Miłko Glaucidium u mnie kwitnie całkiem długo, szczególnie takiej, nieupalnej wiosny, jak tegoroczna. Z pewnością dłużej niż hylmecon.
Mamy w tym roku w ogrodzie dwóch skrzydlatych przyjaciół. Jeden towarzyszy pracom budowlanym i czeka na pędraki które licznie wykopuje się w ich trakcie.
To kos, który tak się rozzuchwalił że potrafi podejść na 50 cm by złapać smakowity kąsek i wcale nie zamierza nigdzie uciekać przed nami, a już na pewno nie dalej niż na kilka metrów.
Niestety zwiastuje to prawdziwą wojnę o tegoroczne owoce, zresztą pierwsze dwie truskawki zeżarł właśnie ON.
Drugi jest bardziej uroczy. Jest wielkości wróbla, może nawet ciut mniejszy, z lekko pomarańczowym czy rudym brzuszkiem. Wydaje mi się że to rudzik ale może pomożesz w identyfikacji Miłko.
Zazwyczaj pokazuję te fragmenty ogrodu, które są już jakoś zagospodarowane. Jednak nie wszędzie tak jest. Po powstaniu ogrodzenia frontowego przyszedł czas na obsadzenie przestrzeni przy gabionach.
Powstają więc nowe rabaty ale zanim nasadzenia nabiorą bardziej konkretnego kształtu trzeba ułożyć ścieżki. Roboty jest więc co niemiara. Trzeba korytować pod kamienie, wypełniać piachem,
przekopywać darń i na koniec rozłożyć rurki do podlewania bo bez tego na tej kiepskiej ziemi nic nie urośnie. Efekt będzie widoczny pewnie dopiero w przyszłym roku.
Zresztą jak wygląda to bez nawadniania widać na trawie koło tarasu, która mimo dość chłodnej wiosny już jest wyschnięta i mizerna. Powstał więc pomysł by ją zlikwidować
i założyć tam kolejną rabatę. Nie będzie to łatwe bo gleba jest w tym miejscu chyba najsłabsza w całym ogrodzie. Będzie więc trzeba wybrać trochę piachu
i zwiększyć warstwę humusu. Jak widać plany są ambitne...
Równocześnie cały czas tworzy się wglębnik, który jest aktualnie głównym źródłem piachu potrzebnego do układania ścieżek.
Zaczyna wyglądać jak duża piaskownica albo jak idealne miejsce na oczko wodne.
Przy korytowaniu terenu pod ścieżki uzyskuje się sporo zbędnej ziemi. Miała być wykorzystana na nowej rabacie przy tarasie ale zanim ona powstanie to chyba całą zużyję do produkcji sadzonek.
Będzie co zabrać na spotkania ogrodnicze.
Sadzonki tworzę bez opamiętania za to trzy doniczki tarasowe które miałem obsadzić stoją puste już od 1,5 miesiąca... Zresztą nie wiem po co mi one bo zupełnie nie mam czasu na rośliny tarasowe
i wielokrotnie obiecywałem sobie że już nigdy więcej. No cóż doniczki tak mi się jednak spodobały w sklepie że nie mogłem się powstrzymać.