Zanetko to ja dziękuję za obecność
zimowo zrobiło się w górach,rok temu o tej porze miałam wszystkie krokusy rozkwitnięte a w tym roku zaledwie dwa kwitną,śniegu troszkę jeszcze i leży i prószy,szpaków ciągle brak
ale za tydzień o tej porze ma być 15 st
i tego się trzymam.Dom w części posprzątany na święta,boczki i kiełbasa będa wędzone jutro
jutro mielenie mięsa na kiełbasę.Będa to bardzo pracowite dni w domu kulinarnie
Tydzień temu mieliśmy piękną zimową pogodę nie byłabym sobą aby tego nie wykorzystać
we czwartek rano pobudka przed 3 niebie wyjaśnione mróz -12 st i poszłam sprawdzić swoja kondycję przed EDK .O 3 wyruszyliśmy na szlak w dwóch samochodach kilkoro turystów się przebierało do wyprawy na Babią ,my wolnym ale stabilnym krokiem,ruszyliśmy na szlak,bylo zimno ale nie tak bardzo jak ostatnio.Trzech turystów minęlo nas szybkim krokiem,zastanawiałam się po co tak pędzą,natomiast małżeństwo młodsze od nas też nas wyprzedziło w takim tępie że pomyślałam hola,hola
co jest grane.Panowie szybko znikli nam z oczu,a małżeństwo nie uszło nawet 50m i się zatrzymali,smarkąjc, dychajac my wyszliśmy na Sokolicę a ich nie ma,potem jak by byli nienormalni wyprzedzili znów nas aby po dziesięciu metrach zatrzymać się i czekali nie wiem na co,więc my zatrzymaliśmy się i zeszliśmy w ustronne miejsce aby ich nie ogladac
Od Kępy dzień zaczął się budzić i jest to najpiękniejsze zjawisko na ziemi,przejrzystość powietrza niesamowita przed szczytem zaczęło wiać Tatry na wyciągnięcie reki my podziwiamy pierwsze wynurzenie słońca a wszyscy mega turysci tak zmarzli na szczycie ze zamiast podziwiać to,po co przyszli to zajęci byli rozgrzewka
w dół szybko zeszliśmy,część szlaku pokonaliśmy zjeżdzajac na tylku
Była to chyba ostatnia tak piękna zima, tej wiosny w górach
W piątek w południe się zachmurzylo a ja jak zapowiedzialam sobie w duchu że tym razem zdrowie mi pozwoli na przejście 36 km,Ekstremalnej Drogi Krzyżowej,do plecaka spakowałam gorąca herbatę kilka bułek i cieple ubranie.Obawy są,czy nogi nie odmówią posłuszeństwa i głowa,bo w glowie przetacza się milion myśli.Kazdy metr szlaku znam na pamięc a myśl o ponad 2100m przewyższeń przyprawia mnie o ból głowy.Pod kościolem po mszy ustawila sie grupka około 30 chętnych przejścia tego szlaku,widzialam nawet jednego znajomego z Zawoi,jednak postanowiłam sama w miare moich mozliwości iśc,aby rozwazac sens życia ziemskiego,podzielic się myślami z Bogiem i moimi zmarłymi,zawierzyć nasze życie rodzinne w jego ręce.Więc wiekszość szlaku pokonałam w samotności wiedząc,ze przed de mną jak i za mną sa śmiałkowie EDK.Kiedy dochodzilam do celu to wiedzialam,że gdy Bóg da mi zdrowie to jeszcze chociaż raz przejde tę trasę ponownie.Bułkę jedna tylko zjadłam,bo w plecaku prowiant zmarzł,Na każdej stacji popijałam gorąca herbatę i to dawało mi siłę,nawet batony zmarzły i zjadłam takie mrożone.
Na Sokolicy połączyłam siły z 10 chłopami,bo byla mgła i nie chcialam się zgubić,a w grupie raźniej,zeszliśmy ze szlaku ale nawigacja szybko nas naprowadziła,podejście naprawdę mocne,było do Hali Śmietanowej czyli tam z kad podziwiam zachody slońca 1200m i Podejście z Krowiarek na Babią,potem z Babiej szło sie albo w dół albo spokojnie pod górke przełęczami.W ciagu 12h z przerwami na rozważania dotarlam do miejsca z którego wyszliśmy.
Pierwsze kwiatki w ogrodzie.
Lasy którymi szłam
Kochani życzę Wam wszystkim dużo zdrowia i radości na te Święta.