie japońskie i rodki..jednak to nie czyni z niego ogrodu japońskiego. Nawet dodanie klona palmowego tego nie zmieni
ale fakt- jakoś samo mi się nasunęło, żeby lekko podryfować w tym kierunku- stąd trawki pod klonem..i 3 kamienie..
mimo wszystko żwirku, pagody ani posągu Buddy nie planuję
Zafascynowało mnie jednak strzyżenie form- to niwaki obudziło we mnie skrytego fryzjera
Niestety nadal nie umiem swojego ogródka dopasować jednoznacznie do stylu.
Angielski na pewno nie jest, bo brak bylinowych rabat i róż..
Francuski też nie- bo nie jest mega symetryczny.
Japoński- nie, mimo drobnych akcentów nie mogę tak naciągać rzeczywistości.. to raptem jeden zakątek..i może jeszcze oczko wodne wyjdzie z inspiracjai, ale to się zobaczy..
Rustykalny- też nie, bo za mało w nim kwiecistego szaleństwa i swojskich odmian..
Śródziemnomorski- może piaskowcowe murki lekko nawiązują, ale brak żwirku i lawendy..
Nie chciałabym skwitować tej wypowiedzi stwierdzeniem, że mój ogródek nie ma stylu
powiem więc, że jest "mój"- więc trochę poukładany, a jednocześnie odrobinkę chaotyczny i nie do końca zdecydowany, jaki chce być.. Jedyna nadzieja, że w tym niezdecydowaniu jakoś wszystko ze sobą gra..
Cieszę się ogromnie na myśl o naszym spotkaniu..a mam cichą nadzieję, że może w lato też wpadniesz na pomysł, żeby wpaść.. Wiesz, że zawsze zapraszam- zresztą, musisz w końcu przyjechac i własnym okiem ocenić zmiany...
Krzysiu, ja nawet się skrytoczytaniem pochwalić nie mogę- po prostu przepadłam..
ale cieszę się, że Ty zaglądasz!!
Drewniany trejaż obrośnięty bluszczem czy winbluszczem wygląda nieziemsko..jednak nie zdecydowałabym się na takie rozwiążanie.
Najbardziej przemawiają do mnie te żagle i zasłony- bo zależnie od widzimisię miałabym albo patelnię..albo nieco cienia i prywatności.
Ciekawa jetem, co wymyślą w Zielonych Progach- namawiam p Biankę, żeby szybko działali, bo czekam na inspiracje
Wypatrzyłam, że taras obudowali drewnianymi słupami, a jak zagadnęłam, że podoba mi się i że ja myslę o żaglu, to się okazało, że Oni też.
Ciekawa jestem- może w tym roku coś podziałają..?
Dzięki za link- zerknę zaraz. Może coś w oko wpadnie..?
Na pewno w przypadku zasłon to jest bardzo do przemyślenia, jak zapobiegać ich fruwaniu. Też rozmyślałam o troczkach dołem, żeby jakoś mocować.
Inna opcja to żaluzja/roleta z wikliny..czy czegoś podobnego. Widzę tak u naszych prawie sąsiadów- 2 domy dalej. Mają taras pod dachcem, po słupie pnie się winobluszcz, są zamontowane słupy drewniane, a na nich przymocowane rolety. Jak słońce praży w twarz, to rolety opuszczają- mają cień, lekki przewiew, a materiał z którego rolety są wykonane super pasuje do ogrodu, tych drewnianych słupów.
To też interesujące rozwiązanie..no i nie latają tak łatwo na wietrze, jak zasłony.
Mimo moich ogromnych chęci- tarasu raczej nie będzie.. W sumie to sama stwierdziłam, że chyba wolę garderobę zrobić i zamówić tapicera do mebli..a taras zrobić przy wiekszej swobodzie finansowej.
Chciałabym taras zrobić już na prawdę fajnie, a nie musieć się szczypać o każdy grosz i iśc na jakieś kompromisy..tak więc chyba ten rok będe musiała znowu odpuścić
Żałuję ogromnie, ale co zrobić- nie wyrabiamy już na zakrętach. Powoli działamy w domu (garderoba, suszarka do ubrań i nowa pralka plus cały remont pralniokotłowni), w letnich planach daszek nad wiatą śmietnikowo-kominkową. Do tego dochodzi mega remont Męża samochodu, ja wymyśliłam tapicerowanie mebli.. Za bardzo puszczam wodze fantazji i czas chyba zejść na ziemię..
Najbardziej nas rozwaliła lista napraw i wymian w samochodzie, wynikających zwyczajnie z okresowego zużycia. Niby normalka, ale natłok w ostatnim czasie spowodował spory zamach na stan konta
Aaaa, jeszcze markizy chcemy na okna dachowe zamontować, żeby w upały nieco cieniować sypialnię naszą na poddaszu..chociaż ja to bym chciała klimatyzację...
Nawet nie wspominam jeszcze o wiosennych zakupach- nawozy, kora.. To jednak drobnica, więc na bieżąco.
A propos markiz- ależ fajne widziałam na necie.. Markizy do okien pionowych. Nie zacieniają całkwicie, tylko zostaje 10%widoczności..a jednocześnie blokują promienie. W pomieszczeniu podobno jest chłodniej, a jeśli komuś odblaski przeszkadzają w oglądaniu tv, to też pomoże.
Popatrzcie sobie.. Ręcznie sterowane to cena jeszcze znośna.. VMZ..ale są też takie bajery, które działają solarnie
Najpierw w tym roku kupimy na okna dachowe, a za rok chyba namówię Męża na pionowe okna od południa.
Jeszcze jedna dygresja.. Dziś w radio usłyszałam, że na Uniwerku w Krakowie rusza podyplomówka- hortiterapia. W Poznaniu chyba już jest taki kierunek..
Tak sobie myślę- jacy my wszyscy jesteśmy mądrzy wewnętrznie- sami czujemy, co dla nas dobre i podświadomie do tego dążymy.
Ja już dawno zauważyłam, że ogród mnie wycisza, jest moją odskocznią i innym światem, w którym przepadam, nie patrząc na czas.
Dla samej siebie jestem żywym dowodem, jak ważna jest taka terapia w życiu.
Zawsze w ramach relaksu ciągnęło mnie- albo do szpadla i grzebania w ziemi, albo do spaceru.. Jakie to ważne, żeby umieć wsłuchać się w siebie.
Nie wiem, co bym robiła bez ogrodu.. Chyba zawsze czułam, że tego potrzebuję- od dziecka mnie ciągnęło na rabaty z moimi mini grabkami i konewką.. a podobno jako kilkulatka obwieściłam Rodzicom, że będę budować dom i że muszę mieć ogródek.
Jak to dobrze, że te przeczucia i potrzeby udało się zrealizować- eraz tylko czekać do wiosny..
AHA! Znacie ludową mądrośc "Gdy w 3 Króli słońce świeci, wiosna pędem ku nas leci"- u nas w tym roku 6go świeciło...więc czekam z utęsknieniem
Rozgadałam się za wszystkie czasy...
3majcie się